USA i Korea Płd. osiągnęły porozumienie w sprawie inwestycji wartych 350 mld dolarów, które Seul poczyni w Stanach Zjednoczonych – poinformował w środę doradca prezydenta Korei Płd. Kim Jong Bom. To element szerszej umowy handlowej, która ma na celu uniknięcie wysokich amerykańskich ceł na koreańskie produkty.


Jak poinformował Kim podczas wieczornego briefingu, decyzja zapadła podczas spotkania prezydentów Li Dze Mjunga i Donalda Trumpa w kuluarach szczytu Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) w Gyeongju.
Chwilę wcześniej Trump w rozmowie z dziennikarzami stwierdził jedynie, że „udało się” zawrzeć umowę, nie podając jednak dalszych szczegółów.
– Inwestycja w USA o wartości 350 mld dolarów składa się z 200 mld dolarów w gotówce i 150 mld dolarów w ramach współpracy w sektorze stoczniowym – oświadczył rzecznik. Dodał, że w odróżnieniu od podobnej umowy Japonii z USA, strona koreańska wynegocjowała roczny limit inwestycji gotówkowych na poziomie 20 mld dolarów.
Limit ten „oznacza, że inwestycje będą realizowane w zależności od postępu projektów, co jest w zasięgu możliwości naszego rynku walutowego i minimalizuje jego wpływ na rynek” – wyjaśnił Kim.
Współpraca w sektorze stoczniowym o wartości 150 mld dolarów będzie prowadzona pod kierunkiem koreańskich firm i obejmie zarówno inwestycje, jak i gwarancje.
Podczas popołudniowych rozmów Li zapowiedział „wspieranie odrodzenia” amerykańskiego sektora stoczniowego poprzez „rozszerzone inwestycje”. Trump komplementował z kolei południowokoreańskie zdolności, mówiąc, że kraj ten stał się „mistrzem” w tej branży. Dodał, że dzięki współpracy „w krótkim czasie staniemy się najlepsi”.
W zamian za pakiet inwestycyjny Korea Południowa uzyskała korzystne warunki handlowe.
Porozumienie obejmuje utrzymanie dotychczasowych ceł na poziomie 15 proc., w tym na samochody. Zakłada także status najwyższego uprzywilejowania dla farmaceutyków i wyrobów z drewna oraz zerowe cła na części do produkcji samolotów, leki generyczne i surowce naturalne, które nie są wydobywane w USA.
Strona koreańska zapewniła sobie również, że cła na półprzewodniki nie będą mniej korzystne, niż te nałożone na głównego konkurenta - Tajwan. Jak dodał Kim, udało się także zablokować żądania USA dotyczące dalszego otwarcia koreańskiego rynku na produkty rolne, takie jak ryż i wołowina.
Południowokoreański prezydent w przemówieniu otwierającym popołudniowe rozmowy z amerykańską delegacją wystosował również do Trumpa bezpośredni apel o zgodę na dostawy paliwa do planowanych południowokoreańskich okrętów podwodnych o napędzie atomowym, co jego zdaniem pozwoli „znacznie zmniejszyć obciążenie sił amerykańskich”.
Zadeklarował także zwiększenie wydatków na obronność i przemysł obronny, aby „znacznie wzmocnić swoje zdolności do samoobrony”.
Prezydenci oficjalnie potwierdzili, że nie dojdzie do spotkania Trumpa z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem. Jako powód prezydent USA podał problemy z harmonogramem.– Naprawdę nie udało nam się zgrać czasowo – stwierdził.
Z kolei prezydent Li ocenił, że sama gotowość Trumpa do rozmów tworzy „ciepłą atmosferę pokoju” na półwyspie.
– Wiem, że wy (Korea Południowa i Północna) oficjalnie znajdujecie się w stanie wojny i zrobimy, co w naszej mocy, aby to naprawić – zapewnił Trump.
Pierwszy dzień wizyty Trumpa w Korei miał uroczystą oprawę. W uznaniu roli amerykańskiego przywódcy jako „rozjemcy” na półwyspie, uhonorowano go Wielkim Orderem Mugunghwa – najwyższym odznaczeniem państwowym, którego nie otrzymał dotąd żaden prezydent USA. Przywódcy USA wręczono również replikę złotej korony z czasów królestwa Silla, którego stolicą było Gyeongju. Prezent, jak podano, ma symbolizować „nową erę pokojowego współistnienia i wspólnego wzrostu, na rzecz której Stany Zjednoczone i Korea Południowa będą razem pracować”.
Po jego wręczeniu Trump stwierdził: – Chciałbym ją założyć już teraz.
Krzysztof Pawliszak (PAP)
krp/ mal/


























































