Nawet 20 lat potrzebują inspektorzy budowlani, aby doprowadzić do rozbiórki nielegalnie postawionego budynku – wynika z najnowszego raportu Najwyżej Izby Kontroli. Niektóre rozbiórki w ogóle nie dochodzą do skutku, bo kontroli jest za mało.
W 2018 r. powiatowe inspektoraty nadzoru budowlanego wydało 1733 nakazy rozbiórki w związku z samowolą budowlaną – o 20 proc. mniej niż w 2017 r. Maleje także liczba wykonanych rozbiórek. W ubiegłym roku było ich 564, o 15 proc. mniej niż rok wcześniej – wynika z analizy AMRON-SARFiN. W inspektoratach budowlanych zwyczajnie brakuje rąk do pracy, a według Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego, w Polsce nadal istnieje pół miliona budynków zbudowanych w parciu o samowolę budowlaną.


Kontrole głównie po donosach
Krytycznie do pracy urzędów nadzoru budowlanego odnosi się także najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli. W opinii NIK, w żadnym ze skontrolowanych inspektoratów nie stworzono systemu, który pozwalałby na zapobieganie powstawaniu samowoli budowlanych. Dla przykładu – zaplanowane kontrole w warszawskim PINB stanowiły zaledwie 1 proc. wszystkich przeprowadzonych, a w trzech skontrolowanych powiatowych inspektoratach nie planowano ich w ogóle.
Kontrole podejmowano najczęściej w odpowiedzi na skargi albo w ramach działań sezonowych. Tak było w przypadku obiektów wypoczynkowych dla dzieci badanych przed wakacjami i feriami.
Opieszałość i wolne tempo
Aż 18 z 22 skontrolowanych inspektoratów w trakcie postępowań wszczętych po skargach naruszało obowiązujące przepisy. Działania - takie jak kontrola czy choćby weryfikacja informacji - były podejmowane dopiero po miesiącu, a w skrajnym przypadku odnotowanym we wrocławskim PINB nawet po 1,5 roku od ich wpływu do inspektoratów.
Poza tym w PINB w Drawsku Pomorskim w odpowiedzi na jedną ze skarg związaną z zagrożeniem zdrowia lub życia, kontrolę podjęto dopiero po upływie 85 dni.
Najbardziej jaskrawym przykładem odnotowano jednak PINB w Zakopanem, który nie podjął żadnych działań w związku z 10 spośród 40 objętych kontrolą skarg. Aż 8 z nich dotyczyło samowoli budowlanej.
Jedna ze spraw dotyczących samowoli budowlanej w Zakopanem trwa już 15 lat. Dotyczy sześciokondygnacyjnego pensjonatu, który został wzniesiony w 2004 r. bez pozwolenia na budowę. Po przeprowadzonej w maju 2004 r. kontroli inspektor w styczniu 2005 r. nakazał jego rozbiórkę. Wyrok został podtrzymany przez wojewódzki sąd administracyjny po 11 latach – w styczniu 2016 r. inspektor powiatowy dopiero w listopadzie ubiegłego roku upomniał inwestora o obowiązku rozebrania budynku. Pomimo prawomocnego nakazu, budynek nadal stoi i działa jako pensjonat.
Nawet 20 lat na rozbiórkę
Niemal w 87 proc. inspektoratów (w tym w 4 wojewódzkich i 15 powiatowych) kontrola wykazała nieprawidłowości w zakresie wykonywania rozbiórek. Postępowania te były wszczynane lub prowadzone ze zwłoką, a bywało, że nie wszczynano ich w ogóle. Z kolei w szczecińskim PINB w jednej ze spraw nie podjęto żadnych działań, pomimo że od wydania decyzji upłynęło ponad 3,5 roku.
Skrajnie długotrwały proces administracyjno-egzekucyjny miał miejsce w Krakowie, w przypadku budynku położonego przy ul. Centralnej. Istotne odstępstwa od pozwolenia na budowę wykryto tam już w 1998 r. Dwukrotnie wydawano w tej sprawie nakazy rozbiórki, które były następnie uchylane. Do końca 2018 r., kiedy trwała jeszcze kontrola NIK, sprawa była w toku, czyli 20 lat.
Kontrola NIK wykazała też znaczną zwłokę w postępowaniach inspektoratów dotyczących stanu technicznego budynków. Najbardziej rażący przykład dotyczy PINB w Zakopanem, do którego w lutym 2009 r. wpłynęła informacja o zagrażających lokatorom problemach technicznych budynku. Inspektorat przeprowadził kontrolę budynku dopiero w sierpniu 2015 r. po upływie 6,5 roku.
Przeciągają się także sprawy dotyczące mających z definicji chronić życie, zdrowie i majątek, m.in. wałów przeciwpowodziowych. Dla przykładu, kontrola wojewódzkiego inspektoratu nadzoru budowlanego w Szczecinie przeprowadzona wiosną 2016 r. wykazała wyrwy w wale przeciwpowodziowym Wyspa Pucka, które powstały podczas jego przebudowy. WINB nakazał przerwanie prac, a sprawa otrzymała rygor natychmiastowej wykonalności. Inspektorzy skontrolowali wykonanie nałożonych na inwestora obowiązków dopiero po roku. Jak się okazało, naprawa nie została wykonana.
Pozwolenie na budowę w ciemno
Jak wykazała kontrola NIK, skuteczność egzekwowania decyzji inspektorów budowlanych mogło by zwiększyć tzw. wykonanie zastępcze, polegające na zrealizowaniu postanowień kontroli przez inspektorat budowlany, ale na koszt inwestora. Wykonanie zastępcze w latach 2015 – 2018 zostało użyte jedynie w przypadku 1,4 proc. wszystkich zleconych rozbiórek.
Inspektoraty budowlane wydają także pozwolenia na budowę w przypadku braku wymaganych dokumentów. W PINB w Goleniowie (woj. zachodniopomorskie), ten proceder miał miejsce w aż 80 proc. spraw.
Brakuje rąk do kontrolowania
Jak wskazali kontrolerzy NIK, przyczyną rażących nieprawidłowości było zwłaszcza duże obciążenie pracą spowodowane także brakami kadrowymi.
– Okazuje się, że niski stan zatrudnienia był dyktowany przede wszystkim wielkością środków finansowych, a nie faktycznymi potrzebami kadrowymi – czytamy w raporcie NIK. – Najgorzej było w PINB w Zakopanem, gdzie w 2017 r. z pracy odeszli wszyscy pracownicy merytoryczni, poza kierownictwem inspektoratu. W tym samym roku w PINB Łódź Wschód zwolniło się 75 proc. pracowników.
Pracownicy, którzy odeszli z inspektoratów, w większości przypadków znaleźli pracę w konkurencji. Wpływ na to mógł mieć fakt, że wynagrodzenia w każdej z grup inspektorów zatrudnionych we wszystkich skontrolowanych inspektoratach były niższe od średniego wynagrodzenia zasadniczego inżyniera budownictwa (według danych GUS w październiku 2016 r. było to 4 579,85 zł brutto).