Opłata emisyjna nie odbije się na kierowcach. PKN Orlen podtrzymuje deklarację, że firma nie przerzuci wyższych kosztów na swoich klientów.


- Nie przeniesiemy tej opłaty emisyjnej na klienta - mówi Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN Orlen i dodaje - Zawsze są jakieś koszty ściągania tej opłaty i tutaj postanowiono nałożyć to na litr sprzedanego paliwa. 8 groszy to opłata, a ponieważ trzeba zapłacić jeszcze podatek VAT, to z tego się robi 10 groszy na litrze. Każdy, kto sprzedaje paliwo, będzie musiał tyle zapłacić, ale wcale nie jest powiedziane - i my zdecydowaliśmy, że tak nie będzie, że to musi być pokryte ze sprzedaży paliw.
Paliwa są tylko nośnikiem tej opłaty.- Opłata emisyjna nie jest podatkiem, bo opłata tym się różni od podatku, że ma drugą stronę, to znaczy, że to są środki, które są przeznaczane na pewien cel. Zacznijmy może od celu. Cele tej opłaty emisyjnej są dwa. Pierwszy to jest rozwój elektromobilności, który będzie ograniczał emisję zwłaszcza w miastach. A drugi to pomoc w zmianie metody ogrzewania w małych domach na bardziej czyste - mówi Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN Orlen
Mimo iż Orlen nie zamierza przerzucić kosztów opłaty emisyjnej na klienta, to ceny benzyny na stacjach rosną, a do cen paliwa z piątką z przodu powinniśmy się już przyzwyczaić. Wszystkiemu winne - droga ropa i mocny dolar, a tankowanie jest już najdroższe od 3 lat. Teraz dochodzą też ewentualne sankcje USA na Iran, które mogą znacząco ograniczyć eksport ropy z tamtego regionu. A więcej na ten temat w materiale wideo.
Justyna Smolińska