Jeśli Rosja nie wycofa swoich wojsk z ukraińskiego Krymu, to prezydent Stanów Zjednoczonych i europejscy przywódcy nie pojadą na czerwcowy szczyt G8 do Soczi. Taką groźbę pod adresem Rosji przedstawił pragnący zachować anonimowość urzędnik amerykańskiej administracji. Według niego, byłaby to jedna z konsekwencji, jakie poniosłaby Rosja za naruszenie integralności terytorialnej Ukrainy.
Barack Obama ostrzegł Rosję przed interwencją militarną na nelazacym do Ukrainy Półwyspie Krymskim. W specjalnym oświadczeniu amerykański prezydent zagroził, że za tego rodzaju krok Rosja poniesie konkretne konsekwencje. "Stany Zjednoczone wraz ze społecznością międzynarodową potwierdzą, że za interwencję militarną na Ukrainie trzeba będzie zapłacić cenę" - powiedział amerykański prezydent.
W ubiegłym roku Barack Obama odwołał spotkanie z prezydentem Władimirem Putinem podczas szczytu G20 w Petersburgu. Było to spowodowane udzieleniem przez Rosję azylu ściganemu przez Amerykanów Edwardowi Snowdenowi.
Po udanych igrzyskach zimowych w Soczi, Rosji bardzo zależy na podtrzymaniu zainteresowania świata tym miastem. Stąd pomysł zorganizowania w Soczi szczytu G8, czyli grupa najbardziej wpływowych państw świata. W jej skład wchodzą Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy, Japonia, Stany Zjednoczone, Kanada i Rosja.
Z kolei we wrześniu w Soczi zaplanowano międzynarodowe forum ekonomiczne. Goście zamieszkają w nowo zbudowanych na igrzyska hotelach, a samo forum ma się odbywać w hali z torem łyżwiarstwa szybkiego, gdzie złoty medal zdobył Zbigniew Bródka.
IAR/AFP/rtrs/wcześn./dabr