Jednolity podatek nie wejdzie w życie. Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, na czele którego stoi minister Mateusz Morawiecki, podjął decyzję o zakończeniu prac studyjno-analitycznych związanych z tym pomysłem.

- Po rzeczowych konsultacjach i wszechstronnych analizach „za" i „przeciw", zdecydowaliśmy, że nie wprowadzimy tego rozwiązania do polskiego systemu podatkowego – oświadczył wicepremier Mateusz Morawiecki, przewodniczący KERM.
Komunikat informujący o zakończeniu prac dziś rano ukazał się na stronie internetowej ministerstwa finansów. Tzw. jednolity podatek miał złączyć w jedną daninę wszystkie obecne podatki nakładane na pracę: tzw. składki na ZUS i NFZ oraz PIT. Idea jednolitego podatku pojawiła się jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej.
- W listopadzie zobowiązaliśmy się, że do końca roku rząd zajmie ostateczne stanowisko w sprawie reformy podatkowej polegającej na ewentualnym wdrożeniu rozwiązania systemowego w postaci tzw. jednolitego podatku. Po wieloaspektowej dyskusji w ramach rządu oraz po wysłuchaniu merytorycznych argumentów bardzo szerokiego grona partnerów społecznych i biznesowych, uznaliśmy, że kontynuacja prac nad takim rozwiązaniem nie jest zasadna – stwierdził Morawiecki.
- Przy podejmowaniu tej decyzji szczególnie ważny był dla nas interes przedsiębiorców. Analiza potencjalnego wpływu tzw. jednolitego podatku na osoby prowadzące działalność gospodarczą przyczyniła się do podjęcia ostatecznej decyzji. Praca Przedsiębiorców wiąże się z licznymi ryzykami oraz niepewnością i nie można jej porównywać do aktywności zawodowej w formie, np. umowy o pracę – dodał.
Pod koniec listopada szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk zapowiedział, że wprowadzenie jednolitego podatku nastąpi od 2018 r. Podjęcie ostatecznej decyzji w tej sprawie do końca roku zapowiedziała z kolei premier Beata Szydło.
- Chcemy przeciąć tą decyzją wszelkie spekulacje i towarzyszące im niepewności dotyczące przyszłego prawa podatkowego w Polsce. W każdym dojrzałym i odpowiedzialnym państwie prowadzone są analizy, których celem jest dopasowanie rozwiązań podatkowych do zmieniających się warunków. W sprawie tzw. podatku jednolitego, podjęliśmy wspólną decyzję i ten etap przeglądu polskiego systemu podatkowego mamy już za sobą. Wszystkim zaangażowanym w prace studyjne, analityczne i konsultacyjne związane z koncepcją jednolitego podatku chciałbym bardzo serdecznie podziękować – zakończył.
Wiele hałasu o nic. Tylko czasu i nerwów szkoda
Po dziewięciu miesiącach dyskusji rząd uśmiercił własny projekt reformy podatkowej. Historia (nie)wprowadzania tzw. jednolitego podatku trafi do podręczników zarządzania jako przykład na to, w jaki sposób nie należy dokonywać zmian w podatkach.
Pomysł wprowadzenia jednego podatku zastępującego „składki” na ZUS, NFZ oraz PIT wydawał mi się krokiem w dobrym kierunku. Przynajmniej tak długo, jak obciążenie „jednolitą daniną” byłoby niższe od obecnych 40%, jaką to stawką obciążone są przychody z tytułu wykonywania pracy najemnej. Niestety, rząd Beaty Szydło zamiast wprowadzić prosty, powszechny i liniowy podatek odprowadzany przez przedsiębiorstwa od funduszu płac, zabrnął w zupełnie niepotrzebne komplikacje.
Zamiast reformy upraszczającej system i obniżającej koszty poboru minister Henryk Kowalczyk wyruszył na nikomu niepotrzebną krucjatę sprawiedliwości społecznej. Pan minister chciał dołożyć domiar lepiej zarabiającym podatnikom, aby w ten sposób sfinansować wyższą kwotę wolną dla zarabiających najmniej. Ponadto z sobie tylko znanych powodów zamierzał objąć „jednolitkiem” drobnych przedsiębiorców, dla których oznaczałoby to często dwukrotny wzrost obciążeń fiskalnych.
Morawiecki: Wzrost PKB przyspieszy
- Uważam, że jest bardzo duża szansa na to, że już w drugim kwartale (2017 roku - PAP), a najpóźniej w trzecim kwartale wzrost gospodarczy znowu przyspieszy, zresztą wczorajsze dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży były bardzo pozytywne - powiedział wicepremier w radiowych "Sygnałach dnia".
Morawiecki przyznał, że w 2016 roku będzie "nieco niższy wynik, niż zakładany", ale nie przełoży się to na realizację budżetu.
Pytany o spadek inwestycji w ciągu 2016 roku zwracał uwagę, że inwestycje prywatne, według danych za III kwartał 2016 r., "urosły o 2 procent rok do roku". Najgorzej, zdaniem wicepremiera, jest z inwestycjami samorządowymi, które "tąpnęły o ponad 30 procent" i to miało największy wpływ na generalny spadek inwestycji.
"Mogę tylko zaapelować do samorządów, bo mamy niezależność samorządową, żeby nie czekały na rok wyborczy 2018, tylko zaczęły już teraz inwestować" - mówił. "Zastosowaliśmy szereg ułatwień w wydatkach inwestycyjnych i tych unijnych, i tych krajowych" - dodał.
Szczególnie cenne, podkreślił, byłyby inwestycje w infrastrukturę lub edukację, a nie "w stadiony czy opery".
Zaznaczył, że wzrost inwestycji rządowych przy wykorzystaniu środków unijnych na pewno będzie niebawem zauważalny, bo po objęciu władzy przez obecny rząd kontraktacja środków unijnych została podniesiona "60-70 razy".
BPL/MZ/PAP
