Hollywood, od kiedy to tydzień temu przeniósł się z NewConnect na główny parkiet, urósł już o ponad 100 proc. Spółka ta ma ambitne plany rozwoju i nie wyklucza przejęć m.in. na rynku niemieckim.


Hollywood - tę nazwę zna niemal każdy, od paru dni natomiast coraz więcej mówi się o nim także w kręgach inwestorskich. Nie ma to jednak związku z żadną nową produkcją filmową, jak by pomyślał przeciętny Polak, a jest to po prostu nazwa jednej z giełdowych spółek. Co warte podkreślenia, „polskie Hollywood” nie ma zbyt wiele wspólnego z aktorstwem czy nawet z Kalifornią, spółka działa bowiem w branży… pralni przemysłowych i wynajmu m.in. odzieży roboczej i bielizny pościelowej. Klientami Hollywood jest m.in. branża HoReCa (sektor hotelarski i gastronomiczny) oraz szpitale i zakłady przemysłowe.
Hollywood nie jest czymś nowym na polskiej giełdzie, a na NewConnect jest już notowany od marca 2014 r., tuż przed końcem roku spółka przeniosła się jednak na główny parkiet. I właśnie prawdopodobnie te przenosiny należy uznać za najważniejszy powód ostatnich wzrostów na giełdzie.
Na zamknięciu podczas ostatniej sesji na NewConnect (28. grudnia 2017 r.), akcje spółki Hollywood kosztowały jeszcze zaledwie 1,09 zł. Dziś ich cena oscyluje już w okolicach 2,30 zł, co oznacza wzrost w ciągu tygodnia o nawet nieco ponad 100 proc. (!). Regularnie, dzień po dniu, spółka znajduje się nawet ostatnio w czołówce najwyższych wzrostów na GPW. Taka zwyżka kursu szybko zwróciła uwagę inwestorów, przez co Hollywood stale pnie się także w rankingu popularności na Bankier.pl (obecnie jest już na 76. miejscu).
Biorąc jednak pod uwagę historię notowań tej spółki, do rekordów nam jeszcze daleko. Jeszcze w lutym 2015 roku jedna akcja Hollywood kosztował ok. 5 zł, a ostatnie wzrosty są (póki co) jedynie odbiciem od dna. Obecnie kapitalizacja spółki przekracza 110 mln zł.
Plany przejęć na rynku niemieckim
„W tej chwili wykorzystanie mocy produkcyjnych w grupie wynosi ok. 70 proc. W przypadku zwiększenia mocy do 100 proc., potencjał wzrostu przychodów grupy, bez istotnych inwestycji jest znaczący” – mówił niedawno Tomasz Mika, wiceprezes Hollywood.
„Docelowo za 2-3 lata, przy obecnym majątku i przy zwiększeniu mocy produkcyjnych do poziomu 100 proc., grupa może mieć ok. 140-150 mln zł przychodów rocznie. W dłuższym terminie, przy ewolucji miksu produktowego, możemy mieć nawet ok. 300 mln przychodów rocznie” – dodawał Adam Konieczkowski, prezes spółki.
Narastająco, od I do III kwartału 2017 r., przychody grupy wyniosły 77,2 mln zł, EBIT wyniósł 0,58 mln zł, a strata netto 1,54 mln zł. „Docelowo, w długim terminie grupa liczy na osiągnięcie marży EBITDA w wysokości ok. 25 proc.” – powiedział Mika.
Hollywood nie wyklucza jednak dokonania akwizycji w przyszłym roku. „Interesuje nas rozwój organiczny, ale i wzrost poprzez akwizycje. Analizujemy rynek pod kątem ewentualnych przejęć pralni. Nie wykluczamy, że w 2018 r. dokonamy jakichś transakcji w kraju lub w Niemczech” – mówił prezes.
Grupa spodziewa się konsolidacji rynku w nadchodzących latach. „Rynek, na którym działamy znajduje się w fazie wzrostu, występuje duża luka rozwojowa względem Europy Zachodniej. Rozpoczęła się konsolidacja rynku i wypieranie małych pralni przez duże jednostki – ten proces powinien się rozwijać w nadchodzących latach” – powiedział Mika.
„Punktem odniesienia jest dla nas rynek niemiecki. Zakładamy, że za ok. 10 lat stopień nasycenia wykorzystania usług pralniczych w Polsce będzie na zbliżonym poziomie, co w Niemczech” – dodał.























































