Znowu widzowie wchodzą w ten przedziwny stan zawieszania, który pamiętają z "Gry o tron" między finałem sezonu a początkiem kolejnego... Tym razem to "Ród smoka", szczególnie dla nieczytających książek, zafundował jazdę kolejką górską. Teraz nie można zrobić nic, a jedynie czekać dwa lata na nadejście burzy i taniec smoków. HBO zaś już liczy zyski.


Jak się okazuje, powrót do Siedmiu Królestw okazał się strzałem w dziesiątkę, a finałowy odcinek wręcz wcisnął w fotele, nawet tych, którzy spodziewali się, co się stanie. Ale "był czas przywyknąć przecie", parafrazując słowa nestorki rodu Pawlaków z kultowej polskiej komedii "Samych swoich". Krwiożercza babcia-smok, łuskowe dziecko i przemoc w małżeństwie to przecież codzienność w Westeros. Przyciągnęła ona przed srebrne ekrany 9,3 mln widzów. Co prawda jest to zaledwie połowa, która obejrzała upadek Daenerys Targaryen i wyniesienie Brana Złamanego na tronie w finale serialu "Gry o tron", ale właśnie... było to zakończenie całej historii, a nie "jedynie" sezonu. Jest to też mniej niż widzowie, których zebrał drugi odcinek serialu (ok. 10 mln).
“The Greens are coming for you, Rhaenyra." #HOTD pic.twitter.com/BdK4MYImOs
— HBO (@HBO) October 23, 2022
Po drugie są to wstępne dane z poniedziałku, a więc zaledwie doby po premierze. Samo HBO przyznało, że liczba oglądających z odcinka na odcinek rośnie (o 5 proc. w odcinku 4, o 3 proc. w odcinku 5 i o kolejne 3 w odcinku 6, ale nie podało informacji o oglądalności odcinków 7-9). Część czeka np. do zakończenia serii, by obejrzeć wszystkie naraz, nie czekając tydzień na kolejny.
Po trzecie, gdy się to przeliczy na procenty, to około 20 proc. widzów zasiadających przed ekranami w niedzielę wieczór oglądało finał "Rodu smoka". Nie jest to zły wynik. Szczególnie że w tym samym czasie transmitowano rozgrywki footballu amerykańskiego i finałowego starcia w baseballu między New York Yankees a Huston Astros.
Przeczytaj także
Serial o jeźdźcach smoków notuje jedne z najlepszych wskaźników oglądalności od czasu "Gry o tron" i finału, który zebrał przed ekranami 19,3 mln widzów w 2019 roku. Pozostałe odcinki "Rodu smoka" miały zebrać średnio 29 mln widzów w samych Stanach Zjednoczonych, potrajając średnią uzyskiwaną przez seriale. Nie wspominając już, że po zakończeniu zapłonęły wręcz media społecznościowe. Nie policzono także tych widzów, którzy oglądali finał dwa dni przed jego oficjalną premierą, bo niestety... wyciekł on z HBO. Choć serwis starał się usuwać wszystkie kopie, to nie od dziś wiadomo, że w internecie nic nie ginie, a już szczególnie w torrentach.

Bezpieczny kredyt 2% - najważniejsze fakty
Na czym polega? Kto może skorzystać? Ile kredytu można dostać? Co z wkładem własnym? Czy dopłaty można stracić? Pobierz e-book bezpłatnie lub kup za 10 zł.
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
"House of Dragon" to smocze jajo HBO
HBO Max wydało na "House of Dragon" więcej niż na ostatni - jakże kontrowersyjny - sezon "Gry o tron", który był wówczas najdroższą produkcją w historii srebrnego ekranu. Zgodnie z doniesieniami "Variety" platforma streamingowa wydaje na odcinek poniżej 20 mln dolarów. To oznacza, że spinn-off jest bardziej kosztowny niż oryginalny serial fantasy, za którego odcinek płacono w pierwszym sezonie około 5-6 mln dolarów, by w ostatnim skończyć na średniej kwocie 15 mln dolarów. I to się opłaciło.
"Ród smoka" wynikał z głodu HBO na nowy hit po pełnym niesławy sezonie 8 serialu "Gra o tron", która została zmiażdżona przez fanów i delikatnie, bo dyplomatycznie, skrytykowana przez samego twórcę uniwersum George'a R.R. Martina. W książce Jamesa Andrew Millera "Tinderbox: HBO's Ruthless Pursuit od New Frontiers" Paul Haas, agent pisarza, przyznaje, że showrunnerzy David Benioff i D.B. Weiss (którzy przyspieszyli serial, by zrealizować drugi, ale tak zdewaluowali swoją markę, że im podziękowano) samowolnie odeszli od nieopisanej jeszcze w książkach historii, którą miał im zdradzić Martin. Pięć sezonów trzymało się "mapy drogowej" przedstawionej przez twórcę, by później się rozsypać i to w spektakularny sposób. Może więc Bran nie zasiądzie na Żelaznym Tronie? Ale przyjmijmy, że to już zupełnie inna historia.
Serial o wojnie między Targaryenami okazała się być dla stacji smoczym jajem - zaskakującym prezentem, który potrzebował odrobiny czasu, ciepła i zaangażowana (w tym przypadku fanów), by stać się naprawdę fantastyczną historią. Kontynuuje tradycje swojej serialowej poprzedniczki poprzez kazirodcze związki, socjopatów uśmiercających członków swojej rodziny (przy okazji mających fetysz stóp) czy zdradzieckich intrygantów, którzy wszystkim swoim sojusznikom wbijają noże w plecy, a mimo to wciąż się im ufa.
Porywa, choć różni się od "Gry o tron"
"Ród smoka" odniósł sukces m.in. dzięki temu, że nie kopiował narracji "Gry o tron", a do niej delikatnie nawiązywał. Historia też nie dawała możliwości spokojnego rozwoju postaci, jak mamy w przypadku poprzedniego megahitu HBO. Np. tam Jamiego na początku nienawidzono jako defenstratora małych chłopców, później żałowano go, następnie nawet kibicowano, by na koniec spuścić zmowę milczenia. Wszystko to dzięki stopniowemu ujawnianiu szczegółów z jego życia. "Ród smoka" za to wyważył drzwi i z przytupem rozpoczął akcję, kondensując wybuchowy scenariusz za pomocą skoków w czasie, a jednocześnie skupiając uwagę jedynie na najważniejszych momentach, niby rozstawiając pionki na planszy (lub mapie), tj. jątrząca niechęć Aemonda do dużo młodszego Lucerysa i jej finał (odmienny niż w książkach, gdzie Aemond zrobił wszystko celowo, choć showrunnerzy zdecydowali się wszystko zrzucić na leciwą Vhagar). To jest moment kulminacyjny. Moment przeciążenia szali w kierunku wojny.
Przeczytaj także
Ewolucję postaci, na wzór tej Jamiego, widzimy w przypadku Rhaenyry, ale jest ona skoncentrowana właśnie w jednym, finałowym odcinku - kiedy to zaczyna go jako namaszczona następczyni, gotowa walczyć o swoje, ale jednak zachowawcza, jeśli chodzi o pomysły spalenia wszystkich i wszystkiego podczas koronacji swojego przyrodniego brata Aegona, później zostaje wielokrotnie złamana, a jej serce rozbija się na milion kawałków, by wstać jako smok gotowy spalić świat. Ale w koronie.
Emma D'arcy, thank you for delivering us the performance of a lifetime. The struggle, pain and steadfastness of Queen Rhaenyra, the one & only rightful heir to the Iron Throne.#HouseoftheDragon #HOTD pic.twitter.com/xV1FkrTav4
— 🐣 (@gonlyb) October 24, 2022
No i smoki. "Gra o tron" nawiązywała do ich potęgi i nieprzewidywalności aż po strach, kiedy się okazało, że trójka sympatycznych gadów wykluła się w ogniu z jaj podarowanych Daenerys. Budowała ich legendę. Teraz mogły one w pełni rozwinąć skrzydła. Widzowie rozumieją, dlaczego ludzie, o ile mają choć odrobiny instynktu samozachowawczego czy też rozsądku, nie będą się przeciwstawiać ich jeźdźcom. Ale i sami nie są przy nich bezpieczni. Jak mawiał król Viserys I: "kontrola, jaką mamy nad smokami, jest iluzją".
Viserys said it in the very beginning.#Aemond #Lucerys #HOTD #HouseoftheDragon #Vhagar #Rhaenyra #Daemon pic.twitter.com/WAAL7Rjq7D
— Not interested (@haegerjacques) October 24, 2022
Co dalej? Zdjęcia do 2. sezonu ruszają w marcu
Teraz widzowie HBO z masochistyczną wręcz przyjemnością będą oglądać i analizować poprzednie odcinki, doszukując się interesujących szczegółów czy momentów flirtu z wiernymi fanami (słynny już sztylet z valyriańskiej stali). Brutalne i zaskakujące śmierci, które przyniósł ostatni odcinek, są pierwszą nutą zapowiadającą kolejne sezony. Dają przedsmak tego jak będzie - paskudnie i krwawo. W końcu to gra o tron, w której nie ma przegranych, a są jedynie zwycięzcy i martwi, chaos to drabina, a smoki zatańczą.
Premiera drugiego sezonu zgodnie z poszlakami, jakie od czasu do czasu udaje się wydusić z ekipy, to raczej 2024 rok. Zdjęcia do niego ruszają na początku przyszłego roku. Od marca do czerwca ekipa będzie pracować w Caceres w Hiszpanii (czyli w Królewskiej Przystani).
***
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windosorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.
aw