Wzrost popularności samochodów elektrycznych motywuje ubezpieczycieli do modyfikacji oferty AC i assistance. Ciekawe zmiany można zaobserwować również w Polsce.


Jeżeli chodzi o Polskę, to elektromobilność stanowi jeszcze pieśń przyszłości. Dane z Licznika Elektromobilności aktualizowanego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych wskazują, że pod koniec lutego 2023 r. na terenie naszego kraju było zarejestrowane niecałe 67 000 pojazdów elektrycznych typu BEV i PHEV.
W ramach porównania warto dodać, że ubezpieczyciele pod koniec III kw. 2022 r. obsługiwali 27,6 mln obowiązkowych ubezpieczeń OC dla posiadaczy pojazdów. Innymi słowy, po krajowych drogach poruszało się około 28 mln pojazdów wymagających rejestracji. Wciąż niewielka popularność samochodów elektrycznych w Polsce wpływa na ofertę ubezpieczycieli, którzy dopiero zaczynają rozszerzać ochronę o specjalne aspekty ważne dla właścicieli „elektryków”. W krajach Europy Zachodniej i USA ochrona dedykowana właścicielom aut elektrycznych jest już o wiele bardziej popularna.
Eksperci porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl i największej w Polsce multiagencji Unilink postanowili sprawdzić, jakie są oferty zakładów ubezpieczeń dla posiadaczy „elektryków” za granicą. Można bowiem sądzić, że krajowi ubezpieczyciele pójdą w podobnym kierunku.
Specyfika OC nie pozwala ubezpieczycielom na kreatywność
Jeżeli chodzi o obowiązkowe ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej dla kierowców (OC), to popularyzacja elektrycznych samochodów za granicą nie miała dużego wpływu na zakres proponowanej ochrony. Wynika to z faktu, że taka obowiązkowa ochrona jest na ogół regulowana przez ogólnokrajowe przepisy (przynajmniej w podstawowym zakresie). „Wiemy natomiast, że większa liczba „elektryków” może wywierać negatywny wpływ na ogólne koszty likwidacji szkód komunikacyjnych oraz ceny obowiązkowych ubezpieczeń OC” - dodaje Paweł Kuczyński, prezes porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.
Przyczyną wspomnianego wpływu na koszty są między innymi wciąż wyższe ceny części do elektrycznych samochodów i wysokie koszty związane z uszkodzeniem baterii. Na składki rzutuje nie tylko możliwość uszkodzenia „elektryka” przez innego posiadacza OC. „Warto też pamiętać, że samochody elektryczne (zwłaszcza BEV) są cięższe niż spalinowe odpowiedniki i często bardziej dynamiczne. To czynnik ryzyka ze strony samych posiadaczy elektrycznych pojazdów” - mówi Andrzej Prajsnar, ekspert porównywarki ubezpieczeniowej Ubea.pl.
Odholowanie do punktu ładowania to nie jedyna pomoc
W krajach, gdzie samochody elektryczne są najbardziej popularne, zwykle funkcjonuje podział polis komunikacyjnych na obowiązkowe OC i dodatkowe elementy ochrony. Dość często polisy, które znamy w Polsce jako NNW, AC i assistance, są łączone w jeden pakiet. Popularność dobrowolnej ochrony wśród posiadaczy elektrycznych pojazdów stwarza ubezpieczycielom możliwość kreatywnego kształtowania oferty i wprowadzania do niej nowych elementów. „Widzimy takie zjawisko na przykład na amerykańskim oraz brytyjskim rynku ubezpieczeniowym. Warto dodać, że w Wielkiej Brytanii lutowy udział aut całkowicie elektrycznych (typu BEV) wynosił już 17% sprzedaży dealerów. Analogiczny wynik z USA to około 7%” - komentuje Paweł Kuczyński.
Po sprawdzeniu oferty rynkowej zagranicznych ubezpieczeń dla posiadaczy samochodów elektrycznych widzimy, że duży nacisk jest kładziony na ochronę baterii jako najdroższego elementu. Mowa o ochronie przed uszkodzeniami mechanicznymi, pożarem oraz kradzieżą. Dodatkowo posiadacze aut elektrycznych i hybrydowych mogą ubezpieczyć swoje kable do ładowania przed uszkodzeniem, kradzieżą lub pożarem. Ciekawym aspektem jest też ochrona przed szkodami związanymi z przewróceniem się pieszego na kablu ładowania.
Natomiast w przypadku assistance, na uwagę zasługuje pomoc polegająca na odholowaniu auta do najbliższego punktu ładowania. To ważna kwestia, bo zasięg nadal pozostaje piętą achillesową wielu e-samochodów. „Jeżeli chodzi o ładowanie, to można dodać, że ochrona ubezpieczeniowa czasem obejmuje domową ładowarkę (np. typu wallbox). Warunkiem bywa jednak wykupienie odpowiedniego ubezpieczenia domu” - zwraca uwagę Andrzej Prajsnar.
Pierwsze zmiany oferty ubezpieczeń widzimy też w Polsce
Stosunkowo niedawne informacje z Polski potwierdzają, że działania zagranicznych ubezpieczycieli dotyczące wprowadzania dodatkowej ochrony dla posiadaczy samochodów elektrycznych można traktować jako prognozę dla krajowego rynku. Ponad rok temu największy polski zakład ubezpieczeń poinformował, że wprowadza nowy zakres polisy AC dla właścicieli pojazdów elektrycznych. Po zmianach ochrona objęła szkody dotyczące ładowarek (w tym wallbox), a także kabli ładujących oraz baterii. Można przypuszczać, że tym samym tropem podążą inne firmy ubezpieczeniowe. Pierwsze takie zmiany już widzimy. „Przykładowo Compensa proponuje ekomobilny pakiet assistance zapewniający holowanie do najbliższej stacji ładowania. Taką opcję ochrony ma też wspomniane PZU” - wyjaśnia Paweł Kuczyński.
Na obsługę większej liczby klientów posiadających samochody elektryczne powinni przygotować się również agenci ubezpieczeniowi. Eksperci największej w Polsce multiagencji ubezpieczeniowej Unilink potwierdzają, że widoczny jest stopniowy wzrost liczby takich kierowców. Oczywiście nie można mówić, że posiadacze „elektryków” to dominująca grupa klientów. Z czasem proporcje będą się jednak zmieniały w kierunku elektromobilności. „Na razie dobrą wiadomością dla właściciela samochodu elektrycznego jest to, że każdy ubezpieczyciel komunikacyjny może mu zaproponować standardowy zakres ochrony, czyli taki sam jak w przypadku auta o napędzie spalinowym” - podsumowuje Marcin Jastrzębski, ekspert multiagencji ubezpieczeniowej Unilink.