Ponad milion osób płaci dziś przy terminalach Blikiem zbliżeniowo – bez karty. To ostrożny szacunek, bo część banków nie ujawnia liczby użytkowników, więc realna liczba może być wyższa. W smartfonach mamy już ponad 10 mln kart, ale Blik może zmienić zasady gry. Tak jak zmienił e-commerce.


Na pierwszy rzut oka zbliżeniowy Blik działa mniej więcej tak samo, jak płatność zbliżeniowa Apple Pay czy Google Pay. Uruchamiamy aplikację banku, zbliżamy telefon z NFC do terminala i potwierdzamy transakcję biometrią lub kodem. Rozwiązanie działa na Androidzie i z punktu widzenia sprzedawcy wygląda jak zwykła płatność bezgotówkowa. Różnica jest po stronie użytkownika: zamiast karty, portfela cyfrowego i schematu kartowego płacimy „natywnie” z aplikacji banku.
Skala rośnie szybko. W terminalach POS BLIK odnotował w I półroczu 2025 r. 338,1 mln płatności (kodem i zbliżeniowo), o 31 proc. więcej rok do roku; w samym II kwartale było to 183,6 mln operacji. Prawie połowę półrocznego wolumenu w sklepach stacjonarnych – 47 proc. – stanowiły płatności zbliżeniowe, których liczba zwiększyła się o 46 proc. r/r. Wartość transakcji contactless sięgnęła 7,3 mld zł, przy średniej kwocie 46 zł. Ten obraz potwierdza, że „zbliżeniówka” przestała być dodatkiem – stała się jednym z głównych sposobów płacenia w sklepach.
Czy Blik zagrozi „pajom”?
Portfele Apple Pay i Google Pay mają ogromną przewagę skali – w smartfonach zapisano już ponad 10 mln kart. Karta wciąż wygrywa prostotą „działa wszędzie i od razu”, zwłaszcza dla osób przyzwyczajonych do plastiku. Blik zbliżeniowy wchodzi jednak w to samo miejsce nawyku: jeden gest przy terminalu. Pojawia się zatem pytanie, czy zbliżeniowy Blik może zagrozić cyfrowym kartom?
Na tę chwilę wydaje się, że nie. Na razie usługę udostępnia tylko kilka instytucji. Warto jednak zwrócić uwagę na płatności Blikiem w e-commerce. Początkowo wydawało się, że nic nie jest w stanie zachwiać pozycji szybkich przelewów pay-by-link, tradycyjnych przelewów czy kart. Dziś Blik zdetronizował w polskim internecie wyżej wymienione sposoby miażdżącą przewagą. Większość z nas korzysta z Blika do opłacania zakupów online.
Za karty trzeba płacić, za Blika - nie
Jeśli bank sprawi, że klient raz spróbuje i zostanie, to coraz większa część płatności może przechodzić z kart na „natywne” płatności mobilne. Zwłaszcza, że dziś posiadanie karty nie jest obligatoryjne, a w większości przypadków wiąże się z opłatami warunkowymi. Blik jest za darmo i pozwala płacić w sieci, terminalach POS, wypłacać z bankomatów czy wysyłać przelewy natychmiastowe za zero.
Kluczowe pytanie dotyczy skali użytkowników. Nasz konserwatywny szacunek mówi o ponad milionie osób aktywnie płacących zbliżeniowo Blikiem (minimum 1 transakcja zbliżeniowa w minionym kwartale). To liczba zaniżona, bo część banków nie ujawnia danych o użytkownikach – wiemy tylko, ile było transakcji. Mimo tej luki widać wyraźnie, że BLIK zbliżeniowy stał się codziennym narzędziem zakupowym. Jeśli kolejne instytucje otworzą statystyki, łatwiej będzie ocenić, jak szybko klienci przerzucają się z kart w portfelach cyfrowych na płatności „prosto z aplikacji”. Na razie trend jest jasny: telefon zostaje, karta bywa coraz częściej zbędna.




























































