Wojciech Malusi: Dzień dobry.
PK: Wczoraj powinniśmy się cieszyć z tego, że ostatni kawałek asfaltu został położony na odcinku C autostrady A2, ale tej radości nie było, bo przygniatają nas informacje o tym, że duże firmy budowlane i zaangażowane w proces budowy dróg, idą do sądu i chcą ogłosić bankructwo albo chociaż układać się z wierzycielami. To, taka radość przez łzy? Jeżeli chodzi o branżę budującą drogi?
WM: Chodzi o niewydolność firmy, prawda? I brak możliwości finansowych dalszej działalności - takie są przede wszystkim powody zgłaszania wniosków o upadłość.
PK: Ale generalnie płatnik wydawał się dobry - budżet państwa, przez Generalną Dyrekcję Krajowych Dróg i Autostrad, więc pieniądze zagwarantowane, płatnik wiarygodny, a teraz się mówi, że tych pieniędzy nie ma.
| » Kopanie leżącego, czyli kara dla PBG i Hydrobudowy |
WM: Ja się dziwię. Tyle pieniędzy, tyle oczekiwań, a tu firmy bankrutują.
PK: Mówiło się też, że budujemy najdroższe drogi…
WM: Osoby totalnie niekompetentne, a nawet totalnie nieodpowiedzialne, mówiły, że budujemy najdroższe drogi. Pierwszym takim, który opowiadał te bzdury, to był ówczesny minister sportu, który wracając z olimpiady w Pekinie, nafaszerowany informacjami i obietnicami Chińczyków, opowiadał, że nie ma się czym przejmować, przyjadą Chińczycy, wybudują wszystko za połowę ceny. Wybudują stadiony, wybudują drogi i wszystko to, czego oczekujemy. Chińczycy zostali wpuszczeni. Byliśmy jedynym krajem w UE, gdzie Chińczycy zaczęli funkcjonować w infrastrukturze, no i się skończyło tak, jak się skończyło. Chińczycy zaproponowali najniższą cenę.
PK: Kryterium ceny było najważniejsze w czasie przetargów.
WK: No i właśnie to jest budowanie za połowę ceny. A jeżeli chodzi o zwrot, że „najdrożej budujemy”? No nie wiem… trzeba by się spotkać na jakiejś innej drodze, jeżeli te osoby będą nadal powtarzać te brednie i te bzdurne sprawy. My zebraliśmy wszystkie informacje z cen budowy jednego kilometra w całej Europie, praktycznie we wszystkich krajach. I oświadczam autorytatywnie, na podstawie danych - a nie bzdur wziętych z powietrza - budujemy niżej, niż średnia w Europie. No, więc o czym tutaj mówić?
PK: Skoro jest tak, jak pan mówi i skoro mamy płatnika wypłacalnego, to dlaczego budujący drogi bankrutują? Nie ma tych pieniędzy? Gdzie one nikną?
| » PBG i Hydrobudowa chcą złożyć wniosek o upadłość |
WM: Pieniądze są. Tylko cały system zamówień publicznych jest postawiony na głowie. Jest jedno kryterium, z którym się zgadzam - najzdrowszym i najbardziej oczywistym kryterium, jest kryterium ceny. Prawda? Trzeba tylko pamiętać, że druga sprawa, to jest wiarygodność firm. U nas, w Polsce, kiedy powiedziałem, że się wszystko stawia na głowie to, to jest to, że wpuszcza się wszystkich do tych przetargów. Jest zbyt duże otwarcie na tych chętnych, którzy chcą budować drogi, i którzy chcą zrobić na tym jakiś interes.
PK: A może, z drugiej strony jest tak, że firmy, które biorą udział w takich przetargach, chcą złapać taki państwowy kontrakt, bo wydaje on się najbardziej bezpiecznym. I nie szacują dobrze sił na zamiary.
WM: Tych, którzy chcą złapać taki kontrakt, trzeba po prostu wyeliminować. Z jednej strony, zamawiający chce, żeby jakaś robota zlecona przez nich była wykonana, a z drugiej musi dbać o to, żeby te roboty wykonywały firmy wiarygodne. I tutaj nie było tej bariery postawionej przez zamawiającego, w jakim momencie należy uznać ofertę firmy za niewiarygodną.
PK: Ale dlaczego zarządy dużych firm i spółek decydowały się na wchodzenie w kontrakty bardzo ryzykowne?
WM: Proszę się nie dziwić, to jest gra rynkowa. Gdyby pan pracował w takim konsorcjum, to też by pan robił wszystko, żeby przetarg wygrać. Chodzi po prostu o to, żeby ta druga strona, czyli zamawiający, dbając o interes publiczny i o publiczne pieniądze, nie dopuszczała do przetargu firm niewiarygodnych - takich Chińczyków, taką firmę DSS i wiele, wiele innych. Jeżeli mówimy o firmie DSS to, to jest karygodne i prędzej czy później będziemy oczekiwać wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do tych, którzy firmę DSS dopuścili do przetargu. Jeżeli firma bez żadnego doświadczenia w budowaniu autostrad, bez posiadania sprzętu niezbędnego do wykonania tej pracy i bez zabezpieczenia finansowego, jest dopuszczana do przetargu i to jeszcze w wyborze z wolnej ręki - to wybiera się najbardziej wiarygodną z wiarygodnych firm wykonawczych, a nie jakąś przypadkową. No i jeżeli potem takie coś się dzieje, to proszę się nie dziwić, że taka firma ma kłopoty i na końcu plajtuje. I jeszcze trzeba dodać jakieś układy polityczne, wsparcia, wspomagania… o których zarówno pan i ja wiemy, prawda?
| » Odwieszony PBG zanurkował o 50% |
WM: Tak, bo wie pan… PBG i Hydrobudowa i Aprivia - to są trzy firmy. I trzeba pamiętać, że jeżeli mówimy o Aprivii, no to… tak samo zagrożone upadłością są dwie firmy drogowe. Jedna z Żabna, druga z Nowego Tomyśla.
PK: A są jeszcze kontrakty na budowę dróg podpisane też przez te firmy.
WM: No właśnie… Dobrze byłoby poradzić prezesowi Wiśniewskiemu, żeby nie wchodził w branżę infrastrukturalną. On się zajmuje i zna się znakomicie na kotłach, na podgrzewalniach… Po diabła?
PK: Ilu ludzi może stracić pracę, patrząc też na to, że te kontrakty na budowę dróg, też nie będą już zawierane w takim tempie, jak do tej pory.
WM: To jest właśnie błąd wielki, bowiem patrząc na plan finansowy określony w krajowym funduszu drogowym na kwotę 23 i pół miliarda złotych - on stopnieje do 7. To jest praktycznie 2/3 mniej.
PK: Branża się podniesie?
WM: Jak się może podnieść? Specyfiką naszej branży jest to, że cholernie, drogi sprzęt można wykorzystać tylko do budowy dróg. Taki walec drogowy - nie wiem do czego można wykorzystać jeszcze. Do niszczenia pirackich płyt chyba, ale do niczego więcej. Taki rozściełacz przyda się tylko do rozkładania masy bitumicznej. Kosztująca wiele milionów euro mas bitumicznych - tylko do wytworzenia masy bitumicznej może być wykorzystana. Na to nakłada się to, że praktycznie jedynym inwestorem jest państwo lub samorząd. Jeżeli te pieniądze są obcięte, to nie mamy możliwości zmienienia branży. Możemy ewentualnie wykorzystać nasze maszyny drogowe do robienia nasypów kolejowych.
PK: Wracając do mojego pytania - jak duża może być skala tego krachu?
WM: To jest około 100 tysięcy ludzi na bruk i wiele firm - już na dzień dzisiejszy mamy chyba 80 firm, które są zagrożone upadłością - a będzie ich więcej.
PK: Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, był naszym gościem. Dziękuję za rozmowę.
WM: Dziękuję.
























































