

Dwa i pół roku temu PKO BP zaoferował lokatę, której wyniki zależały od kursu ropy naftowej. Pech (?) chciał, że jego klienci wchodzili na górce, a wychodzili przy cenach najniższych od o 2 lat. To cenna nauczka dla amatorów bankowych „struktur”.
30 września 2014 roku wygasła „Lokata strukturyzowana oparta o cenę ropy naftowej Brent” oferowana przez PKO BP. Klienci, którzy dali się na nią skusić, zamiast obiecywanych zysków odzyskali jedynie zainwestowany kapitał, realnie pomniejszony o inflację z ostatnich 2,5 lat, czyli ok. 4,6%. Więcej szczęścia mieli ci klienci PKO BP, którzy wybrali lokatę opartą o kurs USD/JPY . W tym przypadku oczekiwania banku pokryły się z rzeczywistością, a produkt dał zarobić prawie 13% w 2,5 roku.

Miraż ponadprzeciętnych zysków
Oferując tę pierwszą „strukturę”, PKO BP kusił „ponadprzeciętnymi zyskami z inwestycji w ropę naftową”, obiecując szansę na zysk „aż do 74,99%”. Do tego bonus w postaci 3-miesięcznej lokaty terminowej oprocentowanej hojnymi 8% w skali roku dla połowy zainwestowanych pieniędzy. Minimalny wkład wynosił 5 tys. zł.
Sama lokata nie wyróżniała się na tle konkurencji. Znamienny był za to czas rozpoczęcia jej subskrypcji. Produkt pozwalający zarobić na wzroście notowań ropy został zaoferowany w momencie, gdy ceny surowca właśnie poszły w górę o 20% i osiągnęły najwyższy poziom od rekordów z 2008 roku. „Naturalnie ropa może jeszcze podrożeć, ale w mojej opinii klient banku kupowałby obecnie strukturę dokładnie na lokalnej "górce" – pisał wówczas Krzysztof Gołdy, analityk Bankier.pl.
Już po trzech miesiącach okazało się, że pan Gołdy miał rację: PKO BP zaoferował strukturę niemal dokładnie na lokalnej górce, przy ropie Brent po 124,86 USD za baryłkę. Zgodnie z naszymi obawami nabywcy struktury weszli w nią w najgorszym możliwym momencie, z szansami na zarobek bliskimi zera. Krzysztof Gołdy skwitował tą sytuację tekstem zatytułowanym „PKO BP wpuścił w maliny”.
Nic się nie stało! Klienci, nic się nie stało!
Na odpowiedź z PKO BP nie trzeba było długo czekać i kilka dni później na łamach prnews.pl opublikowaliśmy polemikę autorstwa pana Dominika Modrzejewskiego. „Za wyraz zaaferowania meczami polskiej reprezentacji piłkarskiej na Euro 2012 trzeba chyba również uznać fakt, że redaktor Gołdy zabrał się za analizowanie produktu, którego horyzont inwestycyjny został określony na ok. 2,5 roku, już po niecałych 2,5 miesiącach od zakończenia subskrypcji. Gdyby w podobny sposób rozliczać Franciszka Smudę, selekcjonera polskiej kadry, która dostarcza nam teraz – po mniej więcej 2,5 roku przygotowań – niezapomnianych emocji, trzeba by go zwolnić już w styczniu 2010 roku po rozegraniu raptem dwóch meczów.” – napisał pan Modrzejewski tuż po drugim meczu grupowym Polaków na Euro2012 (1:1 z Rosją, ropa Brent po 96,53 USD/bbl).
Trudno z tym polemizować. Po 2,5 roku życia produktu ropa potaniała do 92,08 USD, osiągając najniższą cenę... od dwóch lat, czyli od publikacji artykułu „PKO BP wpuścił w maliny”. Już dzień po publikacji polemiki pana Modrzejewskiego cały kraj miał też wyrobioną ocenę kunsztu trenerskiego Franciszka Smudy, który poprowadził polską reprezentację do klęski w najsłabszej grupie Euro 2012. Emocje faktycznie były niezapomniane. Szybko zapomniane okazały się za to zyski z lokaty PKO BP.
Komentarz Michała Perłowskiego, eksperta w Biurze Produktów Inwestycyjnych PKO Banku Polskiego
Inwestycja oparta była na cenie ropy Brent i zakładała wzrost aktywa bazowego w okresie trwania inwestycji. Niestety zakładany scenariusz inwestycyjny nie został zrealizowany, a cena ropy znajdowała się poniżej poziomu początkowego przez cały okres inwestycji. W okresie od dnia 20.03.2012 (uruchomienie lokaty) do dnia 26.09.2014 (Dzień Obserwacji końcowej) cena ropy Brent spadła z poziomu 124,84 USD/baryłkę do poziomu 97,00 USD/baryłkę. W związku z powyższym zysk Klientów z inwestycji wyniósł 0% za okres 2,5-roczny.
Lokata oparta na cenie ropy Brent nie jest jedynym produktem strukturyzowanym oferowanym Klientom PKO Banku Polskiego, który się zakończył we wrześniu 2014 r. – w tym czasie miał również miejsce wykup bankowych papierów wartościowych opartych na kursie USD/JPY. Wartość zysku była obliczana w oparciu o następujące zasady - na koniec inwestycji Klient otrzymał zwrot 100% zainwestowanego kapitału oraz zysk w wysokości 86% wzrostu wartości kursu walutowego USD/JPY - nie więcej niż 12,90% (maksymalny zysk 15% pomnożony przez wskaźnik partycypacji 86%). Wzrost wartości kursu liczony był jako iloraz różnicy pomiędzy kursem końcowym i początkowym oraz kursu początkowego. Zgodnie z wyceną klienci odnotowali dochodowość na poziomie 8,58% p.a. (12,9% w okresie 18 miesięcy).
Lekcja na przyszłość
Struktura PKO BP to tylko jeden z wielu skomplikowanych produktów finansowych. Na tzw. strukturach klienci rzadko kiedy wychodzą lepiej niż na zwykłych lokatach terminowych. Za to banki i oferujący je brokerzy zgarniają całkiem miłe dla oka prowizje, łudząc klientów mirażami wysokoprocentowych zysków. Tym wyższych, im bardziej egzotyczny jest instrument, na którym mamy „zarabiać”. Tak też było w tym przypadku: medialna ropa naftowa przyniosła znacznie gorsze wyniki niż niepopularna poza sferą finansów para walutowa dolar-jen.
Klienci banków i pośredników finansowych powinni uważać, zwłaszcza jeśli oferuje im się „struktury” oparte o surowiec/giełdę/walutę, która w ostatnich miesiącach mocno zyskała na wartości. Wysyp produktów uzależniających zarobek np. od wzrostu WIG20 to jeden z lepszych sygnałów ostrzegających przed nadchodzącymi spadkami. Tak to już jest, że instytucje finansowe oferują klientom zyski dopiero wtedy, gdy tzw. smart money swoje już zarobiły. Przypadek? Być może.
Krzysztof Kolany