Kraje Eurogrupy zdecydowały w weekend o wsparciu Hiszpanii kwota 100 mld euro. Pieniądze zostaną przeznaczone na dokapitalizowanie sektora bankowego, który znalazł się na krawędzi upadku z powodu pęknięcia bańki inwestycyjnej na rynku nieruchomości. Powagę problemów najlepiej odzwierciedla kwota zagrożonych kredytów, która osiągnęła wartość 180 mld euro.
Rząd nie ma możliwości wsparcia banków własnymi środkami. Deficyt w tym roku ma sięgnąć 8,9 proc. Tym samym prawie trzykrotnie przekracza poziom dopuszczany przez unijne zalecenia. Jednocześnie rentowność obligacji Madrytu zadomowiła się na poziomie nieakceptowalnym w dłuższej perspektywie. Ponadto gospodarka jest w opłakanym stanie, co najlepiej oddaje najwyższe bezrobocie w Unii Europejskiej.
Tymczasem jeszcze w piątek hiszpański rząd zaprzeczał, że potrzebuje pomocy. Mimo że konieczność udzielenia pomocy Madrytowi obnaża powagę kryzysu, rynek zareagował euforycznie. Wzrosty na hiszpańskiej giełdzie sięgały nawet 5 proc. Podobne nastroje panowały na pozostałych giełdach. Niemiecki DAX i francuski CAC40 rosły ponad 2 proc.
Warszawska giełda była bardziej sceptyczna w stosunku do entuzjazmu panującego na europejskich rynkach. WIG20 i WIG rosły przed 10.00 jedynie 0,6 proc.
W indeksie blue chipów najlepiej prezentowały się akcje Grupy Lotos, które drożały ponad 3,8 proc. Blisko 2 proc. zyskiwały akcje KGHM, korzystającego z rosnących cen miedzi. Poprawa notowań czerwonego metalu jest wynikiem danych z Chin, które pokazały wzrost importu miedzi. Natomiast odmiennie prezentowały się akcje Tauron PE, które taniały ponad 2 proc.
Wiadomość o udzieleniu pomocy Hiszpanii, podobnie jak wszystkie wcześniejsze bailouty, zapewni silny optymizm na rynkach w krótkiej perspektywie. Jednak decyzja unijnych polityków sama w sobie obnaża powagę problemów, co nie rokuje dobrze na przyszłość, zważywszy na doświadczenia greckiego kryzysu.
PL


























































