Słabe wyniki przetargów na papiery skarbowe
Ostatnim razem rozpisałem się dość znacznie. Tym razem dla równowagi komentarz będzie krótki. Nie ulega wątpliwości, iż sygnał zamknięcia resztek długich pozycji (parę tygodni temu) na walutach wchodzących w skład koszyka, był sygnałem wiarygodnym. Fakt, że na początku żal było pozbywać się zyskownych pozycji, ale lepiej było to zrobić, gdy ten zysk jeszcze istniał, niż czekać, aż stopnieje do zera a nawet zamieni się w stratę. Z rynkiem się nie dyskutuje, choćby nie wiem jak irracjonalnym nam się wydawał.
Tak więc spokojnie pozostajemy poza rynkiem. Na spekulacje przyjdzie jeszcze czas. Na razie kurs koszyka walutowego spada coraz niżej i ślizga się po czerwonej linii opadającego trendu. Na koniec piątkowego handlu doszło nawet do pogłębienia tego spadku, co spowodowało zniżkę kursu do 3,8364 złote za koszyk - czyli najniżej w ciągu całego tygodnia, oraz najniżej końca stycznia.
Na wykresie tygodniowym widać, iż po powstaniu formacji RGR obecnie najbliższy poziom wsparcia znajduje się na wysokości 3,70 złotego (przy założeniu trendu horyzontalnego) lub 3,75 złotego, przy założeniu trendu wzrostowego (kolejne dołki z czerwca 2001, grudnia 2001 oraz ewentualny kwietniowy 2002).
Zobacz także
Zmiany kursu euro oraz dolara względem złotego w głównej mierze są efektem zmian wzajemnego kursu na rynku eur/usd. Na największym rynku walutowym świata powoli kształtuje się kanał rosnący, który powinien przez jakiś czas wzmacniać walutę europejską.
Spójrzmy teraz na rynek pieniężny. To właśnie wysokie stopy procentowe wpływają na siłę naszej waluty krajowej. Tym razem jednak oczekiwania uczestników rynku co do dalszego obniżenia się stóp procentowych w Polsce uległy zatrzymaniu. Widać to zarówno po kształcie krzywej dochodowości rynku międzybankowego (a dokładniej jej pochodnej - czyli krzywej FORWARD) oraz po wynikach przetargów na bony skarbowe (13-tygodniowe oraz 52-tygodniowe) oraz obligacje o stałej stopie procentowej). W ciągu ostatnich kilku tygodni rentowności papierów skarbowych sprzedawanych przez Ministerstwo Finansów powoli pną się w górę. Na dodatek nie udało się sprzedać wszystkich wystawionych na sprzedaż bonów skarbowych oraz obligacji. Widać inwestorzy stają się coraz bardziej wymagający i zaczynają grymasić. To może być małym utrudnieniem dla MF przy realizacji plany emisji papierów skarbowych, które mają finansować zaplanowany na ten rok deficyt budżetowy kraju.
Mimo nie pełnej sprzedaży obligacji oraz bonów, dług krajowy Skarbu Państwa po raz kolejny zwiększył się i obecnie wynosi już prawie 172,6 miliarda złotych (to ponad 42 miliardy dolarów). A jest jeszcze przecież dług zagraniczny, o którym także należy pamiętać. Myślę, iż do końca roku dług krajowy zwiększy się do 200 miliardów złotych - pod warunkiem oczywiście, że znajdą się chętni na pożyczenie tych pieniędzy Rządowi.
Na koniec spójrzmy jeszcze na rynek pieniężny za granicą. Ograniczę się tylko do rynku międzybankowego lokat dolarowych i nominowanych w euro oraz do rynku długoterminowych obligacji amerykańskich.
Zarówno na rynku euro oraz dolarowym widać wyraźnie nastawienie inwestorów do zwyżki krótkoterminowych stóp procentowych. To może podciąć skrzydła inwestorom działającym na rynkach akcji. Wiadomo bowiem iż wzrost ceny pieniądza (oprocentowania) nie sprzyja poprawie wyników finansowych firm. Myślę, że dalszy wzrost rentowności długoterminowych papierów dłużnych (bondy 10-letnie oraz 30-letnie), czyli spadek ich cen na rynku, czyli bessa na tym rynku, będzie ostatnim elementem obecnego cyklu ekspansji i stagnacji gospodarczej. Dopiero po zakończeniu bessy na rynku papierów dłużnych będzie można pomyśleć o trwalszej hossie na rynku akcji.
Na razie trwa korekta na rynku obligacji i rentowności nieznacznie spadają. Ale sądzę, że jest to tylko chwilowe zjawisko. Spodziewam się wzrostu rentowności obligacji 30-letnich powyżej 6% w ciągu najbliższych kilkunastu tygodni.
A 17 kwietnia bardzo ważny dzień w Polsce. Wtedy to bowiem odbędzie się pierwszy w historii powojennej Polski przetarg na obligacje dwudziestoletnie o stałej stopie procentowej. Będziemy mieli za jakiś czas dobre porównanie dla inwestycji o tak długim horyzoncie czasowych. Być może banki komercyjne zaczną przyjmować od swych klientów depozyty na stałą stopę procentową o wydłużonym okresie. Sam jestem ciekawy, jakie zainteresowanie tymi obligacjami będzie ze strony inwestorów - szczególnie funduszy emerytalnych, które już teraz chyba zbierają na ten cel pieniążki.
Jacek Maliszewski
























































