REKLAMA
RELACJA Z FORUM FINANSÓW

Tygodniowy komentarz Rynku Walutowego i Pieniężnego

Jacek Maliszewski2001-09-02 11:21
publikacja
2001-09-02 11:21

Tygodniowy komentarz Rynku Walutowego i Pieniężnego


Maszynka do robienia pieniędzy

Tytuł komentarza zapewne krzykliwy. I o to chodzi ;-) Ale nie będzie to żaden przepis na Świętego Graala, czy na Perpetum Mobile. Przynajmniej nie dla nas. Rzecz będzie o wypłacie odszkodowań za pracę przymusową w III Rzeszy. Jak wiemy kurs wymiany marek na złotówki został przyjęty na poziomie 3,3466 złotego za euro. Strona niemiecka twierdzi, iż po tym kursie wymieniła ponad miliard marek niemieckich. Jest to o tyle ciekawe, iż kurs taki lub niższy (w dniu tym minimalny kurs transakcji był jeszcze o parę setnych grosza niższy) utrzymywał się przez kilkanaście minut. Nie mam dostępu do rzeczywistych rozmiarów transakcji zawieranych na Foreksie (widzę tylko oferty i ceny zawartych transakcji), ale zastanowiło mnie to, czy możliwe było, aby w ciągu kilkunastu minut przez rynek przeszła taka wielka kwota pieniędzy. Zastanowiło mnie też to, że w całym tym zgiełku nikt nie zadał rozsądnego pytania "Czy naprawdę jest możliwe wymienić taką furę pieniędzy w tak krótkim czasie?"

Zadzwoniłem do kilku zaprzyjaźnionych dealerów walutowych z tym pytaniem. "Bzdura" odpowiadali jednomyślnie. W ciągu tych kilkunastu minut zawarto dosłownie kilka transakcji, rynek był wtedy bardzo mało płynny, był marazm. Według szacunków maksymalna kwotą, jaką można był wymienić po tym kursie nie przekraczała 100 milionów euro - a i tak jest to wartość bardzo naciągnięta. Czyli widzimy, że Niemcy usieli by być cudotwórcami, aby zamienić po tym kursie więcej niż 200 milionów marek. O i to jest temat do dyskusji. Ktoś bowiem robi nas Polaków w "balona". Dlaczego nie zapytano publicznie żadnego dealera walutowego i nie poproszono o skomentowanie tego faktu? Zawsze uważam, że każdy powinien się zajmować tym, na czym się zna. Jeśli się czegoś nie wie, to trzeba zapytać ekspertów. W kwestii oceny wielkości transakcji możliwych do zawarcia w tak krótkim czasie ekspertami są dla mnie właśnie dealerzy walutowi. Oni bowiem siedzą przed ekranami co dzień po 8 godzin i najlepiej widzą, co się dzieje.

No ale trudno. Nikt nie pofatygował się by wyjaśnić tę kwestię. Niemcy mogą teraz wymieniać cały czas euro po kursie 3,85-3,95 i wmawiać nam, iż zrobili to 50-60 groszy taniej. Maja wtedy 20% zysku na takiej operacji. Czyż to nie maszynka do robienia pieniędzy?

I tutaj należałoby chyba skończyć ten temat. I tak czuję, że posypią się pioruny na moją utrapioną głowę.

Przejdźmy do spraw związanych z bieżącymi notowaniami kursów walut.

Zacznijmy od najważniejszego dla nas wykresu kursu koszyka (złożonego po połowie z dolara i euro - koszyk ten wyznaczam na własne potrzeby i nie jest to żaden oficjalny koszyk NBP) w długim horyzoncie. Jak widać poruszamy się cały czas ponad wznoszącą się linią trendu. Na tym wykresie nie jest to może tak przekonywująco widoczne, dlatego proponuję spojrzeć na wycinek tego wykresu, wykonany na danych dziennych. O teraz chyba jest to lepiej widoczne. Dopóki nie zostanie przerwany wznoszący się trend, dopóty mamy większe prawdopodobieństwo kontynuacji osłabiania złotego, niż zmianę trendu na przeciwny. Ale fakt jest faktem, iż należy zachować czujność.

Podobnie wygląda sytuacja na wykresie kursu euro w relacji do złotego. Na wykresie tygodniowym i na wykresie dziennym wszystko jest OK., czy trwa trend rosnący.

Co ciekawe podobnie wygląda sprawa w przypadku dolara. Tutaj także mamy wznoszącą się linię trendu, która co prawda wznosi się wolniej niż na wykresie kursu euro, ale jak dotąd kilkukrotnie już linia ta broniła spadku kursu dolara. A na wykresie dziennym jest to widoczne dokładniej.

I cóż tutaj więcej dodać? Nie mamy wyboru. Jeśli chcemy grać zgodnie ze wskazówkami płynącymi z analizy technicznej, oraz analizy fundamentalnej, to trzeba po prostu część oszczędności trzymać w walutach. Być może France Telecom wymienia teraz euro na złotówki, by mieć gotówkę pod ręką w przypadku finalizacji transakcji ze Skarbem Państwa (zakup akcji TPSA), i stąd ta siła złotego. Pamiętajmy jednak, że Francuzi kiedyś skończą wymianę walut. A wtedy już nic nie uchroni złotego. W części dotyczącej rynku pieniężnego jeszcze wrócę do tego wątku.

Przejdźmy wobec tego do spraw międzynarodowych. Na początek dwa wykresy, które przedstawiam aż do znudzenia. To bardzo ważne wykresy - szczególne ten dotyczący kursu franka szwajcarskiego w relacji do dolara. Być może w ciągu najbliższych 3-4 tygodni kurs dolara spadnie poniżej dołka sprzed dwóch tygodni. To by świadczyło o ucieczce kapitału w bezpieczną walutę, jaka zawsze był właśnie "franek". No a tym drugim wykresem jest wykres kursu funta brytyjskiego, który pozostawiam bez komentarza (koń jaki jest każdy widzi).

Teraz pora na wykres jena japońskiego w relacji do euro. Tutaj mamy do czynienia z przerwaniem trzymiesięcznego trendu. Ale nie jest to aż tak istotne, gdyż rynek ten znajduje się w szerokim horyzoncie trwającym już ponad dwa lata.

Na koniec największy z rynków walutowych, jakim jest rynek EUR/USD. Na wykresie tygodniowym widać, że poruszamy się wewnątrz wznoszącego się kanału. Najbliższą linią oporu jest dopiero 0,96. Tam chyba wkrótce zawędrujemy. Gdyby jednak kurs wyrwał się poniżej dolnej linii trendu, to należałoby zamknąć taką pozycję nie czekając na dalszy rozwój wypadków. Wspominałem już wielokrotnie, że w obliczy nadchodzącej wymiany walut narodowych na euro, ryzyko gwałtownych zmian na rynku jest bardzo wysokie. Na razie można śmiało grać z prądem i zarabiać na zwyżce kursu waluty europejskiej. Jednak zysk taki należy szybo zrealizować, gdyby nagle uległ zmianie kierunek trendu. Lepiej nie kombinować, tylko brać swoje i przeczekać do końca roku. Zobaczymy, jak to wszystko będzie działać, gdy już w portfelach obywateli UE pojawią się monety i banknoty euro. Jeśli kogoś nie przekonuję wykres tygodniowy, to proponuję spojrzeć na jego wycinek w skali dziennej.

I tyle jeśli chodzi o rynek walutowy. Można krótko podsumować. Mianowicie u nas należy cały czas trzymać waluty. Spodziewam się nawet kolejnej fali wyprzedaży złotówek tuż przed lub po wyborach. Jeśli chodzi o rynek międzynarodowy, to widzę ciemne chmury przed dolarem. Ale gotowy jestem szybko zmienić zdanie wraz ze zmiana trendu na rynku eur/usd. Na razie zarabiajmy na wzroście kursu euro.

Przejdźmy teraz do spraw z rynku pieniężnego. Jak wiemy ostanie dni stały pod znakiem obniżek stóp procentowych. Wszystko zaczęło się od USA. Potem do obniżki doszło również u nas. Na koniec na krok taki zdecydował się Europejski Bank Centralny. Jak sądzę EBC wykonał pierwszy z większej serii obniżek stóp. Na dzień przed decyzją o obniżeniu stóp napisałem, iż EBC jest na tyle nieobliczalny iż lepiej nie próbować odgadywać jego intencji. Powiedziałem także, że gdybym musiał (ale nie musiałem) obstawiać, to postawiłbym 60:40 na obniżenie stóp o 25 punktów. No i BINGO . Tym razem się udało. Podobno głupi ma szczęście.

Do tej pory rzadko pokazywałem wykresy kształtowania się stóp procentowych w dłuższym horyzoncie czasu. Dziś postanowiłem skorzystać z okazji i pokazać kilka ciekawych wykresów. Zacznijmy od wykresu indeksu WIBOR 3M. Jest to indeks średniego oprocentowania lokat zawieranych na trzy miesiące na rynku międzybankowym. Na podstawie danych dziennych można rozrysować taki oto wykres. Podobnie można zrobić dla indeksu WIBOR 1M. (czyli lokaty jednomiesięczne). Jednak tutaj zrobiłem mały zabieg. Mianowicie wyliczyłem średnią arytmetyczną ze wszystkich obserwacji z danego miesiąca. W ten sposób powstał nam ciąg wartości średnio-miesięcznych. Bardzo często oprocentowanie kredytu w bankach jest oparte właśnie o taką wartość średnio-miesięczną. W sierpniu średnia ta wynosiła 15,73%.

Mała dygresja. Już kiedyś o tym pisałem, ale warto przypomnieć. Banki komercyjne bardzo często do wyznaczenia pasm oprocentowania depozytów oraz kredytów (pasma przy negocjacjach z dużymi klientami) używają tak zwanych stóp wewnętrznych lub transferowych. Na czym to polega? Centrala Banku wyznacza w oparciu o indeks WIBOR (lub WIBID) - najczęściej w oparciu o średnią z miesiąca - stawkę transferową. Wszystkie oddziały banku rozliczają się z Centralą właśnie w oparciu o tę stawkę. Jeśli przykładowo stawka ta przyjęłaby wartość 14,94% (0,95 * 15,73%), to Oddział udzielający kredytów swym klientom zarobiłby tyle, ile wynosi różnica pomiędzy stawką 14,94% a średnim oprocentowaniem kredytów przez ten Oddział udzielonych (na przykład 18%). Oczywiście średnia ta musi być ważoną średnią. Wagami są wartości konkretnych transakcji kredytowych. Widzimy, że Oddział ten zarobiłby 3,06% od wartości wszystkich udzielonych kredytów.

Z drugiej strony Oddział może zarabiać na depozytach. Tutaj podobnie wyznaczana jest stawka referencyjna. Jeśli Oddziałowi uda się zebrać z rynku w formie depozytów pieniążki oprocentowane poniżej stawki referencyjnej, to Oddział taki zarabia. Im większa ta różnica, tym zarobi więcej.

Dlaczego o tym piszę? Każdy z szefów Oddziału ma bowiem często swobodę negocjacji wysokości oprocentowania kredytów i depozytów z dużymi klientami. Negocjacje te tak prowadzi, by zarobić jak najwięcej na stawce referencyjnej. Warto więc wiedzieć, jak zachowuje się rynek z miesiąca na miesiąc (wartości WIBOR), gdyż możemy lepiej negocjować z Baniem - będziemy mieli więcej informacji na temat granicy ustępstw. Warto o tym wiedzieć.

Zobaczmy teraz na wykresy wysokości stóp procentowych w innych krajach w dłuższym horyzoncie. Na początek weźmy Japonię. Jak widać z wykresu, jeszcze nie dawno stopy procentowe w tym kraju były bardzo wysokie. Obecnie są bliskie zera. Podobnie wygląda wykres stóp procentowych w Szwajcarii. Do wykresu stóp procentowych w Szwajcarii jest z kolei podobny wykres stóp procentowych w strefie euro. Jedynie wykres stóp w USA ma inny charakter. Tutaj bowiem od roku trwa wyraźny trend spadkowy. Jeśli wyliczymy średnie miesięczne wartości indeksu LIBOR dla dolarowych lokat 1-miesięcznych, to pojawi nam się taki oto obraz. Widać na nim, iż poprzednie spowolnienie gospodarcze w USA zakończyło się dopiero wtedy, gdy stopy procentowe były na poziomie około 3% przez dwa kolejne lata (1992-1994). Teraz dopiero zbliżamy się do tego poziomu, więc jeszcze wiele miesięcy czekania na ożywienie gospodarki w USA, jak przypuszczam.

Ostatnim wykresem, jaki proponuje zobaczyć jest wykres obrazujący różnicę pomiędzy oprocentowaniem lokat dolarowych i euro. Kiedyś nawet naniosłem na ten wykres napisy pokazujące okresy hossy i bessy na Wall Street. Zauważyliście, że ostatni szczyt na tym wykresie wyprzedzał o kilka miesięcy szczyt na indeksie Nasdaq? Można się doszukać jeszcze wielu innych zbieżności. Ale to już pozostawiam wam - do osobistej analizy.

Kończę. Chciałbym jeszcze poruszyć dwie sprawy. Po pierwsze sprawa z dziurą budżetową w przyszłym roku. Nawet gdyby zastosować drakońskie oszczędności, to i tak brakować będzie na sfinansowanie deficytu jakieś 40-50 miliardów złotych (tak wynika z badań niezależnych ekspertów). Akurat w przyszłym roku na spłatę zobowiązań Skarbu Państwa (wykup obligacji oraz bonów skarbowych) Rząd będzie musiał przeznaczyć około 50 miliardów złotych. A gdyby tak poprosić inwestorów trzymający papiery skarbowe, by poczekali na wykup do następnego roku...?

Chciałbym jeszcze powiedzieć jedną ważną sprawę. Chce wyjaśnić wszelkie wątpliwości, by nie rozprzestrzeniać plotek. Od września będę pisać tylko komentarze tygodniowe dlatego, iż po prostu brak mi czasu. Akurat rozkręcam swoją własną firmę i muszę poświecić temu więcej czasu. Gdy już tryby w maszynce zaczną same się kręcić bez mojej pomocy, to wrócę do częstszego pisania komentarzy na stronach Euromoney. Tak więc nie jest to w żaden sposób związany ze zmianami zachodzącymi w portalu Euromoney - lecz jedynie z moimi osobistymi względami. Tak to proszę przyjąć do wiadomości. Cieszę się, iż szefowie nowego właściciela Euromoney.pl. zrozumieli moje problemy i zgodzili się na to, bym pisywał przez jakiś czas rzadziej niż przedtem. Obiecuję jednak, że w chwili ciekawych wydarzeń na rynku podzielę się z wami swoimi spostrzeżeniem częściej niż raz w tygodniu. Taką obietnicę składam wam uroczyście.

Jacek Maliszewski

Źródło:
Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki