We wtorek przed północą Amerykanie skorygowali ustalenia ws. środowych rozmów liderów europejskich z prezydentem Donaldem Trumpem; wcześniej Polskę miał reprezentować premier Donald Tusk - powiedział wiceszef MSZ Marcin Bosacki. Dodał, że USA preferują, jak prezydent rozmawia z prezydentem.


Rzecznik rządu Adam Szłapka poinformował we wtorek, że premier Donald Tusk będzie uczestniczył w środowych rozmowach prezydenta USA z liderami europejskich państw, jednak w środę rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz przekazał PAP, że to Karol Nawrocki reprezentował Polskę podczas wideorozmowy z udziałem Donalda Trumpa.
Finalnie w sprawie Ukrainy odbyły się w środę trzy rozmowy. Pierwsza to spotkanie przeprowadzone w wąskim formacie liderów europejskich z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim - to w nim udział wziął Tusk. Drugie spotkanie to telekonferencja liderów europejskich z Trumpem i Zełenskim, na którym przedstawiano europejskie stanowisko - na niej Polskę reprezentował prezydent Nawrocki. Po tej rozmowie odbyło się trzecie spotkanie z trzydziestoma liderami europejskimi, w którym wziął udział premier Tusk.
Bosacki pytany w czwartek w Polskim Radiu o nieścisłości w komunikacji, podkreślił, że na popołudnie we wtorek ustalenia były takie, że w rozmowie z prezydentem USA miał uczestniczyć premier Tusk, a „potem Amerykanie tuż przed północą we wtorek te ustalenia skorygowali”. Dodał, że taka korekta objęła nie tylko Polskę. - Był jeszcze jeden taki przypadek - powiedział Bosacki.
Stwierdził, że Amerykanie preferują rozmowy dyplomatyczne z udziałem prezydenta, ponieważ „lepiej to im się prezentuje, że prezydent rozmawia z prezydentem”.
Bosacki zaznaczył też, że był w środę w stałym kontakcie z szefem prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcinem Przydaczem, który zapewnił go, że stanowisko Nawrockiego było tożsame ze stanowiskiem rządu. - Mamy zapewnienia z Pałacu Prezydenckiego, że co do celów strategicznych prezydent mówił zgodnie z tym, co było w instrukcji i stanowisku rządu, które zostało mu wysłane - powiedział.
Wiceszef MSZ stwierdził, że mówienie „tym samym głosem” jest świadectwem dojrzałości polskiej klasy politycznej. - Chciałbym, żeby tak było, bo te drobne uszczypliwości są niepotrzebne - dodał.
Ponadto Bosacki podkreślił, że jest optymistycznie nastawiony do piątkowego spotkania prezydenta USA z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem na Alasce, ponieważ Amerykanie mieli zapewnić podczas środowych rozmów, że przyjmują trzy główne postulaty europejskie, które wypracowano z udziałem Polski.
- Po pierwsze, nie będzie żadnego ustanawiania ram pokoju, czy nawet rozejmu ponad głowami Ukrainy. Po drugie, jeśli chodzi o decyzje na temat terytorium Ukrainy, musi w tych rozmowach być Wołodymyr Zełenski. (...) Po trzecie, nie może być tak, że agresor, czyli Rosja, która napadła na Ukrainę, jest wynagradzany na przykład tym, że Zachód lub sama Ukraina obiecuje, że nigdy nie wstąpi do Unii Europejskiej, czy do NATO - powiedział wiceszef MSZ.
Według Bosackiego, prezydent USA zapewnił przywódców europejskich, iż przekaże im szczegóły ustaleń z Putinem tuż po ich spotkaniu. - To będzie pewnie noc z piątku na sobotę albo ranek sobotni polskiego czy europejskiego czasu - dodał wiceszef MSZ. (PAP)
andr/ mok/