Bez udziału sądu i wiedzy samych internautów prezes UKE ma rozstrzygać, czy zablokować jakieś treści w internecie. To zagrożenie dla wolności słowa – ostrzegają eksperci - podaje w poniedziałek „Dziennik Gazeta Prawna”. Według gazety „resort cyfryzacji dodał do projektu ustawy, która ma wdrażać unijne rozporządzenie – akt o usługach cyfrowych (DSA) – kontrowersyjną procedurę blokowania treści w sieci”.


Dziennik zwraca uwagę, że resort „zrobił to już po przeprowadzeniu konsultacji publicznych, w pierwotnej wersji projektu jej nie było”.
„Zgodnie z proponowanymi przepisami prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej może nakazać natychmiastowe zablokowanie treści w internecie, jeśli uzna, że naruszają one czyjeś dobra osobiste, prawa własności intelektualnej lub też wyczerpują znamiona czynu zabronionego, pochwalają go lub nawołują do jego popełnienia. Oceni to w postępowaniu trwającym od 2 do 21 dni – bez sądu i bez udziału osoby, która zamieściła w sieci blokowany wpis” - napisano w artykule.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka ostrzega
„Proponowana procedura wiąże się z bardzo dużym ryzykiem dla wolności słowa w internecie” – ostrzega cytowany w artykule Konrad Siemaszko, prawnik i koordynator programu Wolność Słowa w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Przyznaje, że w szczególnie uzasadnionych przypadkach może istnieć potrzeba pilnego zablokowania określonych treści. „Tak daleko idące środki są jednak dopuszczalne tylko w wyjątkowych okolicznościach i zawsze muszą być obudowane odpowiednio silnymi gwarancjami proceduralnymi, mającymi na celu ograniczenie ryzyka arbitralnego i nadmiernie szerokiego stosowania takich kompetencji” - zastrzega.
Gawkowski usprawiedliwia nowe regulacje
Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski napisał na platformie X: „Musimy lepiej chronić obywateli na platformach społecznościowych! Demokratyczne wartości i wolność słowa są dla rządu i Ministerstwa Cyfryzacji najważniejszą wartością. Przepisy, które projektujemy mają służyć zwalczaniu nielegalnych treści w internecie, w tym nielegalnych towarów, usług i informacji, z pełnym poszanowaniem Karty praw podstawowych. Obecnie nielegalne treści zamieszczane na platformach internetowych oceniane są wyłącznie przez te platformy i to one decydują o ich usunięciu bądź nie. Zmiany w prawie mają spowodować, że można będzie wnioskować o usunięcie nielegalnych treści w procedurze administracyjnej i będzie możliwe odwołanie do sądu”.
Gawkowski zwrócił też uwagę, że to państwo ma chronić obywatela, stad nowy akt o usługach cyfrowych skupia się na zapewnieniu bezpiecznego środowiska internetowego dla użytkowników i firm cyfrowych oraz na zabezpieczeniu praw podstawowych w internecie.
Prace mają przebiegać w sposób transparentny
„Wolność słowa, choć kluczowa, nie może usprawiedliwiać działań, które naruszają prawa innych osób. Priorytetem jest zapobieganie czynom zabronionym i ochrona dóbr osobistych, niezależnie od tego, czy do naruszeń dochodzi w internecie, czy w świecie rzeczywistym. Procedura skupia się wyłącznie na ocenie legalności danej treści, a nie na ustaleniu odpowiedzialności użytkownika, który ją opublikował. Jej celem jest ustalenie, czy treść jest niezgodna z prawem, a nie karanie autora. Jednocześnie projekt przewiduje ochronę wolności słowa. W sytuacjach, gdy platforma internetowa błędnie usunie treści uznane za nielegalne, polski koordynator ds. usług cyfrowych będzie mógł wydać nakaz przywrócenia tych treści” - pisze minister cyfryzacji.
Musimy lepiej chronić obywateli na platformach społecznościowych!
— Krzysztof Gawkowski (@KGawkowski) January 13, 2025
Demokratyczne wartości i wolność słowa są dla rządu i Ministerstwa Cyfryzacji najważniejszą wartością.
Przepisy, które projektujemy mają służyć zwalczaniu nielegalnych treści w internecie, w tym nielegalnych…
Minister podkreślił też, że wszystkie prace nad nowym mechanizmem są transparentne. Cały proces tworzenia jego rozwiązań prawnych jest stale analizowany: dwukrotnie w konsultacjach publicznych.
Błaszczak: Tusk nie toleruje żadnej krytyki, stąd projekt ustawy
Zdaniem szefa Klubu PiS Mariusza Błaszczaka premier Donald Tusk nie toleruje żadnej krytyki, stąd "projekt ustawy o cenzurze w internecie", który przygotował resort cyfryzacji. Ogłoszona przez Donalda Tuska demokracja walcząca jest niczym innym tylko formą rządów autorytarnych - ocenił Błaszczak.
Odpowiadając na pytania dziennikarzy Błaszczak ocenił, że premier Donald Tusk "nie toleruje żadnej krytyki, stąd też - jak ocenił - "projekt ustawy o cenzurze w internecie", który przygotowało Ministerstwo Cyfryzacji". "Stąd też próba, przynajmniej tak mówią, że będą zamykać telewizję Republika" - powiedział szef klubu PiS.
Błaszczak stwierdził też, że "każdy reżim prędzej, czy później padnie", rownież "reżim Tuska". "Tym bardziej, że w Stanach Zjednoczonych wybory wygrał Donald Trump, który na to wszystko, co związane jest z cenzurą jest niezwykle czuły; alergicznie wręcz reaguje. Sam fakt że Elon Musk będzie w administracji Donalda Trumpa jest tego najlepszym świadectwem" - powiedział Błaszczak.
oloz/ lm/
























































