Mijający tydzień przyniósł niewielkie obniżki cen na stacjach paliw. Tymczasem sytuacja na rynkach hurtowych jasno wskazuje, że ceny przy dystrybutorach mogłyby być znacznie niższe, niż są.


W ostatnich dniach zaobserwowano jedynie kosmetyczne obniżki na stacyjnych pylonach. Za litr benzyny Pb95 płacono średnio 6,63 zł/l, czyli raptem o 4 gr/l mniej niż tydzień wcześniej – wynika z danych BM Reflex. Olej napędowy kosztował przeciętnie 6,64 zł/l, a więc również o 4 gr/l mniej. Natomiast autogaz tankowano średnio po 2,81 zł/l., co oznacza spadek o 3 gr/l.
Niemniej jednak zarówno średnie ceny detaliczne Pb95 oraz ON są już wyższe niż rok temu. Benzyna jest obecnie o 16 groszy na litrze droższa niż w maju 2023 roku. W przypadku oleju napędowego różnica ta wynosi aż 58 gr/l. Zatem najprawdopodobniej w majowym odczycie inflacji CPI ceny paliw przestaną działać dezinflacyjnie.
Na stacjach powinno być taniej
Kosmetyczne obniżki cen detalicznych kontrastują z wyraźnym spadkiem stawek hurtowych. 17 maja Orlen oferował benzynę Eurosuper 95 po 5 053 zł/m3, czyli po przeszło 6,20 zł/l brutto. Tylko od początku maja hurtowa cena Pb95 została obniżona o 32 gr/l, podczas gdy średnia cena detaliczna zmalała o zaledwie 6 gr/l. W rezultacie implikowana marża detaliczna wzrosła się do 41 gr/l, co jest wartością dwukrotnie wyższą od historycznej średniej.
Z jeszcze większą różnicą mamy do czynienia w przypadku oleju napędowego, który w piątkowym cenniku płockiej rafinerii kosztował 4 951 z;/m3, co po dodaniu 23% VAT-u daje prawie 6,09 zł/l. Jest to zatem najniższa cena hurtowa od pół roku i już o 48 gr/l niższa niż na początku kwietnia! Tymczasem „diesel” na stacjach wciąż kosztuje prawie tyle samo co w marcu, gdy ceny hurtowe były o 34 gr/l wyższe od obecnych. Dla porównania, w połowie grudnia przy zbliżonej do obecnych stawek rafineryjnych ON tankowaliśmy za ok. 6,40-6,50 zł/l. Zatem potencjał do spadku cen detalicznych zarówno w przypadku Pb95 jak i ON sięga przynajmniej 20 groszy na litrze.
Malejące ceny w polskich rafineriach są odzwierciedleniem zjawisk zachodzących na rynkach światowych. Od kwietniowego szczytu nowojorskie kontrakty terminowe na benzynę potaniały o przeszło 10%. Z kolei olej napędowy na londyńskiej ICE jest teraz o przeszło 15% tańszy niż w lutym.
Do tego ulgą dla naszych portfeli powinien być tańszy dolar. Amerykańska waluta jest najtańsza w tym roku, co także przyczynia się do niższych cen na polskim rynku hurtowym. Problem w tym, że tych obniżek wciąż nie widzimy przy dystrybutorach. Zatem ewidentnie coś tu nie gra.
Czy benzyna mogłaby być po 5,19 zł/l?
Ceny paliw mogłyby być znacznie niższe, gdyby nie podatki nakładane i podwyższane przez kolejne rządy niezależnie od ich deklarowanej orientacji politycznej. Zarówno w przypadku benzyny, jak i oleju napędowego, aparat państwa zabiera ponad 40% z każdej złotówki naliczonej przez dystrybutor. Gdyby na przykład stawka VAT nadal wynosiła 8%, to za ON i Pb95 płacilibyśmy ok. 5,60-5,70 zł/l. Nowy rząd mógłby też znieść „opłatę emisyjną” wprowadzoną przez swych poprzedników, co pozwoliłby obniżyć ceny brutto o ok. 10 gr/l.


























































