Zaczęło się od... prania
Susząc koszulę nad kominkiem, bracia Montgolfier zauważyli, że rozgrzane powietrze z paleniska unosi materiał. Joseph i Étienne, dwóch młodzieńców z szesnaściorga dzieci, które miał właściciel młyna papierniczego w Vidalon-lès-Annonay pod Lyonem, zaczęło eksperymentować z papierowymi torebkami. Napełniali je gorącym powietrzem nad kuchennym piecem i śledzili ich lot. Zaintrygowani tym doświadczeniem, rozpoczęli prace nad skonstruowaniem balonu. Po wielu próbach, 4 grudnia 1782 roku z przydomowego ogródka bracia Montgolfier wypuścili balon o objętości 18 m3, który osiągnął wysokość 250 metrów.Pierwszy publiczny pokaz miał miejsce pół roku później w Annonay. 4 czerwca 1783 napełniony rozgrzanym powietrzem z ogniska płócienny balon „Ad astra” wzniósł się na wysokość ponad 1600 metrów przelatując około 2 kilometrów w czasie 10 minut. Balon ten miał średnicę 11,7 metra i objętość 900 m³. We wrześniu w kolejnym locie, który odbył się w Wersalu przed królem Ludwikiem XVI, umieszczono w podwieszonym koszu: owcę, kaczkę i koguta. Udowodniono w ten sposób, że wysokość nie ma negatywnego wpływu na organizmy żywe.
Miesiąc później poleciał balonem pierwszy człowiek. Pilâtre de Rozier wzniósł się na wysokość 26 metrów w balonie na uwięzi. Pierwszy w historii swobodny lot balonem odbył się nad Paryżem 21 listopada 1783 – Rozier i markiz d’Arlandes w czasie 25 minut lotu pokonali około 9 kilometrów. Co ciekawe wbrew powszechnemu przekonaniu tylko jeden z braci Montgolfier latał balonem, w dodatku odbył jedną krótką podróż.

Balonem w XXI wiek
225 lat po tych historycznych wydarzeniach wygląd zewnętrzny balonu, budowa i zasada działania pozostają praktycznie bez zmian. Do wykonania kosza nadal używa się wikliny, która jest lekka i wytrzymała. Ciepłe powietrze tłoczone do wnętrza balonu jest wypychane przez zimniejsze warstwy znajdujące się na zewnątrz. Na zasadzie prawa Archimedesa balon jest wypychany i może unosić się nad ziemią. Od swoich protoplastów z XVIII wieku dzisiejsze balony różnią się źródłem ciepła i materiałem, z którego wykonuje się czasze.Do robienia powłok balonów wykorzystuje się niepalny i wytrzymały poliester, a także nomex – materiał stworzony dla potrzeb lotów kosmicznych przez NASA. Powietrze podgrzewa się palnikami o mocy do 4500 kW, zasilanymi propanem z butli gazowych. Po podgrzaniu powietrza balon wznosi się, po wychłodzeniu opada. W ten sposób sterujemy wysokością lotu. Balony latają z prędkością i kierunkiem wiatru. Nie posiadają żadnego napędu. Ponieważ zazwyczaj wiatry na różnych wysokościach wieją w różne strony, pilot może sterować kierunkiem lotu zmieniając wysokość. Takie sterowanie jest zawsze szokiem dla pilotów samolotów, którzy pierwszy raz lecą balonem. Tu trzeba poddać się naturze. Nigdy nie da się w stu procentach wyznaczyć miejsca lądowania. Mimo to wielu pilotów decyduje się przesiąść z szybowca na balon. Są oczarowani tym, że każdy lot jest niepowtarzalny, można się skupić na podziwianiu krajobrazów. Lot balonem dostarcza niezwykłych wrażeń, jakich nie zapewnia żaden inny statek powietrzny, sterowiec czy samolot.
Polskie sukcesy
Tak do baloniarstwa trafił 13 lat temu Krzysztof Rękas, który jest pierwszym – i na razie jedynym - polskim aeronautą wpisanym do Księgi Rekordów Guinnessa!W maju 2000 roku wykonał pierwszy lot balonu na ogrzane powietrze... pod ziemią. Lot ten miał miejsce na głębokości 125 metrów w kopalni soli w Wieliczce. Pomysł podziemnego lotu balonem zrodził się w 1998 roku kiedy to w gronie przyjaciół zastanawialiśmy się jak zwrócić na siebie uwagę potencjalnego sponsora w celu zakupienia balonu – opowiada nam Krzysztof Rękas. Baloniarstwem zajmowali się już kilka lat, wciąż jednak latali na wypożyczanym sprzęcie. Balon był na tyle kosztowny, że tylko przedsiębiorstwa z dużym kapitałem mogły pozwolić sobie na jego zakup. Zachętą dla sponsora miała być powierzchnia reklamowa balonu i pokazanie jej w mediach. Ale jak zainteresować media? Potrzebny był niezwykły pomysł.
Przygotowania trwały dwa lata. Tyle czasu zajęło znalezienie odpowiedniego miejsca i balonu oraz ustalenia ze specjalistami od bezpieczeństwa w kopalni. Obliczenia, ekspertyzy, zezwolenia... Co będzie, gdy balon zahaczy o skały, albo gdy powłoka balonu się zapali? Co zrobić z dwoma tonami gorących spalin po zakończeniu lotu? W efekcie tej pracy górnicy stali się ekspertami od balonów, a baloniarze od górnictwa. Powstało opracowanie objętością przypominające pracę doktorską.
Ze względów bezpieczeństwa lot wykonano po zamknięciu kopalni dla turystów. Kosz nie zmieścił się w windzie i trzeba go było transportować szybem technicznym. Aby nie naruszyć mikroklimatu kopalni, został zmieniony cały system wentylacji pod ziemią. Lotnicy mogli podjąć tylko jedną próbę napełnienia balonu i wzniesienia się pod kopułę komory. Obsługą systemu wentylacyjnego i zabezpieczeniem lotu zajmowało się 60 górników i ratowników. Balon wzniósł się na wysokość 213 centymetrów i przez 4 minuty unosił się w locie swobodnym 125 metrów pod powierzchnią ziemi. Ustanowiony został rekord świata w starcie do lotu swobodnego z najniższego poziomu. Lot ten przyniósł Wieliczce i sponsorowi duże korzyści reklamowe.
Baloniarska rodzina
Baloniarstwo to sport rodzinny. Lata Robert Helak i jego córka Ewelina. Witold Walawski z dziećmi, Katarzyną i Tomaszem. Wojciech Jaskólski i jego syn Adam. W rankingu zawodników Komisji Balonowej znajdziemy także Joannę i Waldemara Ozgów, Wojciecha i Pawła Bamberskich, Michała i Macieja Gębarowskich, Zbigniewa i Henryka Jagodzików.
Licencję pilota balonowego w Polsce ma około 150 osób. Aby ją zdobyć trzeba odbyć w jednym z polskich aeroklubów 50-godzinne szkolenie teoretyczne z meteorologii, nawigacji, prawa lotu i eksploatacji balonów. W 2007 roku Aeroklub Lubelski w Radawcu odwołał Teoretyczny Kurs Balonowy z powodu zbyt małej ilości chętnych. Normalnie takie szkolenie kosztowało 850 zł i prowadził je Ireneusz Cieślak – zdobywa Pucharu Gordona Bennetta, najbardziej prestiżowej nagrody w sporcie balonowym. W swojej karierze Cieślak nadzorował szkolenie większości pilotów balonowych na terenie Polski, Czechosłowacji, Węgier i Rosji. Późniejsze szkolenia praktyczne prowadzone są indywidualnie na terenie całej Polski. Kandydat musi wylatać około 15 godzin, co zwykle kosztuje kilkanaście tysięcy złotych. Na zakończenie trzeba zdać egzamin przed Państwową Komisją Lotnictwa Cywilnego...
No i wreszcie można polatać! Zapisać się do aeroklubu lub kupić własny balon. Aerokluby pobierają od swoich członków składki, starają się utrzymać ze szkoleń i działalności reklamowej. Na zakup własnego balonu przygotować musimy około 150 tys. złotych. W specjalistycznej prasie, oraz na portalach internetowych można znaleźć ogłoszenia o sprzedaży używanych balonów. Zakładając, że będziemy latać około 150 godzin rocznie, balon może nam służyć przez 10, a nawet 15 lat. W Polsce nie ma firmy produkującej balony. Można je kupić w Wielkiej Brytanii (Cameron Balloons), Niemczech (Schroeder), Hiszpanii (UltraMagic) lub Czechach (Kubicek Balloons). Zamówiony balon zostanie uszyty na miarę. Wybierzemy kolor, wielkość i wzór. Następnie butle do paliwa, urządzenia do nawigacji, radio. Konieczny jest także samochód terenowy, najlepiej z przyczepą, który dowiezie cały ten sprzęt na miejsce wylotu i lądowania.
Polecieć w przestworza
Loty rozpoczynają się gdy, powietrze jest spokojne, czyli razem ze wschodzącym lub zachodzącym słońcem. Poranne wstawanie jest zaletą tego sportu – twierdzi Andrzej Rogowski, kilkakrotny mistrza Polski w lotach balonem, pierwszy Polak przyjęty do klubu „1000 Godzin w Balonie”. Pan Andrzej był wcześniej – podobnie jak Rękas – pilotem szybowca. Budzący się dzień, zaspane wsie i miasteczka, zdziwione ptaki, zwierzyna biegająca w lesie, cisza, spokój, otwarta przestrzeń, nieograniczony horyzont, chmury na dotknięcie ręki – wymienia jednym tchem. Latał w tak egzotycznych stronach jak Chiny czy Indie, ale jego ulubionym regionem są Kaszuby. Zawsze trzeba poszukać odpowiedniego miejsca startu. Pola oddalonego od linii energetycznych, na którym rozłożymy powłokę balonu. Napełniamy ją przy pomocy wielkiego wentylatora. Kiedy balon jest już w dużej części wypełniony powietrzem, przy pomocy palnika zaczynamy je ogrzewać. Wprawnej załodze postawienie balonu zajmie od 10 do 15 minut!Lot z pilotem z odpowiednimi kwalifikacjami i doświadczeniem jest bezpieczny. Lęk wysokości jest absolutnie naturalny, ale najczęściej mija po chwili, wraz z oswojeniem się z nową sytuacją. Wytyczanie trasy to sztuka prognozowania, gdzie poniesie nas wiatr. Trudne może być lądowanie. Pilot musi znaleźć dużą otwartą przestrzeń, potrzebną do wyhamowania balonu. Lądowanie może być trudne przy nagłej zmianie pogody. Czasem kończy się siniakami i obtarciami. Ostatni wypadek w polskim baloniarstwie miał miejsce 50 lat temu. W Szatarpach na Kaszubach w niewyjaśnionych okolicznościach zginął płk. Franciszek Hynek, dwukrotny zdobywca Pucharu Gordona Bennetta.
Dla uczczenia jego tragicznej śmierci na początku września bieżącego odbyły się zawody Hynek Cup. Była to świetna okazja do spotkania się z pasjonatami baloniarstwa, oraz sprawdzenia swoich umiejętności. Na przykład w „pogoni za lisem”, w której piloci lecą za uciekającym balonem i zrzucają markery jak najbliżej krzyża wyłożonego przez ten balon. Markery to długie wstęgi z numerem, zakończone kieszonką, w której zaszyte jest 70 gramów piasku. To jedna z najstarszych konkurencji. Wraz z GPSami, zwanymi w balonach loggerami pojawiły się inne konkurencje. Logger to elektroniczne urządzenie rejestrujące trasę (szerokość i długość geograficzną oraz wysokość) i czas lotu. Sędziowie wyznaczają na mapie obszar, określając minimalną i maksymalną wysokość, na której pilot musi go przelecieć. Wygrywa załoga, która wykona zadanie, spędzając w wyznaczonym obszarze jak najwięcej czasu.
Podczas zawodów Hynek Cup miała miejsce nocna gala rozświetlonych balonów i spotkanie ze Stefanem Makne, uczniem płk. Hynka, dwukrotnym zdobywcą Pucharu Gordona Bennetta. Takie imprezy dobrze służą spopularyzowaniu idei baloniarstwa w Polsce.
tekst: Dorota Nelke