Polityka Chin niepokoi władze Japonii. Z tego powodu japońskie Ministerstwo Obrony chce podwyższyć wojskowy budżet do 50 mld dolarów – donosi agencja Bloomberg.
Ostatnie napięcia na linii Pekin-Tokio dotyczą obszaru Morza Wschodniochińskiego i położonych w jego obrębie wysepek Senkaku (chiń. Diaoyu). W ubiegłych miesiącach chińskie statki coraz częściej wpływały na wody przylegające do spornych wysp. Wywołało to serię protestów dyplomatycznych ze strony japońskiej, jednak władze w Tokio nie zamierzają na tym poprzestać. Ministerstwo Obrony postuluje o kolejne już zwiększenie wydatków na cele militarne.
Suma, jakiej domaga się japoński resort to ponad 5 bln jenów (49 mld USD). Byłby to już piąty z rzędu rok, w którym wojskowy budżet zostałby powiększony. Kwota miałaby zostać przeznaczona przede wszystkim na broń przeznaczoną do zwalczania okrętów na pobliskich wodach.
Według doniesień Bloomberga, największe zakupy na liście ministerstwa ma stanowić ulepszenie rakietowych systemów obronnych (1,02 mld USD), a także sześć myśliwców F-35 (920 mln USD). Zmodernizowane pociski przeciwokrętowe będą mieć zasięg 300 km, zamiast dotychczasowych 200 km. Poza tym, część funduszy ma być również przeznaczona na rozwój floty bezzałogowych samolotów wojskowych.
W obawie przed zapędami Chin, Japonia chce także zacisnąć swoje więzy m.in. ze Stanami Zjednoczonymi. W 2015 r. dokonana została rewizja zasad sojuszu wojskowego między tymi państwami, również ze względu na rosnącą rolę Chin. Poza wsparciem ze strony amerykańskiej, Tokio szuka także pomocy wśród państw południowo-wschodniej Azji, które obecnie mają zatargi terytorialne z Państwem Środa.
Po II wojnie światowej Japonia została zmuszona do poważnego ograniczenia swojego potencjału militarnego. Pod rządami premiera Shinzo Abego kraj dokonał jednak znaczącego zwrotu pod tym względem. Od 2013 r. w Japonii rokrocznie rosną nakłady przeznaczane na cele wojskowe. Japoński premier dąży również do zmiany obowiązującej konstytucji, która formalnie zabrania jej utrzymywania jakichkolwiek sił zbrojnych.
Równocześnie Chiny wysuwają roszczenia terytorialne na Morzu Południowochińskim, czemu sprzeciwiają się Filipiny, Wietnam, Tajwan, Malezja i Brunei. W lipcu wyrok w tej sprawie wydał Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy w Hadze, który orzekł że Chiny nie mają historycznych praw do opisywanych terenów. Po ogłoszeniu werdyktu Pekin ogłosił, że nie zamierza go respektować.
Mikołaj Fedkowicz























































