Najwięcej dyskusji wywołał forsowany przez resorty skarbu państwa i gospodarki sposób tworzenia Polskiej Grupy Energetycznej, a szczególnie rozstrzygnięcie, że konsolidacja PGE ma polegać na wniesieniu akcji łączonych spółek do Polskich Sieci Elektroenergetycznych S.A. Szeroko omawialiśmy te kwestie na naszych łamach (patrz rozmowa z Pawłem Skowrońskim, prezesem zarządu BOT, opatrzona znamiennym tytułem „Konsolidacja ma być wartością dodaną” oraz artykuł „Wielka konsolidacja” – oba teksty w nr. 9 NŻG z 14 maja br.). Sprawa ma dalszy ciąg. Zanim jednak przejdziemy do przedstawienia nowych wieści, przypomnijmy pokrótce, o co tak naprawdę toczy się gra.
W myśl „Programu”, Polska Grupa Energetyczna, przyszły filar skonsolidowanego rodzimego sektora, zarazem klejnot w koronie kontrolowanych przez państwo zasobów energetycznych, powstanie na bazie holdingu BOT, Zespołu Elektrowni Dolna Odra, Polskich Sieci Elektroenergetycznych (ale bez wydzielonej i przekazanej wraz z majątkiem przesyłowym w ręce skarbu państwa spółki PSE-Operator) oraz spółek dystrybucyjnych z grupy Ł-2 (ŁZE oraz ZE Łódź-Teren), L-5 (ZEORK, ZE Białystok, ZE Warszawa-Teren, Lubelskie ZE, Zamojska Korporacja Energetyczna) i Rzeszowskiego Zakładu Energetycznego.
PSE bez sieci
Wydzielenie Operatora Systemu Przesyłowego (OSP, obecnej spółki PSE-Operator) wynika z dyrektywnych wymogów stawianych przez Unię Europejską. Utworzony 1 lipca 2004 r. PSE-Operator, dziś wciąż jeszcze spółka-córka PSE, nie posiada na razie majątku sieciowego, który dzierżawi od spółki-matki. W myśl „Programu”, po 31 grudnia br. będzie już spółką w stu procentach kontrolowaną przez skarb państwa, a przy tym wyposażoną w dzierżawiony dotąd sieciowy majątek.
Kwestia ta, jak się okazuje ma zasadnicze znaczenie dla dalszych losów nie tylko PSE, ale również dla samego procesu tworzenia PGE. Skutki „uskarbowienia” PSE-Operator, a zwłaszcza przyjęta chronologia następstw związanych z tym operacji niepokoją zarząd BOT. Tak można wnioskować z licznych komentarzy, jakich doczekało się szeroko omawiane przy różnych okazjach (ostatnio 2 sierpnia br., w trakcie poświęconej wdrażaniu „Programu” konferencji prasowej wiceministrów: skarbu – Michała Krupińskiego i gospodarki – Tomasza Wilczaka) lipcowe wystąpienie kierownictwa BOT do ministra skarbu państwa. Wyrażają one obawy, czy aby wybrany sposób konsolidacji istotnie jest najbardziej racjonalny.
Według realizowanej dziś koncepcji przekazanie OSP razem z siecią przesyłową na własność bezpośrednią skarbu państwa będzie połączone z procesem konsolidacji PSE z BOT i pozostałymi spółkami energetycznymi w ramach Polskiej Grupy Energetycznej przez wniesienie akcji spółek do PSE. Ma przebiegać: „tak, aby nie nastąpiło pogorszenie sytuacji finansowej PSE, zagrażające wypowiedzeniem umów kredytowych banków finansujących działalność PSE, jak również kredytów zabezpieczonych wierzytelnościami wytwórców do PSE, wynikających z KDT (kontraktów długoterminowych – przyp. red.)”.
Aby nie doszło do takiego zagrożenia, „Program” przewiduje, że wniesienie akcji spółek do grup konsolidowanych administracyjnie, nastąpi 1 października br., a więc na trzy miesiące przed wydzieleniem OSP. W opublikowanej przez PSE 2 maja br. analizie „Sposób wydzielenia działalności przesyłowej PSE do Skarbu Państwa i budowy PGE” dopowiada się: podział PSE powinien być dokonany po utworzeniu PGE. Odwrotne rozwiązanie – tj. podział PSE przed utworzeniem PGE – nie pozwoliłoby bowiem zrekompensować utraty wydzielonej na rzecz PSE-Operator części majątku. A wtedy, dowodzą autorzy owej analizy, wątpliwe jest czy w PSE pozostałby majątek gwarantujący należyte – w oczach wierzycieli – gwarancje ściągalności ciążących na tej firmie zobowiązań kredytowych i kontraktowych. BOT podnosi jednak, że „gwarantując” w ten sposób zobowiązania kredytowe PSE, BOT traci de facto prawa wynikające z zawartych kontraktów długoterminowych i może nie być zdolnym do spłaty swoich wielomiliardowych kredytów zaciągniętych kilka lat temu na modernizację elektrowni.
Czy wierzyciele mogą zaszkodzić?
Problem jest niezwykle istotny, bowiem wartość wydzielanej spółki PSE-Operator szacuje się na 7-8 mld zł (w zależności od przyjętej metody wyceny). Do tego należy doliczyć szacowaną na ok. 0,5 mld zł wartość akcji PSE-Operator. Natomiast wartość części pozostającej w PSE po wydzieleniu działalności przesyłowej i „uskarbowieniu” operatora to ok. 6 mld zł. Pytany na wspomnianej konferencji prasowej 2 sierpnia o znaczenie tego ewidentnego uszczuplenia majątku PSE dla powodzenia programu tworzenia PGE, min. Michał Krupiński dowodził, że przyjęty w „Programie dla elektroenergetyki” harmonogram (podział PSE po utworzeniu PGE, a więc wniesieniu aktywów spółek BOT) zapewnia zachowanie dobrego standingu ekonomicznego i zostanie zagwarantowana stabilna pozycja PGE w długim okresie.
Właśnie w trosce o ów dobry standing Polskiej Grupy Energetycznej zarząd BOT zgłasza jednak swoje obiekcje co do programu. Jego zdaniem, konsolidacja grupy i łączenie wszystkich podmiotów z PSE powinno nastąpić dopiero po załatwieniu i rozliczeniu kontraktów długoterminowych. Ponadto wniesienie akcji BOT do PSE zanim przedsięwzięcie to zostanie uzgodnione z wszystkimi wierzycielami może bowiem spowodować, że ci ostatni zdecydują się postawić wierzytelności (kredyty i obligacje BOT o łącznej wartości ok. 6,6 mld zł, w tym ok. 4 mld zł kredytu gwarantowanego przez skarb państwa) w stan natychmiastowej wymagalności.
Rzecz znamienna, tym samym orężem KDT posłużyły się również PSE w dokumencie „Sposób wydzielenia działalności przesyłowej PSE do skarbu państwa i budowy PGE”, tyle że dla uzasadnienia własnego przewodnictwa w PGE (dokapitalizowanie poprzez przejęcie przez PSE aktywów spółek BOT ma służyć uspokojeniu instytucji finansowych, które udzieliły kredytów zabezpieczanych kontraktami długoterminowymi).
W tej kwestii w Ministerstwie Gospodarki usłyszeć można opinię, że wprawdzie banki, co zrozumiałe, będą broniły wygodnych dla nich warunków kredytowych związanych z KDT, ale tworzenie grup skonsolidowanych pionowo daje im możliwość zmiany zabezpieczeń (równie dobrym zabezpieczeniem stanie się znacznie wzmocniony, dzięki konsolidacji, majątek grupowy) i de facto sytuacja kredytodawców prawie się nie zmienia. Energetyka pozostanie wiarygodnym dłużnikiem, nie zniknie wraz z rozwiązaniem KDT, a kilkadziesiąt miliardów złotych przepływów finansowych, jakie generuje corocznie, podobnie jak zapowiadany wielki program inwestycji w tym sektorze, każe bankom o nią zabiegać. Zresztą restrukturyzacje kredytów naprawdę nie są w świecie kapitału czymś nadzwyczajnym, zaś banki generalnie wykazują zrozumienie dla powodowanej przekształceniami sytuacji – uspokaja resort gospodarki.
Kto straci, kto nie
BOT przestrzega jednak, że jeśli grupa: BOT, ZEDO i spółki dystrybucyjne zostaną połączone z PSE przed ostatecznym rozwiązaniem i rozliczeniem KDT, to od chwili owego połączenia nie będzie tym podmiotom przysługiwać prawo do rekompensaty utraconych z tytułu likwidacji KDT korzyści (tzw. kosztów osieroconych). Przy obecnych rynkowych cenach energii tylko sam BOT utraci ok. 1,1 mld zł rocznie, a ZEDO – 350 mln zł. Nie ma żadnych gwarancji, że w najbliższych latach wzrost cen na hurtowym rynku energii zrekompensuje te straty. Koszty osierocone nie zostaną też zrekompensowane z chwilą wejścia w życie ustawy o likwidacji KDT (obecny roboczy tytuł projektu tego aktu prawnego brzmi: „Ustawa o zasadach pokrywania kosztów osieroconych powstałych u wytwórców w związku z przedterminowym rozwiązaniem umów długoterminowych sprzedaży mocy energii elektrycznej”). Postawi to na uprzywilejowanej pozycji wytwórców energii, którzy dostaną rekompensaty i będą mogli sprzedawać energię po niższych cenach.
Mało tego, Polska Grupa Energetyczna, konsolidowana wokół PSE już na starcie obciążona będzie kontraktami długoterminowymi, będącymi dziś w rękach sprywatyzowanych wytwórców energii. Nie dość, że będzie to dla takich wytwórców energii cenowy handicap na rynku, to dodatkowo sprawi, iż elektrownie wchodzące dziś w skład BOT oraz ZEDO ponosić będą, z tytułu zobowiązań PSE, opłaty na rzecz swoich konkurentów czyli, w praktyce, finansować koszty tegoż handicapu (BOT szacuje, że w ciągu pierwszych trzech lat wyniosą one łącznie ok. 1,2 mld zł).
Niepokój BOT budzi także przyjęty w „Programie dla elektroenergetyki” sposób wzajemnego przyporządkowania elektrowni i spółek dystrybucyjnych. Zwraca uwagę, że we wszystkich, poza PGE, powstających grupach sprzedaż energii elektrycznej jest większa od produkcji. BOT, ZEDO, EC Wrotków, EC Rzeszów, EC Gorzów) wytwarzają rocznie 56 TWh energii elektrycznej, ale spółki dystrybucyjne z PGE (zakłady łódzkie oraz Wschodnia Grupa Energetyczna) konsumują mniej niż 30 GWh. BOT sygnalizuje zarazem, że PGE od początku będzie w gorszej sytuacji od swoich krajowych konkurentów, ponieważ grupa ta będzie musiała lokować 45 proc. produkcji na rynkach kontrolowanych przez rodzimą, ale sprywatyzowaną konkurencję.
Obawy są tym większe, że przewidywana w „Programie” prywatyzacja grup energetycznych automatycznie pociągnie za sobą sprzedanie 75 proc. rynku energii elektrycznej. BOT wnosi zatem o taką modyfikację założeń „Programu”. która pozwoliłaby uzupełnić PGE o dodatkowy potencjał dystrybucyjny, na przykład dzięki włączeniu do PGE zakładów energetycznych Energa. Generalnie zaś uważa podział sektora na cztery wymienione w dokumencie rządowym grupy (PGE, Południowy Koncern Energetyczny wraz spółkami dystrybucyjnymi Enion, EnergiaPro i elektrownią Stalowa Wola, Enea plus elektrownia Kozienice i kopalnia Bogdanka, wreszcie Energia wraz z ZE Ostrołęka) za nieoptymalny z punktu widzenia zabezpieczenia interesów skarbu państwa, który zachowa kontrolę jedynie nad Polską Grupą Energetyczną.
Grupa słaba na starcie?
Wszystkie te czynniki sprawiają, że zarząd BOT obawia się trudności z finansowaniem bieżącej działalności i obsługą zobowiązań finansowych kopalni i elektrowni tworzących dziś ten holding . Słaba pozycja PGE na rynku energii może, po likwidacji KDT, sprowadzić na krajowy rynek energii wojnę cenową, co tylko dodatkowo pogorszy sytuację ekonomiczną spółek tworzących dziś holding. To z kolei oznacza brak możliwości podjęcia budowy nowych mocy wytwórczych, w tym nowoczesnego bloku 833 MW w elektrowni Bełchatów i odkrywki Szczerców w Kopalni Węgla Kamiennego w Bełchatowie niezbędnych w równej mierze dla BOT, co dla całego krajowego systemu elektroenergetycznego. Pod znakiem zapytania staje też możliwość realizacji innych niezbędnych przedsięwzięć, m.in. kosztownej rekultywacji wyrobisk kopalń węgla brunatnego po zakończeniu ich eksploatacji.
Zastrzeżenia i postulaty BOT wyraźnie nie spotkały się ze zrozumieniem w ministerialnych gabinetach.
- Zapoznaliśmy się z merytorycznymi argumentami ze strony zarządu BOT. Ale na tym etapie nie skłaniają one Ministerstwa Skarbu Państwa i Ministerstwa Gospodarki do zmiany zasadniczej koncepcji konsolidacji – jednoznacznie stwierdził 2 sierpnia podsekretarz stanu w MSP, Michał Krupiński. – Zadowoleni jesteśmy, że ta dyskusja prowadzona jest w ramach konsolidowanych grup i ma merytoryczny charakter. Nie chcielibyśmy, aby obok tego wchodziły w grę inne, także ambicjonalne przesłanki.
Jeśli wierzyć składanym zaraz potem przez min. Krupińskiego w obecności dziennikarzy kamer i mikrofonów deklaracjom, to zarządy spółek decydują o wniesieniu akcji do konsolidowanych grup, a skarb państwa jedynie ex post, korzystając z praw właścicielskich, aprobuje te decyzje na WZA. To mogłoby sprawiać wrażenie, że proces fundamentalnych zmian w sektorze toczy się, by użyć języka dyplomacji, w atmosferze wzajemnego zrozumienia, a przyszłość rysuje bezproblemowo. Chciałoby się, aby istotnie tak było.






















































