REKLAMA
TYLKO U NAS

"To koniec zamiatania mobbingu pod dywan". Szykują się nowe obowiązki dla firm

2024-12-10 07:54, akt.2024-12-10 10:44
publikacja
2024-12-10 07:54
aktualizacja
2024-12-10 10:44

Uproszczenie definicji mobbingu i uznanie, że jego podstawową cechą jest uporczywe nękanie pracownika to najważniejsze założenie projektu ustawy, który przygotowało ministerstwo pracy. Według proponowanej definicji stwierdzenie mobbingu będzie niezależne od intencji sprawcy.

"To koniec zamiatania mobbingu pod dywan". Szykują się nowe obowiązki dla firm
"To koniec zamiatania mobbingu pod dywan". Szykują się nowe obowiązki dla firm
fot. Teo Tarras / / Shutterstock

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej poinformowało, że projekt zmian czeka na wpisanie do wykazu prac legislacyjnych rządu.

"Koniec z zamiataniem mobbingu pod dywan, ochrona pracowników przed niewłaściwymi zachowaniami, ale także przełożonych przed nieprawdziwymi oskarżeniami – to główne cele projektowanej ustawy" – podkreśliła ministra rodziny Dziemianowicz-Bąk.

Resort w komunikacie zwrócił uwagę, że doświadczenie mobbingu wpływa nie tylko na sytuację w pracy, ale też na całe życie osoby z nim się zmagającej. Obecne regulacje są niewystarczające i nierzadko powodują trudności w dochodzeniu swoich praw na drodze sądowej.

Projekt MRPiPS ma doprecyzować przepisy, dostosować definicję mobbingu do współczesnych realiów, a w efekcie – lepiej chronić ofiary mobbingu.

"Przygotowana przez MRPiPS ustawa, oprócz bardziej jasnej i precyzyjnej definicji mobbingu, będzie określać konkretne wymagania dla pracodawców w zakresie przeciwdziałania mobbingowi, wykrywania i zwalczania przemocy w miejscu pracy, a także znacząco zwiększy możliwość sądowego zadośćuczynienia za wyrządzone pracownikowi krzywdy" – wskazała Dziemianowicz-Bąk.

Resort wyjaśnił, że w aktualnej definicji mobbingu jest kilka elementów, które muszą wystąpić łącznie, aby dane zachowanie mogło zostać uznane za mobbing. W efekcie – jak czytamy – ofiarom bardzo trudno dochodzić swoich praw w sądzie. Ministerstwo zaznaczyło, że definicja mobbingu nie była zmieniana od przeszło 20 lat i niekoniecznie przystaje do dzisiejszych realiów.

Zgodnie z projektem podstawową cechą mobbingu ma być uporczywe nękanie pracownika. Proponowana definicja zjawiska zakłada uniezależnienie stwierdzenia istnienia mobbingu od intencjonalności działania sprawcy lub wystąpienia określonego skutku, a także wyklucza zachowania incydentalne i jednorazowe.

Projekt zakłada także: konieczność określenia zasad przeciwdziałania mobbingowi i dyskryminacji w regulaminie pracy, nałożenie na pracodawcę obowiązku stosowania działań prewencyjnych, wykrywania i reagowania na mobbing oraz wspieranie ofiar mobbingu, zwolnienie z odpowiedzialności cywilnoprawnej pracodawcy, jeżeli mobbing nie pochodził od przełożonego pracownika i zostały wdrożone odpowiednie działania prewencyjne oraz ustanowienie minimalnego progu wysokości zadośćuczynienia za stosowanie mobbingu wynoszącego sześć miesięcznych wynagrodzeń. (PAP)

kkr/ joz/

Źródło:PAP
Tematy
Wyjątkowa wyprzedaż Ford Pro. Poznaj najlepsze rozwiązania dla Twojego biznesu.

Komentarze (11)

dodaj komentarz
andregru
A w służbach mundurowych też zrobią porządek ?
fox-
Mobbing, srobbing, kolejny wzrost ryzyka działalności gospodarczej.
Wystarczy oskarżenie i drobny przedsiębiorca jest załatwiony.
Do całej opresji państwowego i medialnego aparatu dojdzie jeszcze udowadnianie, że nie jest wielbłądem.
A w przypadku kobiety jeszcze szersze możliwości w zasadzie bezkarnego niszczenia i
Mobbing, srobbing, kolejny wzrost ryzyka działalności gospodarczej.
Wystarczy oskarżenie i drobny przedsiębiorca jest załatwiony.
Do całej opresji państwowego i medialnego aparatu dojdzie jeszcze udowadnianie, że nie jest wielbłądem.
A w przypadku kobiety jeszcze szersze możliwości w zasadzie bezkarnego niszczenia i oskarżania.
estepan
Najbardziej to przydałyby się solidne kary za kradzież wynagrodzenia. Ale tego nie dadzą wprowadzić sponsorzy partii rządzącej.
fox-
A co to ma wspólnego z "lewackim mobbingiem"?
Przecież to kradzież i skodfikowana jest w prawie od zawsze.
A np. w cywilizacji łacińskiej uważane jest za jedna z najcięższych zbrodni,
tak zwany grzech wołający o pomstą do nieba.
estepan odpowiada fox-
Niestety nie. Jak Ci szef nie wypłaci pieniędzy "bo nie" albo "bo źle pracowałeś ale nie powiem Ci jak" to nie jest to ścigane jako kradzież. Możesz sobie iść do sądu i czekać na wyrok parę lat.
estepan odpowiada estepan
To jest wtedy "niewywiązywanie się z umowy" i prol może sobie na gruncie prawa cywilnego dochodzić od pracokupcy (zazwyczaj dużo lepiej umocowanego) wyrównania. Powodzenia.

Jak by to było traktowane tak jak powinno i Pan Janusz by mógł mieć w kartotece przestępstwo to by inaczej śpiewał.
derper odpowiada estepan
Ile razy osobiście spotkałeś się z takim przypadkiem - u siebie, znajomych czy rodziny?
Ja 15 lat temu pracowałem łącznie 3 lata w fabryce i w call center (potem już tylko w biurach) i nie spotkałem się z takim przypadkiem. Ale spotkałem się z dwoma zwolnieniami dyscyplinarnymi (w call center - krzyczenie i wulgaryzm w stronę
Ile razy osobiście spotkałeś się z takim przypadkiem - u siebie, znajomych czy rodziny?
Ja 15 lat temu pracowałem łącznie 3 lata w fabryce i w call center (potem już tylko w biurach) i nie spotkałem się z takim przypadkiem. Ale spotkałem się z dwoma zwolnieniami dyscyplinarnymi (w call center - krzyczenie i wulgaryzm w stronę klienta) i kilkoma zwolnieniami spowodowanymi po prostu słabą jakością / wydajnością pracy (tj. najsłabszą w zakładzie).
A jeśli twoje rozważania są czysto teoretyczne (tak zakładam, inaczej opowiedziałbyś historię bez pytania), to wiedz, że jeśli jesteś w stanie udowodnić "bo nie", to czekają cię odsetki (obecnie koło 10%) i potencjalne odszkodowanie, a pracodawcę kara grzwny do 30k i potencjalnie pozbawienia wolności. Ale tak, musisz coś udowodnić, bo - przykro mi, jeśli cię rozczaruję, ale: w cywilizowanym świecie nikt nikomu nie wierzy "na słowo".


"Za nieterminową wypłatę wynagrodzenia pracodawca może zostać pociągnięty do odpowiedzialności na kilka sposobów. Pracownik może zgłosić naruszenie do Państwowej Inspekcji Pracy, co może skutkować nakazem bezzwłocznej wypłaty wynagrodzenia oraz nałożeniem grzywny na pracodawcę (wysokość kary wynosi od 1 000 do 30 000 zł). Pracownik może również wnieść sprawę do sądu pracy, co może zakończyć się zasądzeniem wypłaty zaległego wynagrodzenia z odsetkami. Pracownik ma także prawo do rozwiązania umowy o pracę bez wypowiedzenia i z prawem do odszkodowania za okres wypowiedzenia, na podstawie art. 55 § 11¹ Kodeksu pracy, z powodu ciężkiego naruszenia obowiązków przez pracodawcę. Dodatkowo naruszenie praw pracowniczych może skutkować sankcjami z art. 218 Kodeksu karnego, w tym grzywną (ustalaną w stawkach dziennych wynoszących od 10 zł do 2000 zł), karą ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat."
estepan odpowiada derper
Uderz w stół. Widzę, że ubodło.

No więc dokładnie przytoczyłeś dlaczego, okradanie pracowników jest w Polsce bezkarne. Możesz pójść do bezzębnej PIP (której Donek właśnie tnie budżet) i/lub sądzić się z (najczęściej) dużo lepiej usytuowanym pracodawcą.

A o zjawisku kradzieży pensji możesz poczytać tutaj: https://zsp.net.pl/
derper odpowiada estepan
Co "ubodło"? Że niby ja komuś pensje kradnę? Ja nawet nikogo nie zatrudniam, kolego :-)

I widzisz, tutaj jest opisanych mnóstwo różnych sytuacji, w których pewnie też stanąłbym po stronie pracowników. Są kwestie okresów postojowych czy nadgodzin przy umowach "elastycznych". Ale nie ma tych, o których pisałeś
Co "ubodło"? Że niby ja komuś pensje kradnę? Ja nawet nikogo nie zatrudniam, kolego :-)

I widzisz, tutaj jest opisanych mnóstwo różnych sytuacji, w których pewnie też stanąłbym po stronie pracowników. Są kwestie okresów postojowych czy nadgodzin przy umowach "elastycznych". Ale nie ma tych, o których pisałeś ty: "bo nie" ani "bo źle pracowałeś". Jeśli chodziło ci o bardziej skomplikowane sytuacje, to źle się wyraziłeś.

Nie będę czytał od dechy do dechy, ale rzuciło mi się na przykład:
"Wygrana ZSP w sprawie o nadgodziny przeciw Dino" (01/12/2014) "[...] za okres październik 2012 r. - lipiec 2013", czyli sprawa trwała około roku i zakończona sukcesem, a więc da się. Nie twierdzę, że tak powinno odbywać się odbieranie wynagrodzenia, ale jak widać jakoś ten system funkcjonuje. Niestety brak info o karze (ani jej braku) czy odszkodowaniu.

Powiązane: Praca, płaca i kariera

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki