W sprawie kolejnych sankcji wobec Rosji brakuje wśród krajów europejskich jednomyślności. Gdy Czesi i Słowacy kwestionują sens gospodarczej wojny, Wielka Brytania proponuje sięgnąć po „finansową bombę nuklearną”.


SWIFTNet, czyli sieć utrzymywaną przez mającą siedzibę w Belgii organizację SWIFT można porównać z internetem „za murem”. Dostęp do niego mają tylko instytucje finansowe, które zgodzą się respektować wewnętrzne reguły rządzące mechanizmami wymiany danych. Z dobrodziejstw powstałego ponad 40 lat temu systemu korzysta obecnie ponad 10 tys. banków i innych instytucji z 215 krajów.
Krążące w sieci SWIFT komunikaty odpowiadają za znaczącą część światowego handlu – to krwioobieg globalnej gospodarki. Co prawda sam SWIFT nie służy do rozrachunku (przekazania środków pieniężnych), ale każdej transakcji towarzyszy porcja informacji, która musi przemieścić się pomiędzy jej stronami. Bez tego trudno wyobrazić sobie nie tylko najprostsze operacje (jak np. przesłanie środków na rachunek bankowy w zagranicznym banku), ale także bardziej skomplikowane czynności wykonywane przez pośredników finansowych.

To nie byłaby pierwsza taka blokada
Odcięcie rosyjskich banków od sieci SWIFT oznaczałoby faktycznie ekonomiczną blokadę tego kraju. Nawet, jeśli sankcje nie dotykają bezpośrednio większości sektorów gospodarki, to brak możliwości dokonywania płatności przez eksporterów i importerów spowoduje zamrożenie wymiany handlowej lub co najmniej znacząco ją skomplikuje.Rosyjskie firmy musiałyby cofnąć się do prostszych i bardziej ryzykownych form rozliczeń (np. barteru) lub szukać zagranicznych pośredników gotowych przejąć rolę okaleczonych rosyjskich banków.
Podobną strategię mogłyby wykorzystać rosyjskie banki próbując ominąć sankcje i poszukując partnerów do bezpośredniej współpracy na zewnątrz kraju. Przywoływani przez „Bloomberg” eksperci wskazują jednak, że ciężko byłoby im znaleźć partnera wśród obecnych członków SWIFT – wewnętrzne regulacje organizacji zakazują działania na szkodę systemu, a za takie kroki grozi wydalenie z grona uczestników stowarzyszenia.
Odcięcie do SWIFT jako element ekonomicznego nacisku wypróbowano już w 2012 r., gdy próbowano uniemożliwić Iranowi finansowanie rozwoju programu budowy broni nuklearnej. Skutki sankcji były bardzo dotkliwe dla irańskiej gospodarki, paraliżując wymianę handlową i relacje, które lokalne banki utrzymywały ze swoimi klientami.
Obosieczna broń
Wykluczenie rosyjskich banków z udziału w SWIFT na pewno spowoduje kroki odwetowe. Z kłopotami mogłyby liczyć się w pierwszej kolejności zachodnie banki działające w Rosji. Brak możliwości dokonania zapłaty za rosyjskie towary oznaczałby także wstrzymanie ich eksportu. Biorąc pod uwagę uzależnienie wielu państw od surowców energetycznych z Rosji byłoby to równoznaczne z poważnymi perturbacjami w zaopatrzeniu w gaz ziemny i ropę naftową. W trudnej sytuacji znaleźliby się także europejscy eksporterzy sprzedający swoje towary na wschodnim rynku.
Organizacja SWIFT może być narzędziem w ekonomicznej wojnie i podlegając europejskiemu prawu staje się automatycznie jednym z najważniejszych asów w rękawie Starego Kontynentu. Niewykluczone, że podobnie jak w przypadku systemów kart płatniczych Rosjanie będą chcieli uniezależnić się od zewnętrznych sił i stworzyć własne rozwiązanie do obsługi międzynarodowych płatności. Na razie jednak nie mają alternatywy.
Michał Kisiel























































