W ostatnich tygodniach inwestorzy są bardzo kapryśni, a ich decyzjami rządzą emocje, a nie chłodna kalkulacja. Wczoraj modyfikację Planu Paulsona (250 mld $ publicznej pomocy dla bankó) przyjęto entuzjastycznie, by już po kilku godzinach wrócić do wyprzedaży co bardziej ryzykownych aktywów (głównie akcji i surowców).
Tymczasem giełdowe indeksy wyznaczają licznym spekulantom apetyt na ryzyko. Wraz ze spadkami na giełdach globalni gracze robią się bardziej ostrożni i wycofują się z operacji carry trade. W tego typu transakcjach za tanio pożyczone jeny kupuje się bardziej dochodowe aktywa w Europie, RPA, Brazylii czy na Antypodach.
Jednak coraz bardziej realna wizja globalnej recesji sprawia, że carry trade tracą na popularności, a zniechęceni inwestorzy odkupują pożyczone jeny. Zwiększony popyt na japońską walutą prowadzi do wzrostu jej wartości.
O godzinie 9:50 za dolara płacono 101,26 jenów, a więc o 0,9% mniej niż we wtorek, gdy kurs USD/JPY notował nawet poziom 103 jenów. Euro osłabiło się o 1,1% i kosztowało 137,63 jeny.
Zdaniem analityków z Citigroup Global Market najbardziej narażona na dalsze spadki jest właśnie ta druga para walutowa. Tom Fiztpatrick prognozuje, że na koniec roku kurs EUR/JPY spadnie do poziomu 120 jenów. Fiztpatrick oczekuje kontynuacji trendu zamykania pozycji carry trade wywołanego strachem przed skutkami kryzysu finansowego.
K.K.