Japonia, Grecja, Włochy... wszyscy wiedzą, że to najbardziej zadłużone państwa na świecie. Uwaga analityków skupia się na nadmiernym długu publicznym, ale zupełnie ignoruje się ryzyko związane z jeszcze większym długiem prywatnym.
W 2008 roku spektakularnie upadały banki, lecz większość z nich została uratowana przed bankructwem przez rządy, lekką ręką zadłużające podatników. Rok później niewypłacalne stały się państwa. W tle tych spektakularnych wydarzeń dochodzi do tysięcy indywidualnych bankructw ludzi niebędących w stanie spłacić swych długów. To właśnie dług prywatny może w perspektywie najbliższych lat rozsadzić gospodarki uważane obecnie za "zdrowe".
Bankruci i przyszli bankruci
Zobacz też: | |
Mapa rynku |
Listę najmocniej zadłużonych gospodarek otwierają dobrze znane kraje. Irlandia, Hiszpania i Portugalia były (lub nadal są) na finansowej kroplówce, serwowanej przez Unię Europejską bądź Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Wszystkie też doświadczyły bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości - to właśnie hipoteki odpowiadają za większość zadłużenia gospodarstw domowych.
Dług prywatny jako odsetek produktu krajowego brutto (w proc.)

Zaskoczeniem może być odległa pozycja Grecji. Prywatne długi Greków są bowiem jednymi z najniższych w Europie, jeśli liczyć je w relacji do PKB. Ale jeszcze większą niespodzianką są wysokie lokaty państw skandynawskich. Szwecja, Dania, Norwegia i Holandia są zagrożone kryzysem na rynku nieruchomości, który może mieć dewastujący wpływ na ich gospodarki.
Nadmierne zadłużenie prywatne ogranicza potencjał wzrostu. Wraz z nieuchronnym wzrostem stóp procentowych będzie rósł koszt obsługi zadłużenia, wymuszając redukcję wydatków konsumpcyjnych oraz oszczędności. Przy długu przekraczającym 200% PKB wzrost kosztów jego obsługi o jeden punkt procentowy pochłania 2% PKB. A taki wzrost gospodarczy w Europie uważa się obecnie za duży "sukces".
Dynamika długu prawdę ci powie
Istotą problemu jest nie sam poziom długu, ale jego silny przyrost. Jeśli kraj ma duże oszczędności, zrównoważony i konkurencyjny rynek, to zadłużeniowy garb nie jest dla niego tak wielkim obciążeniem jak dla ubogiej i słabo zdywersyfikowanej gospodarki. Czerwona lampka zapala się wtedy, gdy w ciągu dekady przyrost długu przekracza połowę produktu krajowego brutto - czyli zadłużanie się w tempie 5% PKB rocznie.
![]() | » Europa rekordowo zadłużona. Polski dług powyżej drugiego progu |
Kryterium to spełnia aż jedna trzecia krajów z bazy OECD. Ich skład nie jest przypadkowy. Irlandia, Węgry, Grecja, Portugalia, Hiszpania, Słowenia - tam mieliśmy do czynienia z eksplozją długu prywatnego, co dla tych krajów nie skończyło się dobrze. Szybki przyrost długu zaobserwowano także w Danii, Finlandii i Belgii, czyli gospodarkach uważanych za ostoje stabilności w pogrążonej w kryzysie Europie.
Delewarowanie jest nieuchronne
Gospodarka nie znosi nierównowagi. Jeśli jeden element wykazuje istotne odchylenia od normy (tj. wieloletniej średniej), to z dużym prawdopodobieństwem można oczekiwać jego korekty. Jeżeli przez ostatnich 30 lat w krajach Zachodu trwał boom kredytowy, to teraz czeka nas dekada delewarowania, czyli żmudny proces obniżania relacji długu do PKB. Przez wiele lat będzie to skutkowało wolniejszym wzrostem gospodarczym i zwiększoną częstotliwością występowania recesji.
Wielkość i struktura zadłużenia w 10 największych gospodarkach rozwiniętych
Dług w relacji do PKB w proc. Stan na koniec II kw. 2011r.

Źródło: "Debt and deleveraging: uneven progress on the path to growth", McKinsey Institute, styczeń 2012 r.
Choroba nadmiernego zadłużenia dotknęła wszystkie największe rozwinięte gospodarki świata. Zakładając konieczność redukcji długu do normalnego poziomu (ok. 180-200% PKB), potrzebne będzie dostosowanie rzędu bilionów dolarów. Najwięcej do zrobienia mają Irlandia, Japonia i Wielka Brytania, w których skala nadmiernego zadłużenia przybrała wręcz katastrofalne rozmiary. W tych krajach nie obejdzie się bez masowych bankructw lub bardzo wysokiej inflacji, rozmywającej realną wartość zobowiązań.
We w miarę niezłej sytuacji są Kanada i Australia, czyli bogate kraje z silnym zapleczem surowcowym, gdzie największym problemem jest dług gospodarstw domowych (głównie hipoteki).
Całkowite zadłużenie w relacji do PKB (w proc.). Stan na koniec II kw. 2011r.

Źródło: "Debt and deleveraging: uneven progress on the path to growth", McKinsey Institute, styczeń 2012 r.
Powyższy wykres pokazuje, że w większości dużych gospodarek proces spłacania długów nawet się nie rozpoczął. Od 2008 roku redukcja relacji zadłużenia do PKB dokonała się tylko w Australii, Stanach Zjednoczonych i Korei Południowej. Aż do połowy 2011 roku Japonia, Hiszpania i Francja zadłużały się tak, jakby jutro miało nie nastąpić. Od tego czasu banki centralne Japonii, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych tylko zwiększyły skalę stymulowania gospodarki świeżym długiem, co spotęguje problemy zamiast doprowadzić do ich rozwiązania.
Światu potrzeba teraz mniej długu, wyższych stóp procentowych i głębokiej recesji, która po kilku kwartałach przywróciłaby wzrost gospodarczy. Zamiast tego banki centralne i rządy serwują przekredytowanym gospodarkom jeszcze więcej dłużnego narkotyku, sterując w stronę potężnego kryzysu finansowego. Najwyraźniej pewne instytucje publiczne nie potrafią uczyć się na własnych błędach.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl