Banki zarabiają cztery razy więcej niż średnio zarabiały w roku przez ostatnie 15 lat, m.in. przez bardzo wysoko oprocentowane kredyty - przekazała w niedzielę minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Dodała, że w ten sposób nie wspierają, ale "duszą" polski rozwój.


Jak napisała w niedzielę na portalu X Pełczyńska-Nałęcz, jej propozycja wprowadzenia w Polsce podatku od nadmiarowych zysków banków "uruchomiła reakcję pro-bankowego lobby", które broni banków.
"Banki (...) zarabiają kuriozalnie dużo. Cztery razy więcej niż średniorocznie w minionych 15 latach. Zarabiają, ponieważ z jednej strony: oferują bardzo niskie oprocentowanie oszczędzającym - znacznie poniżej inflacji, a z drugiej bardzo wysoko oprocentowane kredyty. Czyli +pozyskują+ pieniądze bardzo tanio, a sprzedają bardzo drogo. Różnica pomiędzy jednym a drugim jest w Polsce największa w Europie" - poinformowała minister funduszy.
Odniosła się w ten sposób do - jak określiła - mitu, zgodnie z którym, znaczne zyski banków to efekt wysokich stóp bazowych banku centralnego.
Awantura o marże hipoteczne. Kto ma rację? Wyjaśniamy
Ile polskie banki zarabiają na kredytach mieszkaniowych i czy te ostatnie faktycznie są najdroższe w Europie? – takie kwestie nurtują ostatnio opinię publiczną. W tym temacie pojawiło się już na tyle dużo bzdur, że wypadałoby sprawę nieco wyprostować.
Pełczyńska-Nałęcz oceniła, że oprocentowanie kredytów nie musi być wyższe od bazowej stopy NBP. Przekazała też, że w lipcu 2024 r. w 18 krajach Unii Europejskiej średnie oprocentowanie kredytów hipotecznych było niższe niż bazowa stopa banku centralnego. Dodała, że w tym czasie w Polsce "kredyt hipoteczny o ponad 2 proc. (o ponad 2 p.p. - PAP) przewyższał stopy NBP i był najdroższy w UE".
Szefowa Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej stwierdziła też, że banki nie finansują polskiego rozwoju, ale go "duszą". Jej zdaniem, banki - mając "nadmiar pieniędzy" - nie muszą zabiegać o klienta, dlatego oferują nieatrakcyjne warunki kredytów. "Efekt? W Polsce mamy najmniej w Unii kredytów rozwojowych. A inwestycje w firmach zmniejszyły się rok do roku o 7,8 proc." - napisała.
Minister oceniła również, że wprowadzenie podatku od nadmiarowych zysków banków jest dobrym rozwiązaniem, bo zmusi banki do finansowania polskiego rozwoju. "Banki pozbawione +manny z nieba+ będą wreszcie musiały +ruszyć do roboty+ i szukać zarobku tam gdzie powinny - w kredytowaniu polskich przedsiębiorstw i wpuszczaniu pieniędzy w polski rozwój. Bo tylko zwiększając skalę działalności będą w stanie odbudować stracone zyski" - napisała.
Do jej pomysłu nałożenia nowego podatku na banki w środę odniósł się w mediach minister finansów Andrzej Domański. Przekazał, że banki już teraz płacą w Polsce bardzo wysokie podatki i ocenił, że sektor bankowy "w tej chwili finansuje gospodarkę", bo polskie firmy po pożyczki zwracają się właśnie do sektora bankowego. "Banki (...) są - jeżeli chodzi o sektory gospodarki - największym płatnikiem. To jest z CIT-u ponad 13 mld zł (...), mamy jeszcze osobny podatek już nałożony na banki, to jest ponad 6 mld zł dodatkowego świadczenia" - informował w Programie Trzecim Polskiego Radia Domański.
Szef MF przyznał jednocześnie, że wyniki i zyski sektora bankowego "są faktycznie wysokie", zaznaczając jednak, że źródłem tych wyników są wysokie stopy procentowe, o których decyduje Rada Polityki Pieniężnej. Dodał, że - zgodnie z oczekiwaniami analityków - w tym roku stopy procentowe będą spadały, a wraz z nimi spadać będą "ograniczone zyski sektora, które mają charakter jednorazowy".
Domański zwrócił też uwagę, że ponad 50 proc. aktywów sektora bankowego w Polsce to banki kontrolowane przez państwo, dlatego "zyski tych banków trafiają w tej czy w innej formie w bardzo dużej mierze do budżetu".
Wprowadzenie w Polsce podatku od nadmiarowych zysków w sektorze bankowym minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zaproponowała w poniedziałek. Stwierdziła, że pieniądze z podatku można przeznaczyć np. na inwestycje w obronność.
"Banki w Polsce osiągają obecnie nadzwyczajne zyski, a jest przecież coś takiego jak podatek od nadzwyczajnych zysków. On może być jednorazowy, wprowadzony na rok, potem ewentualnie przedłużany. Taki podatek wprowadziły Czechy, coś takiego zrobiły Włochy, Hiszpania. I w obecnej sytuacji geopolitycznej coś podobnego powinna zrobić Polska" - opodatkować banki od tych nadmiarowych zysków" - wskazywała minister w wywiadzie dla "Pulsu Biznesu".
Dodała, że chodzi o to, żeby przepływ pieniądza od podatników, skumulowany dzisiaj w dochodach banków, wrócił do społeczeństwa: "na bezpieczeństwo, może też na zdrowie". Zauważyła, że efekt dodatkowy byłby taki, że banki zastanowiłyby się nad swoimi strategiami dochodowymi na kolejne lata. (PAP)
bpk/ sdd/