100-letni złoty vs euro to tytuł debaty, która odbyła się podczas Forum Finansów Bankier.pl. Paneliście starali się odpowiedzieć na pytanie, czy, ewentualnie kiedy i na jakich zasadach euro może/powinno zastąpić się złotego?


A panelistami byli:
- Marek Dietl, SGH, doradca ekonomiczny Prezydenta RP, b. prezes GPW,
- prof. Konrad Raczkowski, dyrektor Centrum Gospodarki Światowej UKSW, b. wiceminister finansów,
- prof. Marian Noga, Uniwersytet WSB Merito Wrocław.
- dr Krzysztof Biegun, Uniwersytet Ekonomiczny
Moderator: Tomasz Prusek, prezes Fundacji Przyjazny Kraj, publicysta ekonomiczny, pisarz z 30-letnim doświadczeniem rynkowym.
Zapis całej konferencji można przejrzeć tutaj.
Raczkowski: Euro to projekt ekonomiczny, a zrobiono z niego projekt polityczny. Euro najbardziej przysłużyło się gospodarce niemieckiej. Nie wszystkim państwom ten projekt służy w równym stopniu. Przyjęcie waluty rozliczeniowej euro w Polsce jest wymogiem formalnym (prawnym) wynikającym z Traktatu z Maastricht – jednak Polska w chwili obecnej nie jest jeszcze przygotowana na wejście do strefy euro i nie spełnia formalnych wymogów konwergencji (objęcie PL procedurą nadmiernego deficytu (realnie deficyt budżetowy 2025 – 7,6% PKB, dług publiczny (62,3% PKB) – zamiast długotrwałej równowagi finansów publicznych
Noga: Przeciwnicy euro zapominają o Stanach Zjednoczonych – 50 stanów z jedną walutą.
Biegun: Od początku euro było projektem politycznym i
ekonomicznym. Euro na pewno jest sukcesem politycznym, bo jeszcze żaden
z krajów nie wyszedł ze strefy euro, ale nawet nie ma takich chęci,
żeby ze strefy euro wyjść. Czy jest sukcesem ekonomicznym? Trudno na to
pytanie odpowiedzieć, bo euro nie opłaca się wszystkim. Np. w Polsce
euro nie podobało by się bankom, bo utrzymywanie niższych stop
procentowych nie jest korzystne dla tej branży.
Dietl:
Przykład USA pokazuje, jak powinien być zorganizowany jednolity obszar
walutowy. Wszystkie udane unie walutowe charakteryzują się
synchronizowaną gospodarką oraz koordynacją fiskalną.
Raczkowski: Stanowiskiem w tej sprawie jest teoria optymalnych obszarów walutowych Mundella, która empirycznie dowodzi, że wspólna waluta jest korzystna tylko wtedy, gdy wszystkie państwa posiadają m.in. zbieżność cykli koniunkturalnych i podobieństwo strukturalne gospodarek (brak spełnienia m.in. tego warunku). Uzupełnia to monetaryzm Friedmana dowodząc, że bez kontroli podaży pieniądza nie jest możliwe utrzymanie stabilnej inflacji (średni spadek siły nabywczej euro po jej przyjęciu: m.in. Grecja (40-45%), Hiszpania (35-40%), Portugalia (30-35%).
Noga: Bułgaria nie ma euro, a jest w euro. Od 2007 roku mają sztywny kurs do euro. A to co mówi Pan Glapiński o zgodzie NBP/RPP na wprowadzenie euro to są głupoty.
Biegun: Mamy w strefie euro kraje, które są na wyższym poziomie rozwoju oraz na niższym. Więc poziom rozwoju nie jest przeszkodą do wejścia do strefy euro.
Polska potrzebuje szybko bardzo dużo kapitału. Pytanie jest takie, czy szybciej zdobędziemy kapitał mają euro czy złotego. Im więcej będziemy mieli potrzeb pożyczkowych, tym bardziej będziemy potrzebowali euro. Prusek podaje przykład Grecji, która po wprowadzeniu euro zaczęła tak się zadłużać, że potroili swoje zadłużenie do PKB.
Biegun: Zwracam uwagę, że pieniądz jest tylko narzędziem, nie jest winny temu, że jest źle wykorzystywany.
Dietl: Wprowadzenie euro ma opłakane skutki dla stanu finansów publicznych. Finansowanie krajów w strefie euro nie jest tańsze. Mimo niższego oprocentowania rośnie poziom długu do PKB.
Raczkowski: Głównie przez dodruk pieniądza lub obniżenie stóp % można dewaluować PLN, co wspiera eksport, podnosząc jednak wzrost kosztów importu. Bez synchronizacji polityki gospodarczej rządu ( zwłaszcza w wymiarze fiskalnym i inwestycyjnym) z niezależną polityką pieniężną banku centralnego nie jest możliwe efektywne zwiększanie dodatniej skali wymiany międzynarodowej, która tworzyłaby innowacje i zwiększała produktywność poprzez zastępowanie importowanych (i wówczas) droższych czynników wytwórczych – własnymi i tańszymi substytutami;
Noga: Szkoda czasu na mówienie o tym, czy warto wejść do strefy euro, jeśli na 100 magistrów 99 mówi, że nie warto.
Biegun: Wcale nie mamy wyboru między europejską polityką pieniężną a optymalną polityką. Mamy wybór między europejską polityką a polską polityką pieniężną. Euro także nie zapewnia pełnego bezpieczeństwa, bo z jakiegoś powodu kraje bałtyckie szybko się zbroją.
Noga: Holandia przed wprowadzenie euro miała bank centralny. Tam prowadzono politykę monetarną taką, żeby inflacja wynosiła zero. I biznes omijał ten kraj. Czy biznes jest silniejszy od polityki? Uważam, że tak - mówi prof. Marian Noga.
Czy oddolny proces euroizacji działa? - pyta Tomasz Prusek.
Marek Dietl - z perspektywy wielu rad nadzorczych firm, w których zasiadałem, gdy umacniał się złoty, wszyscy mówili "szkoda, że nie mamy euro", gdy było na odwrót, mówili "dobrze, że nie mamy euro". Najgorzej było, gdy występowała duża zmienność. Wydaje mi się, że to efekt behawioralny, przedsiębiorcy moim zdaniem uważają w większości, że finansiści oszukują ich na wymianie walut. I przedsiębiorcy są statystycznie patrząc w większości zwolennikami przyjęcia euro, bo uważają, że wtedy przynajmniej finansiści nie będą ich kantować. Mimo to uważam, że po 15 latach od wprowadzenia euro większość z nich też byłaby niezadowolona.
Żadne państwo na świecie nie uniknęło ataku spekulacyjnego na walutę. W moim przekonaniu istotą jest to, co się będzie działo później z gospodarką (po wprowadzeniu euro). Czy poprzez politykę, którą będziemy mieli, która będzie kształtowana przez europejski bank centralny, będzie dla nas pomocna. I powiem tak, niektórym firmom będzie służyła, innym nie i w przypadku tych drugich będziemy oddawali rynek. To jest sedno problemu - mówi Raczkowski.