Agencje ratingowe zapowiadają redukcję ratingu Stanów Zjednoczonych, jeżeli Kongres nie podniesie limitu zadłużenia dla rządu. Takie sygnały wysłały w ostatnich dwóch dniach Moody's oraz Standard & Poor's. Politycy mają niewiele czasu, gdyż ostateczny termin upływa 2 sierpnia. Po tym dniu rząd utraci możliwość pożyczania pieniędzy, a co za tym idzie, przestanie regulować swoje zobowiązania.
Niepewność dotycząca finansów publicznych wywołuje obawy o dalsze pogorszenie koniunktury największego na świecie konsumenta ropy naftowej. Dotychczas najmocniej rozczarowuje sytuacja na rynku pracy oraz poziom konsumpcji. Tym samym grozi mocniejszym spadkiem popytu na surowiec. Do niedawna zapotrzebowanie na surowiec pozostawało silne, o czym świadczyły topniejące zapasy w amerykańskich magazynach. W czwartek Energy Information Administration poinformował o spadku zapasów o 3,1 mln baryłek.
Ponadto przeciwko wzrostowi cen ropy naftowej przemawia ostatnie wystąpienie Bena Bernanke. Chociaż jeszcze w środę prezes Rezerwy Federalnej sugerował możliwość kolejnej tury ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej, to w czwartek ostudził optymizm inwestorów. Z tego powodu jak na razie nadzieje na wzrosty napędzane tanim pieniądzem Fed znacząco zmalały.
Na londyńskiej giełdzie ICE Futures Europe ropa naftowa marki Brent taniała ponad 0,4 proc. do 116,03 dolarów. Na nowojorskiej giełdzie NYMEX surowiec marki Crude tracił na wartości ponad 0,2 proc. do 95,83 dolarów. Wszystko wskazuje, że cena ropy w Nowym Jorku zamknie tydzień spadkiem pierwszy raz od trzech tygodni.
Jednak obraz rynku może ulec zmianie za sprawą dzisiejszych raportów gospodarczych. Kluczowe znaczenie będzie miał indeks koniunktury w regionie nowojorskim oraz wartość produkcji przemysłowej. Ponadto inwestorzy poznają dane o inflacji konsumenckiej w czerwcu. Pozytywny wydźwięk raportów może poprawić sentyment wobec ropy naftowej.
P.L.



























































