Nierówności wśród gospodarstw domowych pozostają duże, chociaż ogólny obraz się poprawia – takie wnioski płyną z najnowszego raportu GUS. Szokować może wynik wskazujący, że 20 procent gospodarstw o najniższych dochodach wciąż wydaje więcej, niż zarabia.


Pod koniec maja Główny Urząd Statystyczny opublikował najnowszy raport o sytuacji gospodarstw domowy. Na razie ma on postać tzw. informacji sygnalnej, pokazującej najważniejsze dane. Na łamach Bankier.pl pokazywaliśmy już informacje o tym, na co wydaje pieniądze „statystyczny Kowalski”. W prezentacji wyróżniono także inny ważny wątek – nierówności dochodowych.
GUS dzieli gospodarstwa domowe ze względu na kilka kryteriów. To pozwala zaprezentować interesujące porównania eksponujące różnice w finansowym położeniu różnych typów tych podmiotów. Pierwszą z takich zmiennych jest źródło utrzymania gospodarstwa domowego. Podział ten opiera się na wyróżnieniu dominującego lub jedynego źródła dochodów.
Warto podkreślić, że w wielu przypadkach gospodarstwa (zwłaszcza wieloosobowe) mogą jednocześnie pozyskiwać pieniądz na kilka sposobów, np. gdy jedna osoba pracuje, a druga pobiera emeryturę. W tej klasyfikacji, jeśli dochód z pracy najemnej przeważa, całe gospodarstwo klasyfikowane jest jako gospodarstwo pracowników.
Przedsiębiorcy daleko przez innymi
Od lat pierwszeństwo pod względem dochodu rozporządzalnego przypadającego na głowę dzierżą gospodarstwa pracujących na własny rachunek poza rolnictwem indywidualnym. W ich przypadku na 1 osobę przypada miesięcznie średnio 3790 zł, a wydatki wynoszą 2151 zł.


Druga lokata przypada rolnikom, a dopiero trzecia – pracownikom najemnym. Wbrew utrzymującym się stereotypom, gospodarstwa emerytów nie odstają statystycznie znacząco od pracujących „na etacie”. Na głowę przypada w ich przypadku 3017 zł, o niecałe 150 zł mniej niż w gospodarstwach pracowników najemnych. Większe jest natomiast obciążenie dochodu wydatkami, sięgając 65 proc. (versus 58,8 proc. u pracowników).
Zdecydowanie w najgorszym położeniu znajdują się gospodarstwa domowe rencistów. Przy dochodzie przypadającym na jedną osobę na poziomie 2449 zł (niższym o ponad 500 zł od średniej dla wszystkich typów gospodarstw), wydatki przekraczają granicę 1900 zł. Daje to łącznie najwyższy poziom „obciążenia” (77,7 proc.) i jednocześnie najniższą kwotę nadwyżki wyznaczającej obszar finansowej swobody i możliwości oszczędzania.
Wydatki kontra dochody – w tej grupie to ponad 100 proc.
O skali nierówności świadczą także wyniki prezentowane w podziale na grupy kwintylowe dochodu. Idea tworzenia „przegródek” opiera się tutaj na wydzieleniu 5 grup, z których każda gromadzi 20 proc. gospodarstw domowych uszeregowanych według dochodu. Pierwsza grupa to zatem 20 proc. podmiotów o najniższych dochodach, a piąta – o najwyższych.
W grupie piątej dochód rozporządzalny przypadający na jedną osobę wynosi 6071 zł, a wydatki – 3012 zł. Upraszczając, konieczności pochłaniają zatem mniej niż połowę dochodu.


W grupie pierwszej sytuacja jest skrajnie odmienna. Na „głowę” przypada dochód 1151 zł, a wydatki na jedną osobę składają się na sumę 1302 zł. Jak łatwo zauważyć, daje to obciążenie wydatkami na poziomie przekraczającym 100 proc., a dokładnie 113,2 proc. Gospodarstwo domowe w takim położeniu ma teoretycznie dwie możliwości – pozbywać się zgromadzonych oszczędności (aktywów finansowych) lub spieniężać majątek (aktywa rzeczowe), ewentualnie zaciągać zobowiązania (kredyty i pożyczki). W raporcie GUS wskazano, że relacja dochody vs. wydatki w tej grupie nieco poprawiła się w porównaniu z poprzednim rokiem.
Zróżnicowanie dochodów spadło, szczególnie na wsi
„W gospodarstwach 20 proc. osób znajdujących się w najlepszej sytuacji dochodowej skumulowanych było 38,2 proc. dochodów całej badanej zbiorowości gospodarstw domowych (w 2023 r. – 39,3 proc.), natomiast w gospodarstwach 20 proc. osób pozostających w najgorszej sytuacji – 7,2 proc. (w 2023 r. – 6,2 proc.)” – podkreślono w omówieniu badania.
GUS w raporcie prezentuje także inne podejście do mierzenia zróżnicowania dochodów, oparte na współczynniku Giniego. Miernik ten może przybierać wartości od zera do jednego. Zero oznaczałoby hipotetyczną sytuację, w której wszystkie dochód przypadający na osobę we wszystkich gospodarstwach domowych byłby dokładnie taki sam. Jeden – kiedy cały łączny dochód koncentrowałby się w jednym gospodarstwie, a w pozostałych byłby zerowy.


Zróżnicowanie dochodów na osobę w gospodarstwach domowych, mierzone współczynnikiem Giniego, spadało w latach 2014-2017, ustabilizowało się w latach 2018-2019, po czym wzrastało w latach 2020 i 2021. Rok 2024 przyniósł zauważalny spadek tego miernika.
„Dynamika współczynnika Giniego zarówno dla miast, jak i dla wsi była podobna do notowanej średnio w kraju. W przypadku wsi, współczynnik Giniego spadł w 2024 r. do poziomu 0,292, co po raz pierwszy stanowiło wartość niższą od wartości współczynnika Giniego dla miast, która wyniosła 0,296” – czytamy w raporcie urzędu.
W najnowszych dostępnych danych Eurostatu prezentujących współczynnik Giniego wyliczany według nieco innej metodologii, Polska należy do krajów o stosunkowo niskich nierównościach dochodowych. Pod tym względem na naszym kontynencie przodują kraje południa oraz republiki bałtyckie.