Korekta na rynkach światowych nie przeniosła się na WGPW
Zarówno początkowa reakcja rynków europejskich (CAC-40 nawet solidnie wzrastał) jak i naszego na atak na Bali była prawie żadna. Potem jednak indeksy w Eurolandzie zaczęły spadać. U nas nastąpił podobny proces. Szczególnie źle zachowywała się TPSA i BZ WBK.Jednak już kilka minut po jedenastej rozpoczęło się odbicie. Na takim samym znikomym obrocie jak poprzedzający spadek. Można właściwie powiedzieć, że WIG-20 trzymał się ciągle blisko 1080 pkt. Około 13.00 kolejnym ruchem podsunęliśmy się w kierunku wczorajszego zamknięcia. Nie było widać najmniejszego zaniepokojenia. Znacznie pomagały rynki w Eurolandzie, które również nie były nerwowe. Może za wyjątkiem rynku niemieckiego, ale i on w końcu zaczął odbijać.
Bardzo mocny był Prokom po odtajnionej rekomendacji CDM Pekao S.A. Agora też ciągle rosła. Przed 14.00 w Eurolandzie spadki zaczęły się pogłębiać, a u nas wręcz przeciwnie – rynek nadal wzrastał prowadzony przez Agorę i Prokom. Dopiero nieco po 14.00 zatrzymał się, kiedy rynki w Europie zaczęły bardziej obawiać się tego co będzie się działo w USA. W tym okresie popyt zajął się Pekao.
Bardzo dobre zachowanie rynku amerykańskiego po otwarciu (niewielkie spadki) niewiele zmieniło, ale i tak WIG-20 był już 0,4% na plusie. Jedno tylko martwi: obrót. Jeszcze mniejszy niż w piątek i zmniejszający się wraz ze wzrostami. Z tego wynika, że na razie to po prostu podaż się wycofała i czeka na swój dzień. Zmniejszający się na wzrostach obrót nie potwierdza wzrostu indeksów i ostrzega, że to może być pułapka. Musiałby już jutro znacznie wzrosnąć przy sporym wzroście indeksów, żeby można było o tym zapomnieć.
W obrazie technicznym WIG-20 nie ma oczywiście żadnych zmian.





















































