Krzysztof Piesiewicz: Witam pana, witam państwa.
CS: Panie senatorze, pomilczymy sobie o tym, co się działo wczoraj na komisji śledczej, bo chyba to jest najlepsze rozwiązanie.
KP: Ja myślę, że pomilczeć można, ale w tym milczeniu pojawia się wiele pytań. A zasadnicze pytanie to jest: jak wykorzystać tę ogromną szansę do końca komisji śledczej. Bo jednak to jest dla polskiej demokracji, dla polskiego parlamentaryzmu i dla życia publicznego to jest dosyć ważne miejsce, ważna instytucja. I takie mam wrażenie, że być może ta szansa jeszcze jest, ponieważ ta komisja sporo zrobiła jednak do tej pory, w bólu, w trudzie, w przestrzeni ogromnych namiętności, wzajemnych niechęci, ale jednak ta sprawa dotycząca prezesa Modrzejewskiego i zatrzymania, zamknięcia w walce o kasę, no to troszeczkę wiemy więcej na ten temat. To, że ta komisja w związku z tym powstała to jest istotne i trzeba to wykorzystać do końca, ponieważ takie mam wrażenie, że życie publiczne w Polsce wymaga „mocnej przepierki”. W związku z tym takie komisje, jeżeli działają dobrze, jeżeli działają rytmicznie, jeżeli działają rozsądnie, jeżeli działają spokojnie, jeżeli to są komisje, które zadają dobre, energiczne, przenikliwe pytania to wtedy są one nam potrzebne. Natomiast wczoraj nastąpiło jakieś zaplątanie. Z mojego doświadczenia zawodowego, takiego prawniczego wiem, że jakakolwiek droga na skróty prowadzi „na ścianę”. I to był przykład wczoraj, że popełniono kilka błędów natury prawnej, sposobu procedowania i już zaczęły się problemy, już dano różnym osobom z boku bardzo silną broń, żeby „wysadzać w powietrze” tę komisję. Wydaje mi się, że członkowie tej komisji są zmęczeni a niekiedy nieprzygotowani.
CS: Zmęczeni? A może po prostu są tak bardzo zacietrzewieni w swojej walce, przede wszystkim w walce politycznej a nie w walce o wyjaśnienie całej sprawy?
KP: Mnie się wydaje tak, po pierwsze: uczymy się takiego procedowania, po drugie: perspektywicznie ja bym chciał, żeby to byli dobierani ludzie, którzy mają, chociaż minimalne doświadczenie np. w przewodniczeniu tego rodzaju ciałom, tego rodzaju gremiom. To mogą być ludzie bardzo uczciwi, mądrzy, którzy chcą dobrze, ale im nie wychodzi, ponieważ są do tego nie przygotowani.
CS: A są tacy w sejmie panie senatorze?
KP: A to już jest pytanie o wiele głębsze i o wiele poważniejsze…
CS: No właśnie a skład komisji pochodzi z sejmu.
KP: To nie jest pytanie tylko do mnie, to jest pytanie dotyczące kondycji polskiej demokracji i jej składu personalnego, tych tak zwanych przewodników stada i kogo my wybieramy, to jest też pytanie zasadnicze, bo to nie tylko jest wina tych, co tam są, tylko tych, którzy „rzucają kartki” również. Przepraszam, że to mówię, ale takie są fakty.
CS: No tak, ja jestem jednym z tych, który właśnie „rzuca te kartki”, co 4, tudzież co 5 lat. Szczerze mówiąc patrząc na to, co się działo wczoraj przed komisją, pan powiedział o tym, że ta komisja w bólach dąży do tego, żeby rozwiązać ową sprawę, to ja wczoraj w bólach oglądałem to posiedzenie.
KP: Wie pan mnie wczoraj zabolała jeszcze inna rzecz, ponieważ ja obserwuję tak z ogromną intensywnością, coraz silniej, coraz mocniej dochodzą do mnie sygnały takie jak jeszcze 5, 7, 8 lat temu nie przychodziły mi do głowy. To znaczy podważa się pewne instytucje w demokratycznym państwie prawa, które po prostu są oczywiste. Wczoraj ten problem dążenia do tego żeby powiedzieć „nie Kowalski a Zieliński” ma być pełnomocnikiem kogoś, to jest uderzenie w istotę tego, na czym polega tak zwany swobodny, nieskrępowany dobór pomocnika prawnego.
CS: No właśnie w pana ocenie z tej drugiej strony pana działalności zawodowej czy rzeczywiście komisja miała do tego prawo żeby tak postąpić z pełnomocnikiem Jana Kulczyka?
KP: Nie miała prawa. Po pierwsze, nawet zakładając, że pan Jan Widacki będzie kiedyś świadkiem w tej sprawie to ja nie znam takiego przepisu w kodeksie postępowania karnego ani w kodeksie postępowania cywilnego ani w ustawie o komisji specjalnej, który nie zezwalałby świadkowi przyszłemu w tej sprawie być pełnomocnikiem świadka. Bo pamiętajmy, że to jest pełnomocnik świadka, który jest incydentalnie przesłuchany w tej sprawie, prawda. A jakież problemy miałaby komisja żeby przesłuchać świadka Jana Wiadackiego na okoliczność Jana Kulczyka? Musiałaby go, co chwilę zwalniać z tajemnicy zawodowej, ponieważ został przez komisję przyjęty jako pełnomocnik. Po co te „supły”, po co te problemy, po co wstrzymywanie? Po co dawanie sygnału do ludzi: oto zatrzymujemy przesłuchanie? Nie, pełnomocnik świadka w procesie ma bardzo małą rolę do spełnienia, w zasadzie rolę pomocnika, czy też takiego, na którym może świadek się oprzeć w momentach dla siebie niewygodnych. Trzeba było zadawać pytania, przesłuchiwać, te pytanie powinny być dociekliwe, przenikliwe, takie, które być może stawiają świadka również pod ścianą. Tego oczekiwaliśmy. Polsce potrzebne jest rozsunięcie kurtyny, za którą dzieje się, to niezbyt ciekawe niekiedy życie gospodarcze, które pozbawia równości szans, które powoduje to, że to życie gospodarcze nie jest czyste, nie jest jasne, nie jest klarowne. Szczególnie tam na styku interesu publicznego i interesu prywatnego. Oto chodzi w tej komisji. Wczoraj namiętności górowały nad intelektem, wczoraj niechęci górowały nad roztropnością i przenikliwością, tak nie powinno być.
CS: Mówi się, że tak naprawdę górowała głupota nad tym wszystkim co pan powiedział.
KP: Ja jednak w dalszym ciągu chciałbym używać języka takiego, który mówi to samo, a jednak trochę inaczej.
CS: A dlaczego nie nazywać rzeczy po imieniu, panie senatorze?
KP: No to nazwijmy to po prostu w ten sposób, że wczoraj to było bliskie śmieszności, a jednocześnie w jakimś sensie to było trochę śmieszne i trochę tragiczne.
CS: Przez ostatnie kilka tygodni, kiedy wszyscy dywagowali nad tym czy Jan Kulczyk stawi się przed sejmową komisją śledczą czy w ogóle stawi się w Polsce na przesłuchaniu również przed prokuraturą, wszyscy obstawiali, że oto komisja wreszcie, przynajmniej tak zapowiadał Roman Giertych będzie miała na tak zwanym widelcu najbogatszego Polaka. Teraz wszystko wskazuje na to, że po stronie Jana Kulczyka jest piłka w grze, patrząc na to, co wczoraj się działo przed komisją.
KP: Powiadam: ta komisja jest zbyt ważnym miejscem w tej chwili polskiego życia publicznego , aby nie próbować tego wszystkiego, co wczoraj się stało naprawić. To nie jest takie trudne. Wczoraj nastąpiło zaplątanie, pomylenie pojęć, pójście w taką boczną ścieżkę, która prowadziła właśnie na tę „ścianę”. Można to naprawić, bo ja podejrzewam, że Jan Kulczyk przyprowadzi tego swojego pełnomocnika, że będzie tak postępował, bo ma do tego prawo. Może nam się to nie podobać, ale to jest jego prawo, to jest jego prawo i każdy ma takie prawo z punktu widzenia polskiego wymiaru sprawiedliwości, polskich norm, które obowiązują. I mnie się wydaje, że jeżeli przyprowadzi to trzeba powiedzieć- „tak”. Te przepisy pozwalają żeby Jan Widacki był i świadkiem kiedyś tam w związku z Baraniną czy „wołowiną”, czy kimś innym, bo ja nie wiem, to są wszystko rzucane pojęcia, o których ja nie wiem, bo to są wyjęte fragmenty, z jakichś okoliczności. Poza tym radziłbym członkom komisji z mojego doświadczenia życiowego, zawodowego, adwokackiego nie iść w poboczne wątki - wyjaśnimy ta sprawę a potem zajmijmy się czymś innym. Niech się policja tym zajmie, niech się prokuratura tym zajmie, niech następna komisja się tym zajmie, ale wyjaśnijmy najpierw to, co mamy do wyjaśnienia. Ja zresztą pamiętam ze swojego doświadczenia zawodowego, że bardzo często najwięksi kombinatorzy, najsprytniejsi ludzie w postępowaniach przygotowawczych i śledztwach robili w ten sposób: oto włączali nowy wątek, który nie miał nic wspólnego z nurtem głównym po to żeby „zamulić” sprawę. Nie dajmy „zamulić” tej sprawy. Wyjaśnijmy problem Orlenu; problem zatrzymania prezesa Modrzejewskiego. Przecież to był skandal, to był skandal! To każdy może się czuć zagrożony i w skali gminy i w skali państwa jak prowadzi działalność gospodarczą.
CS: Panie senatorze a pana zdaniem, kto „muli” owe sprawy?
KP: Wszyscy, którzy mają w tym interes, aby prawda nie była naszą własnością.
CS: Czyli pana zdaniem? Znowu powtórzę moją prośbę- nazywajmy rzeczy po imieniu.
KP: Pewien estabilishment, który wytworzył się po roku 90 w Polsce a który w tej chwili czuje się niepewnie. W tej chwili to jest walka o utrzymanie wpływów albo o zmianę układu.
CS: Dziękuję bardzo, gościem Radia PiN 102fm był senator Krzysztof Piesiewicz. Dziękuję bardzo panie senatorze.
KP: Dziękuję.


















































