Markus Weigl z kierownictwa Superfund rozmawia z Othmarem Karasem, posłem Parlamentu Europejskiego na temat obecnego kryzysu gospodarczego oraz możliwych scenariuszy na przyszłość. Othmar Karas, austriacki polityk, od 1999 r. jest posłem Parlamentu Europejskiego i członkiem Komitetu ds. Ekonomicznych i Monetarnych oraz Komitetu ds. Prawnych.
Porozmawiajmy o ogólnej sytuacji ekonomicznej Europy. Wielu ludzi bardzo niepokoi się o wysokość swoich emerytur. Czy chciałbym im pan coś przekazać?
Najważniejszą rzeczą jest ustalenie przyczyn. Z jednej strony, niepewność dotycząca wysokości emerytur została niewątpliwie spowodowana przez kryzys gospodarczy. Drugi powód tej trudnej sytuacji to zmiany demograficzne. Jako główny negocjator Parlamentu Europejskiego przeanalizowałam obowiązujące obecnie przepisy. Decydenci odpowiedzialni za uregulowanie tych kwestii, nie zdawali sobie sprawy z wielu problemów, dlatego też wiele rzeczy okazało się kompletnym zaskoczeniem. Działania Superfund w dziedzinie edukacji finansowej zdecydowanie stanowią krok w dobrym kierunku.
A zatem mamy do czynienia z brakiem jednoznacznych informacji?
Tak. Procesy finansowe wciąż nie są dość przejrzyste. Jednak w przypadku globalnego kryzysu należy działać wspólnie, poszukując rozwiązań nie tylko na szczeblu narodowym. Jak zapewne pamięta pan z naszych poprzednich spotkań, pracuję obecnie nad wprowadzeniem regulacji, które będą pełnić pionierską rolę w budowie nowego systemu finansowego w Europie. Musimy odbudować zaufanie pomiędzy bankami, zachęcić je do udzielania pożyczek. W przyszłości należy także udzielać klientom bardziej wyczerpujących informacji, aby znów mogli zaufać dostawcom usług finansowych. Obecna sytuacja doprowadziła do kryzysu zaufania. Staramy się obudować dobrze funkcjonujący system, jednak znalezienie odpowiednich rozwiązań logistycznych może zająć całe lata.
A kiedy gospodarka znów stanie na nogi, znajdziemy się w tym samym miejscu co rok, czy dwa lata temu?
Jedno trzeba powiedzieć jasno: europejscy przedsiębiorcy, fundusze i inwestorzy w ciągu ostatnich kilku lat zarobili sporo pieniędzy. Dlatego też nie uważam tego za załamanie systemu. Jednak widać wyraźnie, że żaden wzrost nie może trwać bez końca. Jeśli uda nam się znaleźć odpowiednie rozwiązania polityczne, w tym stworzyć właściwe klasy aktywów dostępnych dla inwestorów, a inwestorzy zachowają optymizm i nadal będą inwestować, uporamy się z kryzysem znacznie szybciej.
Ważne jest budowanie zaufania, także poprzez udzielanie wyczerpujących informacji o produktach. Superfund postanowił wziąć na siebie ważną role w procesie edukacyjnym. Czy uważa pan to właściwe podejście?
Niedawno przesłaliśmy do Parlamentu Europejskiego raport na temat edukacji w dziedzinie polityki gospodarczej. Fundusze Superfund radzą sobie dobrze, a spółki Superfund chętnie udzielają klientom potrzebnych informacji. Jednakże wciąż istnieje zapotrzebowanie na podobne działania odnośnie innych produktów. np. fundusze hedgingowe podlegają obecnie różnym przepisom krajów członkowskich. Kryzys pomógł nam uświadomić sobie wagę tych problemów w sferze politycznej.
W odpowiedzi na rosnące naciski ze strony wielu organizacji, w tym Superfund, Komisja Europejska przedstawiła w tym roku nowy projekt regulacji działalności funduszy hedgingowych. Był to pierwszy rok w stronę wprowadzenia ogólnoeuropejskich przepisów.
W ciągu ostatnich kilku lat spółki Superfund przekonały się, że postępują właściwie, oferując zdywersyfikowane portfele również krótkoterminowym inwestorom. W jaki sposób można stworzyć właściwe ramy prawne tego typu przedsięwzięć?
Dywersyfikacja to najlepszy sposób minimalizacji ryzyka. Często zróżnicowany portfel oferuje lepsze perspektywy odniesienia zysku, ponieważ nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. Moim zdaniem, kluczową sprawą jest tu charakterystyka dostawcy usług, filozofia przedsiębiorstwa i portfel produktów. Klienci często zastanawiają się, czy dostawca usług nie składa im obietnic bez pokrycia. Czy nie stanowi to naruszenia ich zaufania? Nie chcę tu promować konkretnych rozwiązań, jednak to właśnie kryzys najlepiej oddziela ziarna od plew. Właśnie teraz inwestorzy mają możliwość przeanalizowania, a także porównania liczb i innych danych przedstawionych im przez firmy oferujące produkty inwestycyjne.
Od 2006 r. zarządzający Superfund, z pana pomocą, apelowali do decydentów o wprowadzenie jednolitych regulacji dla funduszy MANAGED FUTURES w całej Europie. Czy w obliczu kryzysu zwiększy się prawdopodobieństwo wprowadzenia takich regulacji?
Moim zdaniem tak.
Ale czy nie grozi nam nadmierna regulacja?
Nadmierna regulacja nie służy nikomu, jednak nie zmienia to faktu, iż regulacje są potrzebne. Nie tylko ze względu na obecny kryzys, lecz także na skutek globalnego rozwoju rynków finansowych. Wciąż mamy zbyt mało regulacji międzynarodowych, znajdujących zastosowanie w skali globalnej. Podejście, które stosuję, oparte jest na modelu społecznej gospodarki rynkowej. Zakłada on obecność tylu regulacji, ile jest konieczne. Aby rynek funkcjonował bez przeszkód i w sposób zrównoważony przez dłuższy okres. Naszym celem jest właśnie wprowadzenie tego typu przepisów, może nawet wydawanie licencji dla zarządzających funduszami. Z drugiej strony, planujemy wprowadzenie prowizji za zarządzanie ryzykiem, a także obowiązek ujawnienia istotnych informacji przed zawarciem umowy z inwestorami. Oczywiście, efekty tych działań zaczną być widoczne dopiero po pewnym czasie. Rynek potrzebuje przepisów, które regulowałyby jego działanie, jednak nie powinien być skrępowany nadmiernymi ograniczeniami. Należy wytyczyć jasne reguły, nie ograniczając konkurencji.
W Austrii, podobnie jak w kilku innych krajach członkowskich, działa już kilku dostawców usług w rodzaju funduszy MANAGED FUTURES i wszyscy oni osiągają dobre wyniki. Czy może to być dla Austrii dobra okazja, by postawić się w roli ośrodka eksperckiego, dzięki wprowadzonym przepisom krajowym?
W tej dziedzinie pozostaje jeszcze wiele do zrobienia, a po trzecie, nie powinniśmy się tu koncentrować na osiągnięciach poszczególnych państw. Doświadczenia Austrii w tej kwestii mogą okazać się bardzo pożyteczne podczas debaty ogólnoeuropejskiej. Najważniejsze jest jednak to, by uczyć się od siebie nawzajem.
Z punktu widzenia Europejczyka rzecz wygląda następująco: zdarzało się, że banki udzielały pożyczek w sumie dwudziestokrotnie przekraczających wartość ich kapitału, co oznacza duże ryzyko. Czy mieszkańcy EU nie zechcą ukrócić podobnych praktyk?
Zamierzamy uregulować te kwestie z pomocą dyrektywy bankowej. Możliwość udzielania pożyczek o dużej wartości zostanie ograniczona. Już wkrótce zostaną wydane nowe rozporządzenia dla całego sektora finansowego. Należy zadbać o przejrzystość i zminimalizować ryzyko.
Jest pan uważany za pioniera w tej dziedzinie – osobę szczególnie doświadczoną w regulacjach sektora finansowego. Czy umiejętność przewidywania pewnych sytuacji pozwoliła panu uzyskać większy wpływ na procesy legislacyjne?
Parlament Europejski zaproponował mi stanowisko głównego specjalisty podczas prac nad nowym projektem dyrektywy bankowej. W ciągu ostatnich dwóch lat przeprowadziłem wiele owocnych dyskusji, również z przedstawicielami Superfund, co pomogło mi poszerzyć doświadczenia i zwiększyć wiarygodność. Chciałbym udowodnić, że zasługuję na pokładane we mnie zaufanie.




















































