REKLAMA
TYLKO U NAS

Polska może uciec z pułapki średniego dochodu

2016-02-18 11:13
publikacja
2016-02-18 11:13

Polska wpadła w pułapkę średniego dochodu. Co to oznacza? Czy możemy z niej wyjść? A jeśli tak – to w jaki sposób? Na te pytania starali się znaleźć odpowiedź autorzy raportu „Kierunki 2016. Polska w pułapce średniego dochodu” – Bank DNB Polska i firma doradcza Deloitte.

Polska może uciec z pułapki średniego dochodu
Polska może uciec z pułapki średniego dochodu

fot. simpson33 / / YAY Foto

W pułapce średniego dochodu

Jak wynika z raportu – Polska spełniła wszystkie warunki wejścia w pułapkę średniego dochodu.          W praktyce oznacza to wyhamowanie wzrostu gospodarczego i trwałe „utknięcie” pomiędzy krajami wysokorozwiniętymi, a krajami o niskim poziomie rozwoju, które targane są cyklicznymi kryzysami finansowymi i gdzie PKB na mieszkańca nie przekracza 15 tys. USD rocznie, a w wielu przypadkach jest znacznie niższe.

– Z perspektywy 25 lat, jakie minęły od rozpoczęcia transformacji polskiej gospodarki, skumulowany wzrost gospodarczy Polski był największy wśród wszystkich krajów byłego „bloku wschodniego”. Jednak różnice w rozwoju są nadal znaczące, a Polska – z poziomem 40 proc. unijnej średniej PKB na mieszkańca w wyrażeniu nominalnym – plasuje się pośrodku krajów transformacji, gdzie z jednej strony Słowenia zbliżyła się już do 70 proc., a z drugiej Rumunia i Bułgaria znajdują się na poziomie 25 proc. unijnej średniej PKB na mieszkańca – mówi Rafał Antczak, Członek Zarządu Deloitte Consulting.

Zdaniem autorów raportu, problem tkwi w wyczerpywaniu się potencjału wzrostowego czynników produkcji i strukturze polskiej gospodarki.

– W sektorze przemysłowym, którego udział w tworzeniu wartości dodanej w Polsce jest zbliżony procentowo do Niemiec, polski pracownik wytwarza 19 tys. euro, a niemiecki 64 tys. euro rocznie, czyli przeszło trzy razy więcej i takie są też różnice w płacach netto. Gdy Polak zarabia rocznie średnio 7 tys. EUR, to Niemiec już niemal 27 tys. EUR. Wzrost w krajach rozwiniętych nie bierze się przy tym z pracy cięższej, ale „mądrzejszej”, co oznacza korzystanie z lepszych technologii i technik produkcji w celu wytwarzania większej wartości dodanej na pracownika – bez zwiększania zasobów pracy i kapitału, które z natury są ograniczone – mówi Artur Tomaszewski, Prezes Zarządu DNB Bank Polska.

W tym kontekście kluczowe staje się więc pytanie, czy Polska ma szansę wydostać się z pułapki średniego dochodu w perspektywie jednego pokolenia. Według autorów raportu, potrzebne są do tego odpowiednie zasoby pracy, kapitału i umiejętne ich wykorzystywanie – co wpłynie na poprawę efektywności wielu nieefektywnych dziś sektorów gospodarki, a co za tym idzie – szybszy wzrost gospodarczy.

Problem z demografią i kapitałem

Prognoza demograficzna GUS do 2050 r. wskazuje, że z polskiego rynku pracy będzie wychodzić coraz więcej osób, natomiast liczba osób wchodzących będzie coraz mniejsza. W efekcie istnieje ryzyko powstania ogromnego deficytu na rynku pracy. Zdaniem autorów raportu, brakujących zasobów siły roboczej należy szukać zarówno w kraju, jak i za granicą.

– Umiejętnie prowadzona przez polski rząd polityka imigracyjna, w połączeniu z efektywnym wykorzystaniem istniejących w Polsce zasobów siły roboczej, w tym przeniesieniem pracowników z sektora publicznego do sektora prywatnego, a także podniesieniem jakości kształcenia może sprawić, że zasoby siły roboczej nie muszą stanowić krytycznej bariery dla długoterminowego rozwoju gospodarczego, choć niewątpliwie w najbliższych 15 – 20 latach istnieje ryzyko pozostania w pułapce średniego rozwoju z przyczyn demograficznych – mówi Rafał Antczak.

Podobnie sytuacja wygląda, jeśli chodzi o zasoby kapitału. Przy realistycznych założeniach dotyczących możliwości podążania przez Polskę ścieżką analogiczną do Hiszpanii i osiągnięcia poziomu konwergencji 75 proc. PKB Niemiec na mieszkańca około 2050 r., średnie realne tempo wzrostu PKB musi wynieść w Polsce 2,4 proc., co implikuje średnią stopę inwestycji w polskiej gospodarce na poziomie około 22 proc. Przy średniej stopie oszczędności w latach 1995-2015 na poziomie 18 proc. oznaczałoby to lukę inwestycji i oszczędności na poziomie 4 proc. PKB rocznie. Jest to wciąż wysoki deficyt kapitału, który może zachwiać równowagę makroekonomiczną Polski. Sytuacja wymaga więc zwiększenia oszczędności po stronie sektora publicznego i prywatnego.

Według autorów raportu brakującego zasobu kapitału, podobnie jak w przypadku zasobu pracy, należy szukać zarówno w kraju, jak i za granicą.

– Wzrost oszczędności krajowych można osiągać po stronie sektora rządowego, jak i prywatnego. W pierwszym przypadku oznacza to konieczność permanentnego zmniejszania deficytu sektora publicznego. Cięcie o 1 proc. PKB dałoby rocznie 15 mld PLN oszczędności – jest to dokładnie tyle, ile przyniosłaby redukcja zatrudnienia w administracji centralnej i lokalnej łącznie o ok. 150 tys. pracowników – mówi Rafał Antczak.

– W przypadku sektora prywatnego należałoby oczekiwać wzrostu średniej stopy oszczędności o 2 proc. PKB. Dla firm oznacza to konieczność zwiększenia zysków o około 1/3 z obecnego poziomu – w wyniku ekspansji na rynki krajów UE i przejmowania zachodnich firm, z których część produkcji byłaby przenoszona do Polski, a pozyskiwana technologia pozwalałaby podnosić efektywność i produktywność. Część polskich firm już prowadzi taką politykę, chodzi więc o to, aby trend ten wzmocnić i podtrzymać  w długim okresie – podkreśla Artur Tomaszewski.

Co z efektywnością sektorów i firm?

Spowolnienie wzrostu gospodarczego w Polsce wynika z coraz gorszej dynamiki produktywności czynników produkcji (ang. Total Factor Productivity – TFP), a taki trend zawsze jest wskaźnikiem fundamentalnych problemów gospodarczych. Autorzy raportu dokonali oceny efektywności 19 głównych sektorów polskiej gospodarki (wg. kodów PKD), a wyniki pogrupowali w cztery zbiory.

  • W pierwszym (najbardziej pożądanym) zbiorze znalazły się sektory, gdzie TFP rośnie i tendencja jest rosnąca. Do tej grupy należą takie branże jak zakwaterowanie i gastronomia, zdrowie, rolnictwo i tzw. usługi pozostałe. Niestety stanowią one łącznie tylko ok. 10 proc. wartości dodanej brutto w gospodarce.
  • Do drugiej grupy sektorów charakteryzujących się wzrostem TFP stabilnym ale z tendencją słabnącą należy przemysł przetwórczy, informacja i komunikacja, działalność finansowa              i ubezpieczeniowa oraz administrowanie i działalność wspierająca – łącznie ponad 29 proc. wartości dodanej brutto.
  • Trzecią grupę tworzą: sektor wodny, budownictwo, transport i magazynowanie oraz obsługa rynku nieruchomości (łącznie ok. 20 proc. wartości dodanej brutto), w której w ostatnich latach wzrost produktywności jest bliski zeru.
  • Ostatnia, najgorsza i najliczniejsza grupa z udziałem w wartości dodanej brutto na poziomie aż 40 proc., to sektory z malejącym TFP i to w coraz większym tempie. Do grupy tej należy m.in. handel, edukacja, sektor energetyczny, sektor publiczny, w tym  administracja publiczna.

– Wyniki naszej analizy na poziomie sektorów gospodarki jednoznacznie wskazują na silną dychotomię – część sektorów ciągnie polską gospodarkę w górę, a część – niestety zdecydowanie w dół. Szczegółowy bilans kosztów i korzyści dla polskiej gospodarki sektorów charakteryzujących się niekorzystnymi wskaźnikami ekonomicznymi powinien być wstępem do rozsądnej strategii ich restrukturyzacji, która będzie kluczem do wyrwania się Polski z pułapki średniego dochodu. Tak właśnie postępowały kraje, którym to się udało – podsumowują zgodnie Artur Tomaszewski i Rafał Antczak.

Źródło: Deloitte, DNB Polska

Źródło:Informacja prasowa
Tematy
Najlepsze konta premium – wrzesień 2025 r.
Najlepsze konta premium – wrzesień 2025 r.
Advertisement

Komentarze (15)

dodaj komentarz
~żart
Polska to kraj "mlekiem i miodem" płynący (stare dane).
Winni "rządzący" (partie).
Wszyscy mają po "równo" (srednio),- rządzący mają "dużo", podatnicy (wyborcy) mają "gó.no".
Rządy stosują zasadę "rzymską" (Dziel i rządz) - kija i marchewki.
Nie liczy się "dobrobyt"
Polska to kraj "mlekiem i miodem" płynący (stare dane).
Winni "rządzący" (partie).
Wszyscy mają po "równo" (srednio),- rządzący mają "dużo", podatnicy (wyborcy) mają "gó.no".
Rządy stosują zasadę "rzymską" (Dziel i rządz) - kija i marchewki.
Nie liczy się "dobrobyt" Obywateli, tylko posłuszeństwo względem władzy.
Zbierają podatki (rząd-komornik) i rozdysponują w/g swojego "widzimisia" (mądrale-sra.e).
Myślenie to największy "problem" Polaków (przeszłość historii).
Pamiętram jak Dziadek, opowiadał o Bolszewikach,Adolfie itd...(wojnie).
Dzisiaj mnie to nie interesuje (było,minęło).
"Co było, a nie jest,nie pisze się w rejestr".
Do młodzieży, świat nalezy (nie spotkania katolickie).

~MacGawer
Zadam proste pytanie na konkretnym przykładzie:

1 mld m3 gazu kupujemy za ok. 300 mln $. Gdybyśmy postawili fabrykę produkującą nowoczesne produkty o dochodach 300 mln $ rocznie mamy wyraźny zysk z postępu. Zamiast tego można w miejsce ciepłowni wybudować elektorciepłownię (żadna nowoczesność, buduje się je od bodajże stu
Zadam proste pytanie na konkretnym przykładzie:

1 mld m3 gazu kupujemy za ok. 300 mln $. Gdybyśmy postawili fabrykę produkującą nowoczesne produkty o dochodach 300 mln $ rocznie mamy wyraźny zysk z postępu. Zamiast tego można w miejsce ciepłowni wybudować elektorciepłownię (żadna nowoczesność, buduje się je od bodajże stu lat) i zaoszczędzić 1 mld m3 gazu. W pierwszym przypadku możemy kupić dodatkowy 1 mld m3 gazu, w drugim możemy kupic 1 mld m3 mniej. W pierwszym przypadku PKB rosnie, w drugim maleje.

I teraz pytanie:
Czy będziemy bogatsi gdy zarobimy dodatkowo 300 mln $ i kupimy za to gaz (nowe fabryki potrzebują energii!)? - czerwona łapka.
Czy jak ja sądzę budujmy nawet w/g "przestarzałej" technologii pod warunkiem, że obywatele będa dzięki temu mieli niższe koszty życia - zielona łapka.
~rggtt
oczywi scie jak obecna libia
~rbfttytyy
Jasne, jak deloite i dnb nam doradzą to za 10 lat będziemy jak libia, hehe.
~anty_ryży-kutong
zwiazkowcy rozumiejo ?

"co oznacza korzystanie z lepszych technologii i technik produkcji w celu wytwarzania większej wartości dodanej na pracownika – bez zwiększania zasobów pracy i kapitału, które z natury są ograniczone"

pewnie nie, patologia nadal nie chce zeby im odbierac miejsca pracy a zamiast jezdzic
zwiazkowcy rozumiejo ?

"co oznacza korzystanie z lepszych technologii i technik produkcji w celu wytwarzania większej wartości dodanej na pracownika – bez zwiększania zasobów pracy i kapitału, które z natury są ograniczone"

pewnie nie, patologia nadal nie chce zeby im odbierac miejsca pracy a zamiast jezdzic samochodem woleliby dymac na piechote...
~StanRS
Jak bym chciał, żeby Polska pod względem zarobków dogoniła wreszcie do przeżywającej kłopoty Grecji. Co tam o Niemczech wypisują, jak oni mają Mercedesa, BMW, Audi, Volkswagena i wiele innych przedsiębiorstw eksportujących na cały świat.
Polska eksportuje meble, jabłka, żywność itd. Przemysł po 89 r. został w Polsce przez liberałów
Jak bym chciał, żeby Polska pod względem zarobków dogoniła wreszcie do przeżywającej kłopoty Grecji. Co tam o Niemczech wypisują, jak oni mają Mercedesa, BMW, Audi, Volkswagena i wiele innych przedsiębiorstw eksportujących na cały świat.
Polska eksportuje meble, jabłka, żywność itd. Przemysł po 89 r. został w Polsce przez liberałów Balcerowicza, Lewandowskiego, Bieleckiego zlikwidowany, żeby polskie firmy nie konkurowały z zachodnimi i żeby nie było tysięcy roboli strajkujących, którzy byli zagrożeniem dla władzy.
~csd
najgorsze sektory: edukacja, sektor energetyczny, sektor publiczny - to się już nie zmieni, teraz będzie już tylko jazda w dół - sektory efektywne będą finansować sektory nieefektywne ...
~MacGawer
"Polska powinna dołączyć się do wyścigu szczurów" - tak powinien brzemieć tytuł tego tekstu. CO za bzdura z tym, że dochód nominalny jest tak ważny aby ścigać się z tzw. "panstwami wysoko rozwiniętymi". To objaw snobizmu, a nie rozwoj. Prawdę o poziomie zycia pokazuje siła nabywcza obywatela. Można ją porownać "Polska powinna dołączyć się do wyścigu szczurów" - tak powinien brzemieć tytuł tego tekstu. CO za bzdura z tym, że dochód nominalny jest tak ważny aby ścigać się z tzw. "panstwami wysoko rozwiniętymi". To objaw snobizmu, a nie rozwoj. Prawdę o poziomie zycia pokazuje siła nabywcza obywatela. Można ją porownać przy pomocy takich (niedoskonałych) wskaźników jak PKB per capita PPP lub lepiej składu koszyka inflacyjnego. Osobiście jestem zwolennikiem drugiej metody porownania stopnia rozwoju bo:

Wexmy bogatego europejczyka zyjącego w dużym nieocieplonym domu, bo go stać na ogrzewanie gazem kto bogatemu zabroni spalać kasę ;) Utrzymanie mieszkania pochlania 30% jego przychodów, żywność w danym państwie tez jest droga, wiec na ten cel wydaje 25% dochodow.
Polak o "średnim dochodzie" mógł dokonać termomodernizacji domu, więc ogrzewanie pochłania 10% przychodu. Żywność u nas tańsza, wiec na ten cel idzie 20%. A zatem na podstawę piramidy Maslowa wydaje mniej o 25 pp niż bogaty. Siła rzeczy zostaje wiecej na produkty i usługi z wyższej półki więc osoba o średnim dochodzie moze mieć strukturę zakupów w/w jak bogata. A skoro tak, to de facto żyja NA IDENTYCZNYM POZIOMIE!

Podsumowując - zarobki sa ważne lecz wydatki są jeszcze wazniejsze. Jezeli średni dochód pzreznaczy się na inwestycje skutkujące w dłuższym terminie obniżeniem kosztów życia będziemy bogatsi. Przyłączenie się do wyścigu szczurów nie jest potrzebne.
~ccc
piszesz dokładnie to co jest w artykule ... inwestycje + zwiększenie efektywności = postęp
~hmm
Rozważmy scenariusz potencjalnie dużego konfliktu w Europie Wschodniej. Czy dbając o nasze bezpieczeństwo będziemy kupować rakiety do samolotów za dolary (dochód nominalny) czy za PPP?

Powiązane: Gospodarka i dane makroekonomiczne

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki