Dziś z bazy i obozu II na ich poszukiwanie udali się pakistańscy wspinacze - mówił Informacyjnej Agencji Radiowej Artur Hajzer, twórca projektu Polski Himalaizm Zimowy, w ramach którego odbywa się wyprawa na Broad Peak. Jeden z nich wszedł na wysokość 7700-7800 metrów, a więc nieco powyżej czwartego obozu. Nie znalazł tam jednak Polaków. Dlatego kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki uznał dwóch naszych himalaistów za zaginionych.
Berbeka i Kowalski po raz ostatnio odzywali się o świcie czasu miejscowego, czyli około 2:00-3:00 naszego czasu. Teoretycznie powinna im sprzyjać łagodna jak na masyw Karakorum zima. Wiatru prawie nie ma, panuje dobra widoczność, a temperatura też jest stosunkowo wysoka jak na te warunki - minus 30 stopni Celsjusza.
Wczoraj polska ekspedycja jako pierwsza zdobyła Broad Peak zimą. Na liczący 8051 metrów szczyt oprócz Macieja Berbeki i Tomasza Kowalskiego weszli Adam Bielecki i Artur Małek.
Alpinista Aleksander Lwow, który w 1988 roku brał udział w wyprawie na Broad Peak razem z Maciejem Berbeką, powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że Polacy mają szanse przetrwać na zboczach góry. Lwow zastrzegł jednak, że jeśli alpinistów nie widać z niżej położonych obozów, to mogło dojść do najgorszego. Jego zdaniem, alpiniści mogli wpaść do szczeliny lub obsunąć się po zboczu, mogli też opaść z sił i zatrzymać się na zboczu. Aleksander Lwow podkreślił, że nie ma innej drogi zejścia z Broad Peak. Alpinista dodał jednak, że Polacy mogą dość długo przetrwać pod szczytem. W 1988 roku Maciej Berbeka przy dużo gorszej pogodzie i mając gorszy sprzęt przetrwał 24-godzinne zejście z przedwierzchołka Broad Peak do namiotu na wysokości 7400 metrów. Aleksander Lwow, alpinista z 43-letnim stażem, podkreślił, że dziś jest używany o wiele lepszy sprzęt, ogrzewany elektrycznie. Zaginieni mogliby więc przetrwać dość długo, ale barierą jest wydolność organizmu.
Zdobywca Mount Everestu Leszek Cichy nie wierzy, aby Berbeka i Kowalski zrezygnowali z zejścia z powodu braku sił. Alpinista powiedział IAR-owi, że Polacy przetrwali noc, ale później mogli wpaść do szczeliny. Podkreślił, że szanse przetrwania przez nich kolejnej nocy dramatycznie maleją. Leszek Cichy dodał, że zimą zejście z Broad Peak jest trudniejsze od wejścia, gdyż trzeba schodzić po stromych polach lodu i zmrożonego śniegu.
Także himalaista Janusz Onyszkiewicz jest zaniepokojony brakiem wieści o zaginionych. Jego zdaniem, szanse Polaków na przetrwanie maleją z każdą minutą, gdyż są bardzo wyczerpani zdobyciem Broad Peaku. Onyszkiewicz wyjaśnił, że choć ze szczytu schodzi się łatwiej, to na alpinistów działa choroba wysokościowa, która powoduje osłabienie i zaburzenia w ocenie sytuacji. Jednak można mieć jeszcze nadzieję na szczęśliwe zakończenie dramatu, bo jak na tę porę roku pogoda jest całkiem niezła.
Informacyjna Agencja Radiowa(IAR)Siekaj/sk
Źródło:IAR