Nowelizowana ustawa mieszkaniowa „lex deweloper” jeszcze mocniej skrępuje ręce samorządom. Rząd pójdzie jeszcze bardziej na rękę inwestorom, którzy będą mogli budować osiedla bez dostępu do szkół i przystanków komunikacji publicznej – donosi „Gazeta Wyborcza”. W konsekwencji, deweloperzy jeszcze łatwiej będą mogli stawiać bloki w szczerym polu.
Obowiązująca od ubiegłego roku ustawa „lex deweloper” miała w zamyśle wspierać budownictwo mieszkaniowe w ramach rządowego programu „Mieszkanie+”. Inwestorzy aż do 2028 r. będą mogli budować osiedla wbrew miejscowym planom zagospodarowania przestrzennego m.in. na byłych terenach kolejowych, przemysłowych, wojskowych i pocztowych. Znalazły się w niej jednak przepisy pozwalające samorządom odrzucać inwestycje niespełniające miejskich kryteriów urbanistycznych.
Jednym z wymogów było m.in. usytuowanie bloków maksymalnie 500 m od przystanków autobusowych lub tramwajowych i 1,5 km od najbliższej szkoły, przedszkola i terenów zielonych. Samorządy miały także możliwość zaostrzenia tych przepisów, czyli de facto zmniejszenia wymaganych odległości. Z tej furtki skorzystała m.in. Warszawa.
Obostrzenia mają zostać jednak usunięte z nowelizowanej ustawy. W konsekwencji, deweloperzy nie będą musieli ubiegać się o zaświadczenia o spełnieniu standardów urbanistycznych, które obecnie wydają urzędnicy. Jak wyjaśnia w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” wiceminister inwestycji i rozwoju Artur Soboń, nowelizacja ma m.in. zlikwidować sprzeczności „lex deweloper” z prawem oświatowym, w myśl którego przy rekrutacji pod uwagę brane są kryteria socjalne, a nie lokalizacja przedszkola czy szkoły.
Związek Miast Polskich w przyszłym tygodniu otrzyma znowelizowaną ustawę do konsultacji. Część samorządowców już dziś jednak krytykuje nowe przepisy.
– To już nawet nie kwestia krępowania rąk samorządom, to po prostu może oznaczać dewastację przestrzeni publicznej i w konsekwencji pogorszenie jakości życia mieszkańców. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie – komentuje nowe przepisy na Twitterze prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.
Stolica Dolnego Śląska jest szczególnie narażona na niekorzystną ingerencję w przestrzeń publiczną inwestycji budowanych w oparciu o „lex deweloper”. We Wrocławiu – według wyliczeń urzędników – jest aż 480 ha terenów kolejowych, wojskowych, przemysłowych i pocztowych, a więc takich, na których osiedla budowane w oparciu o ustawę nie muszą być zgodne ze studium zagospodarowania przestrzennego.
Nowelizowaną ustawą mają zająć się teraz senatorzy, którzy pod obrady wezmą także prawo budowlane, a konkretnie pozwolenia na budowę. W myśl nowych przepisów, samorządy stracą możliwość odmowy wydania pozwolenia, jeśli inwestycja będzie niezgodna z celem zapisanym w umowie użytkowania wieczystego działki. Deweloperzy będą mogli więc budować wbrew planom zagospodarowania przestrzennego.
Samorządy, jak donosi „Gazeta Wyborcza”, mają stracić także możliwość pobierania opłaty za zmiany celu użytkowania w księdze wieczystej. Do tej pory było to 12,5 proc. wartości działki.
























































