W 2023 roku tempo wzrostu chińskiej gospodarki osiągnęło 5,2% rdr. - podało w środę Narodowe Biuro Statystyczne Chin. Wcześniej, podczas szczytu w Davos, o pobiciu oficjalnych prognoz poinformował premier Państwa Środka - Li Qiang.


Pekin spodziewał się 5%, a ekonomiści ankietowani przez agencję Reutera prognozowali 5,3%, tymczasem PKB Chin w 2023 roku wzrósł o 5,2%. Według oficjalnych statystyk tempo wzrostu gospodarczego Państwa Środka osiągnęło identyczny wynik 5,2% w IV kwartale 2023 roku w porównaniu z 4,9% odnotowanymi w okresie od lipca do września.
Chiński urząd statystyczny sprawił ekonomistom również dodatkową niespodziankę - wznowiono raportowanie o stopie bezrobocia wśród młodzieży. Publikację danych na ten temat wstrzymano w czerwcu 2023 roku po tym, gdy odczyt wskazał na rekordowe 21,3%. Na koniec grudnia bezrobocie wśród najmłodszej grupy Chińczyków na rynku pracy miało wynosić 14,9%.
Urząd statystyczny zaznaczył, że odczyt nie objął świeżych absolwentów poszukujących pracy. Całościowo bezrobocie w chińskiej gospodarce pozostało na stabilnym poziomie 5,2%.
Poza danymi na temat PKB i zatrudnienia poznaliśmy również informacje na temat produkcji przemysłowej Chin. W grudniu umocniła się ona o 6,8% rdr., co stanowiło najsilniejszy wzrost od lutego 2022 roku. Analitycy spodziewali się odczytu na poziomie 6,6%, czyli identycznego jak w listopadzie.
Do zeszłorocznego wzrostu chińskiej gospodarki swoją cegiełkę dołożyła też sprzedaż detaliczna towarów konsumpcyjnych, która umocniła się w grudniu o 7,4%. W całym 2023 r. wskaźnik osiągnął poziom 7,2%, ale miesięczny wzrost o 0,42% sugeruje, że wydatki gospodarstw domowych pozostają nadal pod presją.
W swoim komentarzu po środowej publikacji danych, Kang Yi, dyrektor Narodowego Biura Statystycznego Chin, powiedział, że rząd będzie pracował nad zwiększeniem popytu wewnętrznego i pogłębieniem reform, które wzmocnią stronę podażową w obliczu istniejących trudności i wyzwań, przed którymi stoi globalna gospodarka.
Jak w przypadku wszystkich oficjalnych statystyk z Chin trzeba jednak pamiętać o tym, że mogą one nie do końca pokrywać się z rzeczywistością. O tym, że Państwo Środka fałszuje swoje dane, tak żeby zgadzały się z linią partii, mówi się od wielu lat. Nawet jeśli nie odbywa się to na szczeblu centralnym, wyniki mogą lukrować prowincje, chcące zyskać w oczach urzędników z Pekinu.
5,2%🎉
— Maciej Kalwasiński (@MKalwasinski) January 17, 2024
Premier Li popsuł zabawę, podając tę liczbę dzień wcześniej w Davos. https://t.co/jAdkt2CQif
Analityk Ośrodka Studiów Wschodnich i wieloletni redaktor Bankier.pl, Maciej Kalwasiński, zwrócił uwagę, że według szacunków Rhodium Group chiński PKB wzrósł w minionym roku o 1,5% i przyśpieszy w 2024 do 3 - 3,5%. Oficjalne dane prognozują natomiast, że w bieżącym roku wystąpi spowolnienie do 4%.
W wątku na platformie X analityk zaznaczył jednak, że dyskusje na temat PKB Chin mają drugorzędne znaczenie. "Głównym celem polityki gospodarczej Pekinu nie jest wspieranie wzrostu PKB, ale wzmocnienie bezpieczeństwa ekonomicznego ChRL. Władze zabiegają o ograniczenie zależności od zagranicy, a równocześnie starają się pogłębiać zależność zagranicy od Chin." - podsumował ekspert OSW.
Przeciek w Davos i wołanie o zagraniczny kapitał
O lepszym od oczekiwań władz odczycie PKB, jeszcze przed jego oficjalną publikacją, poinformował we wtorek chiński premier Li Qiang. Urzędnik zdradził się podczas wtorkowego przemówienia na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, w którym przekonywał również, że "inwestycje na chińskim rynku nie są ryzykiem, ale szansą" i jego dokłada starań, żeby otwierać się na zagraniczny biznes.
Słowa chińskiego premiera przyciągają uwagę do wyjątkowo niewygodnej statystyki, która obiegła w zeszłym roku światowe media. Ludowy Bank Chin poinformował oficjalnie, że w trzecim kwartale 2023 r. odnotowano odpływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Chinach. Był to pierwszy taki przypadek od co najmniej 25 lat.
Azjatyckie oraz zachodnie państwa dywersyfikują się geograficznie i nie inwestują już w Chinach tyle, co wcześniej. Produkcja nie tyle przenosi się do nowych krajów, co jest w nich otwierana równolegle. W ten sposób biznesy z wielu państw, ze Stanami Zjednoczonymi na czele, starają się zmniejszać swoją zależność od Chin i tworzyć nowe łańcuchy dostaw. Mają świadomość, że w razie zaostrzenia konfliktu na linii Pekin - Waszyngton mogą stać się ofiarami polityki bezpieczeństwa.
Z odmiennego założenia wychodzą jednak Niemcy. Jak zauważa Maciej Kalwasiński, koncerny samochodowe Mercedes-Benz i Volkswagen inwestują w Państwie Środka kolejne miliardy euro. Prezes pierwszej z wymienionych spółek mówił, że prowadzony przez nią proces de-riskingu polega na zwiększaniu, a nie zmniejszaniu obecności w Chinach.

























































