Na giełdowym debiucie w Nowym Jorku akcje Ferrari NV zyskały 5,77% względem ceny emisyjnej. Paradoksalnie był to najmniejszy zarobek, jaki można było osiągnąć sprzedając akcje producenta super-aut w dniu IPO.
Inwestorzy uczestniczący w ofercie pierwotnej (IPO) mogli nabyć akcje Ferrari po cenie 52 dolarów za sztukę, czyli po maksymalnej cenie ustalonej w ofercie. Papiery producenta sportowych samochodów zadebiutowały na NYSE po kursie 60 USD, pozwalając zarobić inwestorom ponad 15%.
Był to debiut godny spółki obdarzonej sportowym tickerem „RACE”. Jednak owe 15% mogli zainkasować tylko inwestorzy z szybkim palcem na cynglu. Notowania walorów Ferrari szybko spadły w strefę 55-57 USD i zamknęły wtorkową sesję z ceną 55 USD (+5,77%), co daje rynkową wycenę spółki rzędu 10,4 mld dolarów.
Na NYSE zadebiutowało tylko 10% akcji Ferrari. 80% udziałów pozostała w posiadaniu Fiat Chrysler Automobiles, który w przyszłym roku zamierza je sprzedać swoim akcjonariuszom. Pozostałe 10% jest własnością Piero Ferrari, syna założyciela firmy.
Krzysztof Kolany
























































