Bank centralny Stanów Zjednoczonych naruszył kolejne tabu: zacznie kupować notowane na giełdzie jednostki funduszy dłużnych. W ten sposób Fed pośrednio gwarantuje tanie pożyczki dla wielkich amerykańskich korporacji.


12 maja rusza Program Wtórnego Rynku Kredytu Komercyjnego (Secondary Market Corporate Credit Facility - SMCCF ). To kolejny nadzwyczajny mechanizm wprowadzony przez Fed w odpowiedzi na załamanie koniunktury wywołane „zamknięciem gospodarki”. W ramach SMCCF Rezerwa Federalna będzie kupować jednostki ETF notowane na amerykańskich giełdach papierów wartościowych. Program ma obejmować fundusze dłużne inwestujące w obligacje korporacyjne o ratingu inwestycyjnym, ale za część pieniędzy zostaną zakupione również ETF-y posiadające w swym portfelu tzw. obligacje śmieciowe (czyli o ratingach nie inwestycyjnych).
Departament Skarbu wyłoży połowę z 75 mld USD kapitału celowego wehikułu inwestycyjnego, za pomocą którego bank centralny będzie prowadził program skupu obligacyjnych ETF-ów. Są to środki uchwalone przez Kongres w ramach tzw. pakietu stymulacyjnego, w którym przewidziano 454 mld USD na wsparcie programów pożyczkowych prowadzonych przez Rezerwę Federalną.
W praktyce oznacza to, że Fed będzie gwarantował wysokie ceny obligacji korporacyjnych, umożliwiając dużym amerykańskim korporacjom zadłużanie się po niskim koszcie. Odtąd rentowność papierów komercyjnych nie będzie determinowana przez rynek, tylko przez skalę zaangażowania banku centralnego USA.
Co więcej, SMCCF nie ma określonego czasu trwania. „Gdy już miary funkcjonowania rynku powrócą do poziomów, które są bardziej zbliżone – ale nie w pełni – do poziomów odzwierciedlających zwyczajne warunki gospodarcze, szeroko zakrojone zakupy będą kontynuowane w ograniczonym ale stabilnym tempie, aby utrzymać te warunki” – czytamy w dokumentach przedstawionych przez nowojorski oddział Rezerwy Federalnej.
Przeczytaj także
Przez poprzednie 12 lat banki centralne na czele z Rezerwą Federalną przyzwyczaiły nas do ciągłego uzurpowania sobie coraz to nowych prerogatyw. Zaczęło się jesienią 2008 roku od masowego skupu obligacji hipotecznych. Potem ruszyły programy tzw. ilościowego poluzowania (QE), w ramach których Fed, Europejski Bank Centralny, Bank Japonii czy Bank Anglii kupowały w hurtowych ilościach obligacje skarbowe, płacąc za nie świeżo wykreowanymi pieniędzmi (techniczne: zwiększając rezerwy banków komercyjnych utrzymywanych w banku centralnym).
Przeczytaj także
Kolejna lawina ruszyła w marcu 2020 roku, gdy Fed ogłosił nieograniczone i nielimitowane „poluzowanie ilościowe”, w ramach którego gotowy jest skupić każdą ilość obligacji skarbowych i komercyjnych. Teraz przekroczona została kolejna granica: Rezerwa Federalna będzie kupować papiery wartościowe bezpośrednio na NYSE. Od tego już tylko krok od tego, aby bank centralny USA zaczął nabywać akcje giełdowych spółek. Byłoby to swoiste helicoppter money dla posiadaczy kapitału i koniec rynku kapitałowego, na którym rynkowy proces szacowania ryzyka zostałby zastąpiony interwencją państwa działającego poprzez (formalnie prywatny) bank centralny.
Dodatkowe kontrowersje budzi fakt, że do administrowania tym programem Fed wynajął znaną firmę inwestycyjną BlackRock. Według nieoficjalnych obliczeń BlackRock zarobi na tym ponad 15 mln dolarów w ciągu następnych 12 miesięcy.
Krzysztof Kolany