W styczniu powinniśmy poznać wyniki wewnętrznego audytu zleconego przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. To może być bolesny cios dla jego poprzednika - pisze środowy "Dziennik Gazeta Prawna".


"Po przejęciu Senatu przez opozycję stał się on instytucjonalnym przyczółkiem, umożliwiającym prowadzenie własnej polityki wizerunkowej, legislacyjnej, a częściowo nawet zagranicznej" - napisano w gazecie.
Dodano, że marszałek Grodzki "dystansuje się jednak od takiej oceny". "To nie jest izba opozycyjna, to izba wyższa polskiego parlamentu" – podkreślił w rozmowie z "DGP". "Doceniam entuzjazm pań i panów senatorów, zwłaszcza w tej demokratycznej większości. Cieszę się, że wszyscy wiedzą, że nic już nie będzie tak, jak było. Czeka nas okres ciężkiej pracy i dużej aktywności Senatu" - dodał.
Gazeta informuje, że "w izbie trwa wewnętrzny audyt, zlecony przez marszałka". "Przypuszczalnie jego wyniki poznamy w styczniu" – zapowiada Grodzki.
"Nasi rozmówcy już donoszą o pierwszych, wciąż nieformalnych ustaleniach. Wątpliwości wzbudziły np. dokonania zawodowe pracownika, który miał pisać przemówienia byłemu marszałkowi Stanisławowi Karczewskiemu. Poproszono go o dostarczenie prac z ostatnich kilku miesięcy. Nie otrzymaliśmy ani jednej – usłyszeliśmy kilka dni temu od jednego z naszych rozmówców z otoczenia marszałka" - ujawnia "DGP".
Czytamy, że "wątpliwości wzbudziły też takie kwestie, jak podział obowiązków, np. to, że jeden dyrektor ma pod sobą ok. 30 osób, inny tylko dwie, a zarabiają podobnie, wydatek kilkuset tysięcy złotych na wciąż nieuruchomioną nową stronę internetową Senatu czy plan ściągnięcia dziecięcego zespołu z Kazachstanu na wigilię". (PAP)
ksi/ mrr/