Statystyka debiutów na warszawskiej giełdzie od kilku lat wygląda fatalnie. Rodzima GPW się kurczy, a w ofertach pozyskiwane są „grosze”. Paradoksalnie to właśnie w trakcie kryzysu pojawiła się szansa na odwrócenie trendu.


23 lipca na GPW zadebiutuje Gaming Factory i tym samym statystyka debiutów za ubiegły rok, w tym zostanie podwojona. Sukces? No nie do końca, bowiem w 2019 roku mieliśmy na głównym rynku GPW ledwie jeden oryginalny debiut (licząc bez przejść z NewConnect), w tym mamy dopiero drugi. Dla porównania w rekordowym 2007 roku było ich 81, nawet w szczycie poprzedniego kryzysu udało się wykręcić ich 13 (w tym 1 przejście z NewConnect). Pozostawało to najsłabszym wynikiem aż do 2017 roku, w kolejnych latach na GPW było tylko gorzej.
Jak wynika z wyliczeń Bankier.pl, w sumie od początku 2018 roku na głównym rynku GPW zadebiutowało 16 spółek, z czego 8 było przejściami z NewConnect. Ów 2,5-roczny okres był słabszy niż większość pojedynczych lat w najnowszej historii GPW. Jednocześnie w tym samym czasie rekordowo wiele spółek zaczęło z GPW uciekać. Od początku 2018 roku wykluczenie z obrotu objęło 59 podmiotów. W statystyce tej znajdują się bankructwa, ale większość to decyzje głównych akcjonariuszy o pożegnaniu się z giełdą. GPW zaczęła się zatem kurczyć.
Obrazu debiutowej nędzy dopełnia statystyka kwot pozyskanych w emisjach. Przed laty regularnie co roku udało się spółkom w sumie uzyskiwać co najmniej 1 mld zł. Średnia za lata 2005-2017 wyniosła 6,95 mld zł. 0,3 mld zł z 2018 roku na tym tle wyglądało wprost fatalnie. Niestety jednak w latach 2019-2020 nawet owo 0,3 mld zł stało się trudnym do osiągnięcia wynikiem. Rynek pierwotny na głównym rynku GPW po prostu zamarł. Złożyło się na to kilka przyczyn, m.in. słabość wycen na GPW, kastracja OFE, wymogi prawne, czy w końcu niskie stopy procentowe. Od 7 lat inwestorzy nie byli też świadkami dużej prywatyzacji, a to one w przeszłości napędzały rynek (ostatnią częściową prywatyzacją był debiut Energi z grudnia 2013).
Na horyzoncie pojawiła się jednak szansa, że kryzys w końcu uda się przełamać. I choć do zapowiedzi debiutów zazwyczaj należy podchodzić ostrożnie (od zapowiedzi, do pojawienia się na GPW droga daleka i wiele firm „gubi się” po drodze), to jednak tym razem uwagę zwraca, iż giełdowe plany ogłaszają gracze naprawdę dużego kalibru.
Allegro - nowy lider GPW?
Układ w czołówce największych spółek może zmienić Allegro. Reuters niedawno poinformował, iż właściciele Allegro chcą, aby ich spółka zadebiutowała na warszawskiej giełdzie już we wrześniu. Wcześniej o debiutowych planach spółki pisał także Bloomberg. Jak informuje Reuters, właściciele Allegro chcą uzyskać ze sprzedaży części akcji od 2,3 do 3 mld dolarów. Przy obecnym kursie to od 9 do 11,7 mld złotych. W efekcie wycena całej spółki sięgnęłaby wówczas ok. 11 mld dolarów (43 mld zł). Przy kapitalizacji na tym poziomie Allegro byłoby warte więcej niż obecny lider GPW, czyli CD Projekt (37 mld zł).
Warto także zwrócić uwagę, że doo tej pory największym debiutem polskiej spółki na GPW było pojawienie się na rynku w 2010 roku PZU. Spółka wówczas w ofercie sprzedała akcje warte 8 mld zł. Z kolei w 2007 na GPW debiutowała austriacka Immoeast, której wartość oferty przekroczyła 10,7 mld zł. Spółka opuściła polski rynek zaledwie 3 lata później. Allegro może więc się okazać debiutem nie tylko przełomowym, ale i rekordowym. Oczywiście pod warunkiem, że firmie uda się znaleźć chętnych na akcje po zakładanej cenie.
Canal+ z prospektem, Emitel wciąż czeka
Debiutowe plany ogłosił też inny gigant - Canal+ Polska (poprzednio ITI Neovision). Spółka złożyła już nawet prospekt emisyjny w Komisji Nadzoru Finansowego. Obecnie akcjonariuszami spółki są Groupe Canal+ S.A. zarejestrowana we Francji, która posiada 450.000 akcji (51 proc.), TVN Media sp. z o.o. zarejestrowana w Polsce, która posiada 282.352 akcji (32 proc.) oraz LGI Global Ventures Holding BV zarejestrowana w Holandii, która posiada 150.000 akcji (17 proc.).
Francuzi chcą pozostać strategicznym inwestorem, a ostateczna decyzja co do debiutu nie została jeszcze podjęta. - Spółka będzie informować o kolejnych krokach po zatwierdzeniu prospektu przez KNF oraz rozważeniu warunków rynkowych i innych czynników" – napisano w komunikacie opublikowanym przed tygodniem. Ewentualne wejście Canal+ Polska na GPW również byłoby największym debiutem od czasów pojawienia się w 2017 roku przy Książęcej telekomu Play.
Giełda była także w sferze zainteresowań Emitela, czyli firmy odpowiedzialnej za infrastrukturę radiowo-telewizyjną. Według lutowych doniesień Reutersa oferta publiczna, w której sprzedawane miały być częściowo akcje nowej emisji, a częściowo pakiet Alindy (fundusz-akcjonariusz), miała być warta około 150 mln EUR, czyli przeszło 600 mln zł. Mówiło się nawet o debiucie w I półroczu 2020 roku, jednak sam temat, póki co trochę przycichł. Być może na drodze stanęła pandemia koronawirusa.
Trzy duże debiuty rynku nie zbawią
Sama pandemia i związany z nią kryzys to zresztą dość zaskakujące tło dla ożywienia na rynku IPO. Debiuty zazwyczaj spowalniały, gdy panował kryzys, obecny jest jednak dość specyficzny. Po pierwsze, choć wyceny na giełdach załamały się, to jednak szybko odbiły i wiele branż jest już – przynajmniej giełdowo – na plusie. Patrząc np. na Amazona, czy platformy VOD, obecny czas wydaje się bardzo dobrym dla debiutu Allegro, czy Canal+. Po drugie żyjemy w świecie zerowych stóp procentowych i ogromnych pakietów stymulacyjnych, co popycha fundusze i Kowalskich do giełdowych inwestycji.
Z drugiej strony historia 2017 roku udowodniła, że ważne są nie tylko duże pojedyncze debiuty, a moda na giełdę. Ta w 2017 roku wygasała, pojawienie się na rynku dużych spółek pokroju Dino (oferta na 1,7 mld zł), GetBacku (740 mln zł), czy Play (aż 4,4 mld zł) podbijały jednak statystykę i w efekcie suma zebranych pieniędzy sięgnęła wówczas aż 7,6 mld zł, co było najwyższym wynikiem od 2011 roku. W 2018 przyszło jednak wspominane załamanie na rynku IPO i duże debiuty z poprzedniego roku tego nie odmieniły. Wręcz przeciwnie, o ile np. takie Dino rzeczywiście wniosło na parkiet jakość, o tyle GetBack stał się największą giełdową aferą ostatnich lat i podważył zaufanie do rynku kapitałowego.























































