Katechetka, pomimo iż przebywała na zwolnieniu lekarskim z powodu schorzeń kręgosłupa, wzięła udział w procesji. Niosła podczas niej symboliczny krzyż. Nie powinien więc dziwić fakt, że ZUS zakwestionował L4. Sprawa trafiła do sądu, który podjął zaskakującą decyzję.


W kwietniu tego roku katechetka spod Torunia nie chodziła do pracy - od lekarza otrzymała bowiem zwolnienie lekarskie ze względu na swoje problemy z kręgosłupem. Jak dowiedziała się "Gazeta Pomorska", nie musiała leżeć w łóżku. Wręcz przeciwnie - zgodnie z zaleceniami lekarza powinna zażywać ruchu.
W czasie "chorobowego" katechetka uczestniczyła w procesji drogi krzyżowej i to na tyle aktywnie, że niosła podczas niej z innymi pełnowymiarowego krzyża. Następnie na zebraniu Koła Gospodyń Wiejskich przygotowywała palmy wielkanocne (co było już mniej obciążające jej kręgosłup).
Ktoś poinformował o tym pracodawcę, który z kolei złożył odpowiednie dokumenty do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Ten wszczął postępowanie wyjaśniające, obejmujące m.in. opinię na piśmie wystawioną przez lekarza prowadzącego. Można w niej przeczytać:
Niesienie krzyża jako część praktyk religijnych dokonywanych jednocześnie przez kilka-kilkanaście osób nie może przyczynić się do niebezpiecznego przeciążenia kręgosłupa i ma raczej wymiar symboliczny.
Oddział ZUS w Toruniu miał inne zdanie, gdyż w maju postanowił o odebraniu zasiłku chorobowego katechetce za ten jeden dzień, tłumacząc, że wykonywane przez ubezpieczoną czynności mogły wpływać na wydłużenie okresu niezdolności do pracy.
Sprawa trafiła do sądu, gdyż chora zaskarżyła decyzję. Zaskakująca była decyzja sądu, który nakazał wypłatę chorobowego. Sędzina Maria Szymańska uzasadniała wyrok m.in. tym, że "ubezpieczona wskazała, że krzyż był lekki, jedynie go podtrzymywała z innymi osobami, a odległość między trzema stacjami drogi krzyżowej, które pokonała, były krótkie. [...] Na pierwszy rzut oka widać, że nie mógł on ważyć wiele i miał znaczenie jedynie symboliczne, żadna z innych osób nie uginała się fizycznie pod jego ciężarem. [...] Strojenie palm odbywało się na siedząco. [...] Katechetka nie wykorzystywała zwolnienia w celach innych niż leczenie, a udział w religijnych praktykach nie oznacza zaniedbania w leczeniu".
Co więcej, w uzasadnieniu wyroku można przeczytać, że spotkanie w gronie rodzinnym, co zaznaczał także pracownik Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, wpływa pozytywnie na proces leczenia. Sędzia rozciągnęła tę zasadę do spotkania w gronie towarzyskim czy wspólnoty religijnej. Nie dopatrzyła się także nieprawidłowości w zachowaniu ubezpieczonej, jakoby wykorzystywała ona swoje zwolnienie do innych celów niż leczenie.
Wyrok nie jest prawomocny.