Ryszard Petru, ekonomista: Niestety nie. Nieznaczny wzrost PMI jest wynikiem wręcz fatalnych nastrojów w grudniu minionego roku, kiedy to producenci i konsumenci wstrzymali oddech. W styczniu nastąpiła jedynie niewielka korekta tych bardzo złych nastrojów z końca ubiegłego roku.
Kiedy można liczyć na większe i trwalsze odbicie?
Na pierwsze sygnały poprawy sytuacji i wzrostu liczby zamówień w przemyśle możemy liczyć nie wcześniej niż pod koniec 2009 r. i na początku 2010 r.
Czyli przez następne miesiące czeka nas silny spadek PMI?
Wskaźnik nadal będzie spadał. Przed nami jeszcze bardzo mocne spadki. W Polsce dopiero zaczęło się to, z czym mamy do czynienia od paru miesięcy w USA i w Europie, czyli recesja. U nas nie doszło jeszcze do masowych zwolnień pracowników i bankructw. Więc wszystko przed nami. Nie sądzę jednak, by wskaźnik zamówień z miesiąca na miesiąc mocno zapikował. Raczej będzie to powolne schodzenie w dół.
Spadek nastrojów i produkcji największy jest w branżach, które od miesięcy są w fazie spowolnienia – czyli motoryzacji wśród deweloperów. Czy dołączą do nich następne?
Będą to przede wszystkim branże nisko marżowe, takie jak meblarska i AGD/RTV, gdzie popyt szybko reaguje na spadek dochodów w gospodarstwach domowych. Najmniej wrażliwe będą branże produkujące na rzecz usług i handlu detalicznego.
A w momencie odbicia się od dna recesji, które branże jako pierwsze będą pokazywać pozytywne wskaźniki PMI?
Trudno powiedzieć. Zależeć to będzie od sytuacji w Europie. Ale można przypuszczać, że w pierwszej kolejności będą to branże eksportowe, szczególnie współpracujące z odbiorcami w Niemczech oraz sektor AGD/RTV. Ten ostatni jest ważny tak od strony zamówień zagranicznych, jak i popytu wewnętrznego.
Jak bardzo na nasze zamówienia wpływają nastroje w strefie euro? W styczniu, podobnie jak w Polsce, też się nieco poprawiły – o 0,5 pkt.
Wiadomo, jak silnie jesteśmy powiązani z europejską gospodarką. Ale nie tak, jak np. Węgrzy, których gospodarka żyje z eksportu. Na szczęście mamy duży wewnętrzny rynek z wciąż dużym popytem konsumpcyjnym. Decydujące będą jednak zamówienia z rynku, który obsługuje polskich konsumentów. Trzeba przeczekać trudny 2009 r.
Więcej na ten temat






















































