

Kredyty walutowe to tykająca bomba zegarowa. Zdaniem Jacka Maliszewskiego, głównego ekonomisty DMK, masowe i przymusowe przewalutowanie tych zobowiązań mogłoby doprowadzić do groźnych zawirowań na rynku. Ucierpiałyby nie tylko gospodarstwa domowe spłacające kredyty, ale gospodarka jako całość.
- Pamiętajmy, że wzięcie kredytu walutowego nie jest niczym złym. Pod warunkiem, że wiemy, kiedy to zrobić i wiemy, jak zarządzać swoim ryzykiem – stwierdził podczas konferencji Wall Street 2015 Jacek Maliszewski, główny ekonomista DMK. Jego zdaniem większość kredytobiorców, którzy zaciągnęli tego rodzaju zobowiązania nie miała pojęcia o podstawach zarządzania ryzykiem. Doprowadziło to do sytuacji, którą można określić mianem „tykającej bomby zegarowej”.
Kredyty walutowe zaciągnęło około 700 tys. kredytobiorców, a przeciętna kwota kredytu to ok. 100 tys. franków. Banki pożyczyły na rynku zatem ok. 70 mld franków. – Gdyby teraz miał ten proces się odwrócić, wiązałoby się to z kupnem 70 mld franków na rynku – wskazał Maliszewski.
- Uważam, że niezależnie od tego jak ten proces rozciągnąłby się w czasie, to popyt w wysokości ok. 70 mld franków spowodowałby, że złotówka osłabiłaby się w sposób znaczący, drastyczny – argumentuje Maliszewski. Jego zdaniem, czekałby nas wówczas kredyt walutowy o skali przypominającej zdarzenia, które dotknęły kraje Azji Południowo-Wschodniej w latach 1997-98 XX w.
Główny ekonomista DMK przedstawił krótką historię franka szwajcarskiego jako „bezpiecznej przystani”. Jego zdaniem boom na rynku kredytów mieszkaniowych w Polsce nosił znamiona zjawiska carry trade. Polacy uznali, że należy kupować mieszkania, również w celach inwestycyjnych. Najprostszym rozwiązaniem było zadłużenie się we franku szwajcarskim, ze względu na niskie oprocentowanie. Kiedy nieruchomości zaczęły tracić na wartości, najwięksi globalni inwestorzy pozbywali się ich i spłacali zobowiązania. Pierwsza fala umocnienia franka, zdaniem Maliszewskiego, była wynikiem panicznej próby odkupienia waluty przez wycofujących się inwestorów.
Druga fala paniki miała miejsce w styczniu tego roku, gdy SNB porzucił powiązanie kursu franka z euro. Zaowocowało to umocnieniem się helweckiej waluty. - Pytanie, czy to była ostatnia fala. Ta tykająca bomba zegarowa jeśli wybuchnie, czyli będzie miało miejsce masowe przewalutowanie kredytów na złote, to może być groźne – podsumował Maliszewski.
Wszystkie wypowiedzi pochodzą z panelu poprowadzonego przez Jacka Maliszewskiego w czasie 19-tej konferencji WallStreet, zorganizowanej przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, która odbyła się w dniach 29 - 31 maja 2015 r. w Karpaczu.
Bankier.pl był patronem medialnym i technologicznym konferencji WallStreet, zorganizowanej przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych.
/mk
