W Europie przez ostatnie 20 lat przed wybuchem wojny panował trend pacyfistyczny. Tkwiliśmy w przekonaniu, że nasz kontynent jest oazą spokoju i jesteśmy bezpieczni, aż przyszła chwila prawdy. Bez własnych zdolności produkcyjnych amunicji w przypadku rzeczywistego zagrożenia będzie nam trudno – mówi Andrzej Bulanowski, wiceprezes PGO, spółki z grupy TDJ, która przygotowuje prototyp amunicji 155 mm zaprojektowanej przez Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia.


Od trzech lat trwa wojna na Ukrainie, ale od tego czasu ani w Polsce, ani w Europie nie zaczęto produkować amunicji wielkokalibrowej na dużą skalę. Dlaczego tak się stało?
Wojna pokazała, że zapotrzebowanie na amunicję wielkokalibrową jest horrendalne. Jednego dnia Ukraina wystrzeliwała 20 tys. sztuk amunicji, zaś Rosja dochodziła do 60 tys. To są liczby sztuk, do których przemysł europejski nie jest przystosowany. Zdolności produkcyjne Rosji sięgają obecnie 3 mln sztuk amunicji rocznie, zaś Europa to niewiele ponad 1 mln sztuk rocznie.
Gdy poskładamy dwa fakty, czyli istotność amunicji wielkokalibrowej i dodamy do tego niskie zdolności produkcyjne, to jawi nam się duży problem, który mamy do rozwiązania.
Dość sporo dzieje się w różnych miejscach, niemiecki Rheinmetall chwali się budowami kolejnych zakładów w Rumunii, Hiszpanii czy na Ukrainie w związku z tym, te moce produkcyjne wzrastają. Konflikt ukraiński pokazał, jak z dnia na dzień w jednolitym organizmie europejskim pojawiają się rozbieżności w stosunku do wojny pomiędzy poszczególnymi krajami, a także jak zmienia się nastawienia mocarstw do konfliktu. Bez własnych zdolności produkcyjnych w tym zakresie w przypadku rzeczywistego zagrożenia będzie nam trudno.
Dlaczego Europa i przede wszystkim Polska nie mają wystarczających mocy produkcyjnych tej wielkokalibrowej amunicji?
W Europie przez ostatnie 20 lat przed wybuchem wojny panował trend pacyfistyczny. Tkwiliśmy w przekonaniu, że nasz kontynent jest oazą spokoju i jesteśmy bezpieczni. Stąd nie inwestowano w rozwój mocy, w unowocześnianie parku maszynowego, aż przyszła chwila prawdy. W 2022 r. żarty się skończyły. Okazało się, że sam Sojusz ma problemy z dostępnością uzbrojenia. Teraz próbujemy w trybie ekspresowym nadrobić zaległości i przygotować się na ewentualne zagrożenie. A to nie jest proste.
Co spółka PGO oferuje dla branży defence?
Jako jeden z liderów wśród firm formujących metale, posiadając 5 zakładów w Polsce, mamy szerokie możliwości produkcyjne, know how i doświadczoną kadrę, która może sprostać najbardziej wymagającym zleceniom z tym sektorze. W grudniu 2023 r. otrzymaliśmy koncesję, a ostatnie 3 lata poświęciliśmy na wdrożenie know how budowy elementów pojazdów (elementy zawieszenia i produkty konstrukcyjne dla wojska) i to jest pierwsza noga naszego biznesu.
Drugi kierunek to rozwój komponentów metalowych do amunicji wielkokalibrowej (od 60 mm dla moździerza w górę). Dzięki współpracy z Wojskowym Instytutem Technicznym Uzbrojenia w kwietniu tego roku rozpoczęliśmy przygotowania do budowy pierwszych prototypów polskiej konstrukcji 155 mm stworzonej przez Instytut.
Planujemy, że do końca roku będziemy w stanie zaprezentować pierwsze sztuki w pełni polskiego korpusu amunicji, wyprodukowanego tu – w Polsce.
Jaka byłaby zdolność produkcyjna PGO?
Obecnie znajdujemy się w fazie badawczo-rozwojowej. Na początku przyszłego roku planujemy przekazanie prototypów na testy. Zakładając, że wszystko pójdzie pomyślnie, z końcem przyszłego roku uzyskamy stosowny certyfikat i dopuszczenie do stosowania w Wojsku Polskim. Kwestia zdolności produkcyjnych jest ściśle powiązana z rynkiem i sprzedażą. Jako producent jesteśmy w stanie dostosować skalę produkcji do zapotrzebowania, ale żeby to zrobić, potrzebne są nam partnerstwa zapewniające ciągłość zamówień i ich finansowanie. Mowa więc o jasno określonych potrzebach w dłuższej kilkuletniej perspektywie. Wtedy jesteśmy w stanie policzyć, jakie nakłady musimy ponieść, by sprostać oczekiwaniom i przeanalizować, czy konieczne będzie finansowanie zewnętrzne. Do tego zachęcamy naszych partnerów w sektorze defence. Poza przewidywalnością biznesu chodzi tu przecież o coś ważniejszego - bezpieczeństwo Polski oraz sprostanie oczekiwaniom polskiego rządu – 50 % local contentu w dostawach uzbrojenia dla Polskiego Wojska.
Kto mógłby dziś być takim partnerem dającym gwarancję szybkiego skalowania produkcji amunicji, również na cele ćwiczebne?
Przede wszystkim Polska Grupa Zbrojeniowa. Zwróćmy uwagę, że ćwiczenia mają dwa aspekty, po pierwsze mamy amunicję bojową, a po drugie, to amunicja ćwiczebna, która jest wielokrotnie tańsza i pozwala strzelać na niewielkiej przestrzeni i oswajać żołnierzy z obsługą haubicy. Nad taką amunicją ćwiczebną też pracujemy.
Z jakich źródeł planujecie finansować inwestycje związane z amunicją?
Możliwości jest kilka, ale kluczem jest partnerstwo z wiarygodnym finansowo odbiorcą gwarantującym stałe zapotrzebowanie w dłuższym okresie. Dziś prywatne firmy zbrojeniowe w Polsce często działają na marginesie kluczowych kontraktów państwowych, mimo że dysponują technologiami, parkiem maszynowym i elastycznością. Praca prywatnego biznesu dla wojska ma ogromny potencjał. Powinniśmy go jak najszybciej uwolnić. Jako kapitał prywatny jesteśmy w stanie inwestować i szybko rozwijać nasze zdolności w sektorze defense. Przykładem może być produkcja lub elaboracja pocisków – a to tylko wycinek możliwych synergii.
Kiedy produkcja 155 mm osiągnie skalę zapewniającą realizację potrzeb polskiej armii?
Perspektywa PGO jest taka, że po zakończeniu wdrożenia będziemy gotowi do skalowania produkcji korpusów. Reszta jest zależna od partnerów realizujących proces elaboracji oraz finalnie od zamawiającego, w tym od Wojska Polskiego.
Nie wyklucza Pan opcji, że te elementy amunicji trafią nie do Wojska Polskiego tylko sił zbrojnych innych państw NATO?
W pierwszej kolejności nastawiamy się na współpracę z
polskim przemysłem zbrojeniowym. To ważne, żeby amunicja oraz inne elementy
uzbrojenia, których potrzebuje polskie wojsko były produkowane w naszym kraju. Korpus
największego kalibru amunicji, nad którym pracujemy ma przede wszystkim
uniezależnić nas od produkcji licencyjnej, dać nam autonomię w tym zakresie,
uwolnić od obwarowań stawianych przez licencjodawcę. Istotą tego projektu jest
przede wszystkim polska racja stanu.
Rozmawiał Michał Niewiadomski

























































