Osoby niepełnosprawne są na szarym końcu łańcucha pokarmowego - powiedziała posłanka KO Iwona Hartwich, gdy ogłaszała decyzję o zakończeniu protestu osób niepełnosprawnych i ich rodzin, choć główny postulat podniesienia renty socjalnej nie został zrealizowany.


Osoby z niepełnosprawnością oraz ich opiekunowie przebywali w Sejmie od 6 marca. Domagają się podwyższenia renty socjalnej do wysokości najniższego krajowego wynagrodzenia, które wynosi 3490 zł brutto. Renta socjalna jest corocznie waloryzowana i od 1 marca 2023 r. wzrosła do 1588,44 zł brutto. Protestujący zaprezentowali obywatelski projekt ustawy o rencie socjalnej, realizujący ich postulat.
W czwartek posłanka KO Iwona Hartwich poinformowała na Facebooku, że z powodów zdrowotnych protestujący opuszczą gmach Sejmu. Na piątkowej konferencji prasowej podziękowała wszystkim osobom, które wsparli protest. Przypomniała także o sytuacji osób z niepełnosprawnościami.
"Przez 19 dni patrzyła na nas cała Polska. Osoby niepełnosprawne są na szarym końcu łańcucha pokarmowego. Spotkaliśmy się ze strony PiS z kompletną znieczulicą, bezdusznością, brakiem współczucia i brakiem szacunku" - powiedziała Hartwich.
"Po incydencie, który miał miejsce dwa dni temu, kiedy z braku powietrza, bo nie pozwolono uchylić okna, omdlały nam dwie mamy, podjęliśmy decyzję, że z dniem dzisiejszym zawieszamy protest w Sejmie, ale nie kończymy batalii o dobro najsłabszych w naszym kraju. Nasz postulat podniesienia renty socjalnej nie został zrealizowany" - podkreśliła posłanka KO.
Poinformowała, że obywatelski projekt ustawy w sprawie podwyższenia renty socjalnej został skierowany do pierwszego czytania w Sejmie. "Już dziś zapraszamy wszystkie osoby niepełnosprawne i ich rodziny, osoby wspierające z całej Polski, na pikietę poparcia w dniu procedowania. O terminie państwa powiadomimy" - zapowiedziała Hartwich.
Głos podczas konferencji zabrał też m.in. syn posłanki Jakub Hartwich. "Jest mi wstyd, że moje państwo, mój kraj nie wspiera takich osób jak my, osób słabszych i niepełnosprawnych. Mam nadzieję, że to się w przyszłości zmieni. Uświadomiliśmy społeczeństwo, które mam nadzieję, już się od nas nie odwróci" - powiedział.
Od początku protestu osoby z niepełnosprawnością oraz ich opiekunowie spotkali się m.in. wiceministrem, pełnomocnikiem rządu ds. osób niepełnosprawnych Pawłem Wdówikiem. Podczas rozmów nie udało się jednak dojść obu stronom do porozumienia.
Wdówik: Odbieramy zakończenie protestu jako dobry sygnał; jesteśmy otwarci na dalsze rozmowy
Odbieramy zakończenie protestu osób niepełnosprawnych jako dobry sygnał, sygnał zrozumienia dla naszej polityki i dla rozwiązań, które zaproponowaliśmy - powiedział w piątek wiceminister rodziny i polityki społecznej Paweł Wdówik. Zapewnił, że jest otwarty na dalsze rozmowy.
Wdówik wyjaśnił, że głównym punktem tej ustawy jest ustalenie potrzeby wsparcia - wysokość świadczenia będzie zależała od tego, jak dużo wsparcia potrzebuje osoba z niepełnosprawnością.
Wiceminister poinformował, że pierwszy, najwyższy poziom świadczenia wspierającego będzie równy dwukrotności renty socjalnej, drugi poziom będzie równy rencie socjalnej, zaś trzeci, będzie wynosił 50 proc. renty socjalnej.
"To świadczenie wspierające osobie niepełnosprawnej nic nie zabiera, jest zupełnie dodatkowe, wszystkie świadczenia zostają" - dodał.
Jak zastrzegł, opiekunowie, którzy dotąd pobierali świadczenie pielęgnacyjne, będą mogli podjąć pracę. Jednocześnie podkreślił, że opiekunowie będą mogli pozostać przy pobieraniu renty socjalnej. "Wówczas te osoby będą mogły zarobkować do kwoty 20 tys. zł rocznie" - wyjaśnił.
Wdówik poinformował, że resort analizuje postulat strony społecznej, by podnieść tę kwotę do równowartości kwoty wolnej od podatku, czyli 30 tys. zł.
autorka: Karolina Kropiwiec
kkr/ akub/