Starzejące się społeczeństwo, coraz mniej osób w wieku produkcyjnym oraz rosnące obciążenia systemów emerytalnych to coraz większe wyzwania dla pracodawców i rządzących. Rozmawiali o tym uczestnicy wiosennej edycji EFNI, która odbywa się właśnie w Warszawie.


– W zeszłym roku skończyłam 50 lat. Tego samego dnia otrzymałam od swojej firmy życzenia urodzinowe i zaproszenie do grupy seniorów korporacyjnych. Do grupy nie wstąpiłam, ale zastanawiam się, czy to jest najlepsza praktyka – opowiada Ewa Ulicz, dyrektorka marketingu, IGT Polska, koordynatorka Rady ds. Różnorodności w Konfederacji Lewiatan.
Zdaniem Agnieszki Krawczyk-Dąbrowskiej, psychogerontolożki, członkini Polskiego Towarzystwa Gerontologicznego, stosowanie siatki poznawczej dzielącej pokolenia lub tworzenie rozwiązań dla konkretnej grupy wiekowej może przynieść więcej szkody niż pożytku.
– Słowo „senior” funkcjonuje w przestrzeni publicznej. Ale senior to kto? Czy świadczy o tym jeden siwy włos, czy dopiero jak strzyknie w plecach? Dla osób na emeryturze, nieaktywnych już zawodowo, nie ma ono negatywnego wydźwięku – twierdzi Agnieszka Krawczyk-Dąbrowska. – Jednak nie wyobrażam sobie nazwać tak osoby w tym samym wieku w jej miejscu pracy.


Osoba 60+ to nie staruszek z laską
Jak twierdzi psychogerontolożka w obliczu kurczącej się siły roboczej, o wiele łatwiej jest zachęcić młode pokolenie do pracy z osobą posiadającą wiedzę i doświadczenie zawodowe niż do pracy z „seniorami”.
– Zdarza się też w przestrzeni publicznej, że podczas szczytnych inicjatyw aktywizacji osób 60+ okrasza się je obrazkiem, na którym jest staruszek z laską. Tymczasem stawianie znaku równości między człowiekiem w późnej dorosłości, a osobą z niepełnosprawnością przynosi dużo szkody. Dlatego musimy być bardzo uważni na takie szczegóły – dodaje Agnieszka Krawczyk-Dąbrowska.
To wcale nie jest kryzys?
Według prof. Agnieszki Chłoń-Domińczak, dyrektorki Instytutu Statystyki i Demografii w SGH, obecną zapaść demograficzną można było przewidzieć 25 lat temu, dlatego nie powinno się jej nazwać kryzysem.
– Z aktualnych danych wynika, że Polaków raczej nie będzie przybywać, ale będzie nas coraz mniej. Bo w ten wiek, kiedy odchodzimy, wchodzi właśnie pokolenie wyżu demograficznego – twierdzi prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak. – To było przecież do przewidzenia.
Zdaniem prof. Agnieszki Chłoń-Domińczak to od nas samych powinno zależeć, jak planujemy swoją karierę zawodową, kiedy chcemy przejść na emeryturę i jaka będzie jej wysokość. Jednak wpływ na to mają też pracodawcy, rząd i samorządy.
– Wszystkie pokolenia muszą planować swoją karierę zawodową, myśląc jak być najdłużej aktywnym, bo zmiana wieku emerytalnego jest konieczna i nieunikniona – uważa przedstawicielka SGH.
W Polsce pracuje tylko 25 proc. kobiet po 60-tce
– Z punktu widzenia rynku pracy wyzwaniem jest nie tylko kurcząca się liczba pracowników, ale też zmiana struktury wiekowej – uważa Maciej Albinowski, ekonomista z Instytutu Badań Strukturalnych. – Już w ciągu najbliższych 15 lat liczba pracowników w wieku 20-49 lat spadnie o 20 proc. Natomiast wśród osób w wieku 50-64 lata nastąpi wzrost liczebności o 15 proc. Dlatego pracodawcy będą musieli szukać kadry wśród trochę starszej grupy. Obecnie jest z tym słabo. O ile, jeśli chodzi o starszych mężczyzn, to stopy zatrudnienia są porównywalne do innych krajów europejskich, to w przypadku kobiet jesteśmy w dalekim ogonie. U nas panie w wieku 60-64 lat są zatrudnione tylko w 25 proc., podczas gdy w krajach bałtyckich jest to nawet 70 proc. Mamy więc w Polsce dużą przestrzeń, aby te starsze osoby lepiej wykorzystywać. Dlatego zarówno państwo, jak i pracodawcy powinni je lepiej aktywizować.
Pracodawcy nie biorą pod uwagę osób 50+?
Jak twierdzi Anna Wicha z Forum HR, na 10 wysłanych CV przez osoby 50+, w przypadku 9 nie ma w ogóle żadnej odpowiedzi.
– Ten kapitał zupełnie nie jest brany pod uwagę. Dlatego dużo mamy do odrobienia, jeśli chodzi o komunikację odnośnie tego, ile osoby w dojrzałym wieku mogą zaoferować na rynku pracy – uważa Anna Wicha. – Trzeba zorientować się, jakich kompetencji im brakuje i wtedy w systemie long life learningu je uzupełnić. Jestem tu zwolenniczką rozwiązania opartego o partnerstwo publiczno-prywatne. Wtedy można najbardziej efektywnie wychodzić z takimi rozwiązaniami, które będą wszystkim odpowiadać.
Szwankuje komunikacja
Również według prof. Ewy Flaszyńskiej, dyrektorki Departamentu Rynku Pracy w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, słabo wykorzystywane są zasoby pracy 50+.
– Zwłaszcza mało kobiet w tym wieku jest zatrudnianych – mówi prof. Ewa Flaszyńska. – Okazuje się, że wiele osób nie wie, jakie ma możliwości, z czego mogą skorzystać w przypadku dokształcania się lub gdy potrzebują wsparcia, jak wypadną z rynku pracy. Szwankuje informacja i komunikacja. Za mało mówimy o tym, jakie są szanse zawodowe dla tej grupy osób.
Nasza przyszłość nie będzie wyglądała tak jak teraz
– Dzisiaj medianowy wiek polskiego obywatela to 42 lata. On w ciągu niecałych 20 lat dobije do 50-tki – twierdzi prof. Joanna Tyrowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej, współzałożycielka i członkini zarządu think-tanku GRAPE. – Nam się wydaje, że przyszłość będzie wyglądała tak jak teraz, tylko będzie później, a jedynie zwiększy się liczba osób z siwymi włosami. Tymczasem rzeczywistość, w której będziemy żyli w przyszłości, to w ogóle będzie inna. To nie jest tak, że mózg jest równie chłonny, gdy się ma 20 lat i gdy się ma 60.
Również sprawność fizyczna nie jest taka sama. Ci pracownicy nie będą mieli tej wydajności, którą mają teraz. Dlatego nie ma co tak kolorować tego problemu.
Zdaniem prof. Joanny Tyrowicz, z wyzwaniami związanymi ze starzejącym się społeczeństwem będziemy musieli sobie sami poradzić.
– Ponieważ w innych krajach kryzys lub boom demograficzny wydarza się w innym momencie, to nie możemy zaadoptować ich rozwiązań u nas. Dlatego jest to bardzo lokalny problem – dodaje członkini RPP.