Nadchodzące wybory w Niemczech to być może jeden z najważniejszych plebiscytów ostatnich dekad w Europie. To, jakie przyniesie rozstrzygnięcie, w momencie, w którym gospodarka niemiecka potrzebuje "szarpnięcia cuglami", będzie miało znaczenie także dla Polski. Dla Bankier.pl komentatorzy i eksperci opisują możliwe scenariusze i ich wpływ na nasze sprawy.


W dniu 23 lutego odbędą się przedterminowe wybory do Bundestagu, czyli izby niższej niemieckiego parlamentu (do Budesratu, izby wyższej – członków delegują rządy krajów związkowych). Ich wynik może, być czynnikiem powstania burzy idealnej (ang. perfect storm) u naszych zachodnich sąsiadów, czyli sytuacji kiedy zbieg kilku niesprzyjających okoliczności powoduje gwałtowne pogorszenie sytuacji.
Mamy przecież trwający od lat marazm gospodarczy, nad którym wisi widmo wojny handlowej z USA, kryzys bezpieczeństwa w Europie, o którym ponad głowami jej przywódców rozmawiają Trump z Putinem. Jeśli do tego wyniki wyborów skomplikują sformowanie stabilnego rządu i pogłębi się problem decyzyjności w najważniejszych sprawach, w tym dot. bezpieczeństwa, otrzymamy przepis na polityczno-gospodarczą zawieruchę tuż za miedzą.
„Zarówno niemiecka gospodarka, jak i społeczeństwo mierzą się z wieloma wyzwaniami. Obawy o sytuację gospodarczą są wyższe niż w okresie pandemii i kryzysu finansowego. Wtórują im lęki związane z migracją” - napisali w swoim raporcie na temat wyborów w Niemczech analitycy z PKO BP.
Problemy Niemiec odbijają się na Polsce
Nic w tym dobrego dla Polski, ponieważ Niemcy to nasz największy partner handlowy. W 2024 roku niemiecki rynek odpowiadał za 27% całkowitego eksportu z Polski, co przełożyło się na wartość wynoszącą 94,8 mld EUR. Import wyniósł 67,2 mld EUR, czyli około 19% całości towarów sprowadzanych do Polski.


Recesja gospodarcza w Niemczech, która w 2024 r. tym razem pokazała spadek PKB o 0,2% rdr odbiła się na polskim eksporcie. W przypadku kierunku niemieckiego, spadł on o 4,7%, co przełożyło się na spadek wartości globalnego eksportu o 3,9%. Ciążyło to na polskim PKB, obniżając go w 2024 r. aż o 1 punkt procentowy, przez co polska gospodarka rozwijała się poniżej potencjału. Licząc na przyspieszenie w Polsce, musimy liczyć na odbicie w Niemczech.
Powrót do wzrostu gospodarczego to jedno z głównych haseł prowadzącej w przedwyborczych sondażach koalicji CDU/CSU. "Musimy ratować gospodarkę, abyśmy mogli nadal ratować klimat. To jest właściwa kolejność" – powiedział lider CDU i być może następny kanclerz Friedricha Merz.
Trudna droga do stabilnego rządu
Jednak czy na utworzenie rządu, na którego czele stanie Merz pozwolą wyborcy? „Wysokie poparcie dla skrajnie prawicowej AfD (niem. Alternative für Deutschland, przyp. red.) pokazuje, że sformowanie gabinetu przez F.Merza będzie trudne, ponieważ dla zbudowania większości bez AfD konieczna może być wielopartyjna, trudna do skonstruowania koalicja” – komentują analitycy z PKO.
„Najbardziej prawdopodobny scenariusz to tygodnie, jeśli nie miesiące, dużej niepewności politycznej w Niemczech i docierania się oraz wypracowywania kompromisów partyjnych” – dodają.


W swoim raporcie pt. „Zeitgeist – co przyniosą wybory w Niemczech?” analitycy z PKO wyliczają najważniejsze postulaty programowe niemieckich partii. Wśród tych dotyczących czterech prowadzących w sondażach możemy znaleźć pełną paletę pomysłów, które trudno byłoby przeprowadzić przez jeden koalicyjny rząd, co zresztą pokazuje przykład Polski.
Mamy więc m.in. podwyższenie kwoty wolnej od podatku czy obniżenie podatku dla przedsiębiorstw oraz odejście od planów zakazu sprzedaży samochodów spalinowych, głoszone przez CDU/CSU. Z kolei wśród pomysłów SPD jest zwiększenie zadłużenia na inwestycje, nowy podatek od bogactwa dla najbogatszych i np. podwyżka płacy minimalnej z 12,82 EUR/h do 15 EUR/h.
Z kolei AfD nawołuje do opuszczenia UE i rezygnacji z euro, odrzucenie ideologii klimatycznej, a wraz za nią budowy elektrowni węglowych oraz wznowienie importu gazu z Rosji. Zieloni natomiast także chcieliby podwyżki płac min. do 15EUR/h, a ponadto dopłat do aut elektrycznych, podatku dla najbogatszych i poluzowania limitu zadłużenia.
Wspomniany hamulec zadłużenia jest jednak zapisany w konstytucji RFN i ogranicza zaciąganie nowego długu do 0,35% nominalnego PKB. Do zmiany konstytucji wymagana jest większość 2/3 głosów. Prowadząca w sondażach CDU/CSU także jest gotowa do zmian (ograniczonych czasowo). Z czołowych partii jedynie AfD odrzuca jakąkolwiek reformę konstytucyjnego bezpiecznika, bez zmiany którego chyba trudno myśleć o przyspieszeniu inwestycji i wzroście gospodarczym.
Według szacunków Eurasia Group, cytowanych w raporcie PKO BP, koalicji dwupartyjnej, składającej się z CDU/CSU i SPD dawane są największe szanse powstania (aż 60%). Prawdopodobieństwo koalicji CDU/CSU z Zielonymi to odpowiednio 15%, a trzypartyjnej koalicji CDU/CSU z SPD i Zielonymi to 10% - tyle samo, co w przypadku wariantu CDU/CSU, SPD i FDP. Wszystkie te partie odrzuciły możliwość koalicji z AfD.
Potrzebne "szarpnięcie cuglami"
Gospodarcze „szarpnięcie cuglami” za Odrą jest dziś potrzebne tak samo Niemcom, jak i Polakom oraz wszystkim Europejczykom. Również w kontekście bezpieczeństwa na kontynencie, gdy oparte o ponadczasowe wartości stare układy zaczynają być etykietowane bieżącymi cenami. Sprawnie działający i rozgrzany niemiecki motor mógłby pozwolić nadgonić tracony w ostatnich latach gospodarczy dystans UE do Ameryki, co pozwoliłoby sfinansować odpowiednie gwarancje bezpieczeństwa m.in. wspólnotowego rynku, na którym wszystkim powinno zależeć.


Między innymi o tym mówią eksperci, których poprosiliśmy o komentarz do zbliżających się wyborów w Niemczech. Swoje zdanie na temat możliwych scenariuszy, także dla Polski przedstawiają dr Marek Dietl, były prezes GPW, a obecnie wykładowca na SGH w Warszawie i ekonomiczny doradca Prezydenta RP, Piotr Kuczyński, analityk z Domu Inwestycyjnego Xelion, Zbigniew Jakubowski, wiceprezes Quercus TFI oraz Daniel Kostecki, analityk rynków z CMC Markets.
Warte podkreślenia jest to, że mimo mocnego gospodarczego związania Polski z Niemcami, wyniki wyborów do Bundestagu w przeszłości nie były impulsem do większej zmienności na polskiej giełdzie. Z naszej analizy wynika, że w pierwszym tygodniu po niemieckich wyborach przeprowadzonych w XXI w. polski WIG20 miał średnią stopę zwrotu wynoszącą -1 proc., ale zaniżoną mocnym spadkiem z 2009 r. gdy rynki jeszcze rozchwiane były kryzysem finansowym.


Co mówią eksperci o wyborach w Niemczech?
Eksperci jednak podkreślają, że poprawa koniunktury w Niemczech to większe obroty polskich firm i potencjalne dodatkowe zyski, a to w dłuższej perspektywie może pomóc akcjom polskim spółek z GPW. Powrót na ścieżkę wzrostu gospodarki niemieckiej może nawet wymagać przeskoczenia ściany ognia, czego nie wyklucza dr Marek Dietl.
Konieczne przeskoczenie przez ogień?
Kawał życia spędziłem w RFN i mam tam trochę znajomych. Niektórzy z nich są mocno zaangażowaniu w sprawy publiczne, a nawet w politykę. W sposób naturalny interesuję się wydarzeniami za Odrą. Jeśli sondaże dobrze przewidują wyniki wyborów do Budestagu, to sformowanie stabilnego rządu może być dość długotrwałe.
Joachim-Friedrich Merz będzie musiał pokazać niezwykły kunszt polityczny, by zdobyć wotum zaufania dla swojego gabinetu. Naturalny koalicjant CDU/CSU, czyli liberałowie z FDP balansują na granicy progu wyborczego. Nawet jeśli go przekroczą, w co wątpię, to konieczne będzie doproszenie jeszcze SPD (socjalistów) lub BÜNDNIS 90/DIE GRÜNEN (zielonych).
Zapowiedzi polityki gospodarczej Merza oznaczają odejście od filarów Energiewende. To wyklucza koalicję z Zielonymi. Pozostaje współpraca w ramach tzw. dużej koalicji, czyli z SPD. Tylko tym razem, może ta koalicja nie być dostatecznie duża, by mieć większość w parlamencie. Czy Merz doprosi mocno lewicowe Die Linke? Trudno to sobie dziś wyobrazić. Do parlamentu może jeszcze wejść grupka posłów skupionych wokół Sahry Wagenknecht. Zapoznałem się z ich poglądami. Jest to mieszanka haseł socjalistycznych i nacjonalistycznych. W największym skrócie można ich określić jako spadkobierców niemieckiej tradycji narodowo-socjalistycznej. Podobieństwa (z zachowanie perspektywy historycznej) do programu, z którym do wyborów 1928 roku szła Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei nie da się nie zauważyć. Wciąż liczę, że próg wyborczy będzie trudny do przekroczenia dla Bündnis Sahra Wagenknecht.
No i pozostaje prawdziwy "słoń w pokoju" czyli AfD, której twarzą jest Alice Weidel, która po imponującej karierze w świecie finansów, zajęła się polityką. Jak na razie liderzy pozostałych partii powtarzają, że planują odgrodzić się od AfD wykorzystując "ścianę ognia" (niem. Brandmauer). Nie trzeba być jednak wybitnym analitykiem, by zauważyć, że w sprawach gospodarczych Merz i Weidel zajmują bardzo podobne stanowiska. Czy chęć powrotu na ścieżkę wzrostu gospodarczego pozwoli przeskoczyć ogień? Nie jest to może najbardziej prawdopodobny scenariusz, ale bym go z góry nie wykluczał.
Im więcej partii w rządzie Niemiec tym gorzej dla Polski, komentuje Piotr Kuczyński z DI Xelion. Uważa, że giełdy, jak zawsze już wyceniły możliwe scenariusze, dlatego nie spodziewa się wzrostów na indeksach, gdyby wyniki wyborów przyniosły spodziewany i sprzyjający układ z wygraną CDU/CSU, ale nie wyklucza jakiejś korekty, z tego tytułu, czyli klasycznej sprzedaży faktów.
Im więcej partii w rządzie Niemiec, tym gorzej dla Polski
Nie ulega wątpliwości, że wygrana CDU/CSU to byłaby opcja dobra dla Polski, ale utworzenie rządu tylko przez tę koalicję jest bardzo mało prawdopodobne. Najpewniej potrzebne będzie jeszcze wsparcie SPD. Nie jest też pewne, czy wystarczyłoby to do zablokowania AfD i BSW (partia Sahry Wagenknecht).
Niektórzy analitycy polityczni nie wykluczają nawet rządów koalicji trzypartyjnej. Im więcej partii w rządzie tym gorzej dla gospodarki Niemiec, a co za tym idzie i dla Polski. Nie ulega jednak wątpliwości, że rządzący po wyborach zrobią wszystko, co będzie w ich mocy, żeby rozruszać gospodarkę, a ożywienie u naszego największego partnera gospodarczego bardzo pomoże i naszej gospodarce.
Uważam, że GPW, tak jak każda giełda, dyskontuje z wyprzedzeniem wydarzenia, więc wynik wyborów może doprowadzić chwilowo do ruchów indeksów, ale według mnie nie będzie to trwały wpływ. Wszystko, co dobre jest według mnie już w cenach akcji, więc bardziej oczekiwałbym korekty. Jednak w dłuższym terminie pozytywny rozwój sytuacji w Niemczech, pomagając gospodarce polskiej musi pomóc też akcjom w Warszawie.
O znaczeniu wyłonienia stabilnej koalicji dla polskiej gospodarki mówi Zbigniew Jakubowski z Quercus TFI, ale jednocześnie podnosi kwestię wykorzystania przez Polskę strukturalnej słabości Niemiec, by w gospodarczym wyścigu zacząć doganiać kraje UE wyprzedzające nas pod względem zamożności.
Niemcy mogą zadbać o bezpieczeństwo swoje, ale i partnerów z NATO
Koalicja CDU/CSU według obecnych sondaży prawdopodobnie będzie zwycięzcą wyborów w Niemczech, nie będzie jednak miała większości wystarczającej do samodzielnego rządzenia. Warto przy tym zwrócić uwagę, że trend dla CDU/CSU jest opadający z 33% na 30% w ciągu ostatniego miesiąca a dla AfD i Zielonych słupki rosną odpowiednio 21% i 14%. Kilka partii jest na progu 5% co może wydatnie wpłynąć na układ sił w parlamencie w przypadku nieprzekroczenia ww. poziomu BSW, FDP, Linke. Ewentualna koalicja zawiązana przez CDU/CSU z mniejszym partnerem byłaby zapewne bardziej korzystna dla Polski od koalicji rządzącej obecnie.
Realistycznie patrząc na program CSU/CDU będzie on ciężki do wprowadzenia dla koalicyjnych partnerów czy to SPD czy Zielonych, a sukces w wymiarze gospodarczym będzie zależał od przegłosowania pakietu stymulacyjnego, głównie polegającego na zdjęciu reguły wydatkowej pozwalającej na deficycie strukturalnym w wysokości 1%. Nasi sąsiedzi muszą również zdecydować o formie i wysokości wydatków na zbrojenia, gdyż z wydatkami na poziomie 1,08% są na szarym końcu w EU, nawet za wysoce zadłużoną gospodarką włoską. Mając relację Dług/PKB na poziomie 62,4% można zadbać o bezpieczeństwo swoje, ale i partnerów z NATO, zatem również nasze.
Należy pamiętać o tym, że CIT w Niemczech to jedynie teoretycznie 15%, rzeczywiste obciążenie łącznie z Gewerbsteuer i Solidaritätszuschlag stanowi 31%, co jest wysokim obciążeniem na tle innych gospodarek unijnych. Odejście czy co najmniej znacząca modyfikacja Zielonego Ładu w wydaniu niemieckim mogłaby również wspomóc wyprowadzenie gospodarki Niemiec na plus, ale wątpliwym w obliczu ceł amerykańskich jest osiągnięcie 2% czy nawet 1%. Jedną z przewag konkurencyjnych niemieckiej ekonomii, głównie przemysłu była tania energia i tani gaz z Rosji. Źródła alternatywne vide wiatr są słabo zbilansowane po odejściu od energii atomowej, inne państwa wykazały dużo rozsądniejsze podejście w tej materii, jednak utrzymując najtańsze źródło „na chodzie”.
Z całą pewnością stabilna koalicja, która wyprowadziłaby Niemcy na ścieżkę wzrostu, byłaby korzystna dla Polski z perspektywy krótko i średnioterminowej, w długim terminie, jednakże należy położyć nacisk na konkurencyjność i siłę naszej gospodarki, wykorzystując strukturalną słabość naszego największego obecnie partnera handlowego. Współpraca gospodarcza w ramach EU to ciągły wyścig i nasz kraj jest obecnie lepiej spozycjonowany do odgrywania istotniejszej roli w ramach wspólnego rynku. Polski rynek akcyjny nie jest „wrażliwy” na wynik wyborów w Niemczech, a bardziej na przewidywany rozejm na Ukrainie, wysokość ceł nałożonych na towary z EU przez nową administrację amerykańską czy silnego złotego (oby NBP zadbał o interes polskich eksporterów).
Na GPW liczy się obecnie przede wszystkim sprawa potencjalnego zakończenia wojny na Ukrainie, a wynik wyborów będzie miał drugorzędne znaczenie, przewiduje Daniel Kostecki z CMC Markets. Podkreśla znaczenie ewentualnego spełnienia postulatu o zniesieniu zakazu sprzedaży aut spalinowych, który mógłby być znaczącym impulsem dla polskiego sektora motoryzacyjnego.
Na GPW rządzi teraz geopolityka związana z Ukrainą
Potencjalne zwycięstwo CDU/CSU w niemieckich wyborach może mieć pozytywne skutki dla polskiej gospodarki. Partia zapowiada reformy podatkowe, uproszczenie biurokracji i działania na rzecz wzrostu gospodarczego, co mogłoby przyczynić się do ożywienia niemieckiej gospodarki. W kontekście Polski oznaczałoby to większy popyt na nasze towary i usługi, ponieważ Niemcy pozostają naszym kluczowym partnerem handlowym.
Z drugiej strony, reformy CDU/CSU mogą także oznaczać zmiany w polityce klimatycznej, co niekoniecznie będzie korzystne dla wszystkich polskich sektorów gospodarki. Odejście od planów zakazu sprzedaży aut spalinowych może w krótkim terminie pomóc polskiemu przemysłowi motoryzacyjnemu, ale w dłuższym horyzoncie może opóźnić transformację energetyczną
Zmiana rządu w Niemczech może mieć pewien wpływ na warszawski parkiet, ale niekoniecznie będzie to kluczowy czynnik determinujący jego kierunek - głównym czynnikiem determinującym kierunek polskiego rynku pozostaje sytuacja geopolityczna i wojna w Ukrainie. Niemniej jednak poprawa koniunktury w Niemczech może sprzyjać polskim firmom działającym na tym rynku.
Na koniec warte podkreślenia jest to, że rząd kanclerza Scholza i poprzedni Bundestag nie zdołały uzgodnić ustawy budżetowej na rok 2025, stąd od początku roku obowiązuje tymczasowe zarządzanie budżetem. Oznacza to, że poniesione zostają jedynie wydatki niezbędne do utrzymania działalności administracyjnej lub wypełnienia zobowiązań, aż do momentu przyjęcia nowego planu budżetowego przez nowy Bundestag.
Taka procedura uniemożliwia finansowanie nowych projektów inwestycyjnych, wyższych nakładów na infrastrukturę, cyfryzację, edukację czy obronność. Zegar tyka, bo pilnych spraw, w których trzeba podejmować decyzje jest coraz więcej. Po inauguracji Donalda Trumpa ich katalog rozszerza się o cła, czy najważniejsze kwestie bezpieczeństwa, stąd tak duża uwaga skupiona na wyborach w Niemczech – największej gospodarki w Europie i trzeciej na świecie.


Michał Kubicki