Planowane na piątek historyczne spotkanie na szczycie przywódców USA i Rosji w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie może mieć wpływ na zachowanie wielu klas aktywów - oceniają analitycy. Rosyjski przywódca Władimir Putin ma złożyć finansowe propozycje w zamian za poparcie Waszyngtonu dla Moskwy w sprawie Ukrainy - napisał w czwartek brytyjski dziennik „Guardian”.


W piątek w nocy czasu polskiego w bazie wojskowej Elmendorf-Richardson w Anchorage na Alasce dojdzie do spotkania prezydenta USA Donalda Trumpa i rosyjskiego przywódcy Władimira Putina.
Głównym tematem rozmów będzie wojna w Ukrainie: zawieszenie broni i "wymiana terytoriów".
Według zapowiedzi Donalda Trumpa i jego otoczenia, głównym celem amerykańskiego prezydenta ma być wysłuchanie Putina, wybadanie jego intencji i uzyskanie zawieszenia broni.
W czwartek amerykański prezydent oceniał szanse sukcesu rozmów USA-Rosja w Anchorage na 75 proc. Wcześniej groził zaś "bardzo poważnymi konsekwencjami", jeśli Putin nie zgodzi się na zawieszenie broni.
Europejskie akcje, ropa naftowa i euro to obszary, w których werdykt po spotkaniu na Alasce może być najwyraźniej widoczny - ocenia Mark Cudmore, strateg makro z Bloomberg Editorial.
"Chociaż skrajne wyniki tego szczytu są mało prawdopodobne, to konsensus oczekiwań jest na tyle rozbieżny, że rynki zareagują i tak - niezależnie od tego, co się wydarzy" - uważa Cudmore.
Ceny ropy naftowej na światowych giełdach przez spotkaniem Trump-Putin są w pobliżu 2-miesięcznego minimum - WTI na NYMEX tanieje o 0,9 proc., a Brent na ICE traci 0,8 proc.
Analitycy Citigroup ostrzegali wcześniej w tym tygodniu, że postęp w dążeniu do porozumienia kończącego wojnę na Ukrainie może spowodować spadek cen ropy Brent do nieco ponad 60 USD za baryłkę wobec obecnych ok. 66 USD za baryłkę.
Steven Barrow, strateg w Standard Bank, wskazuje z kolei, że znaczący przełom w rozmowach na Alasce mógłby spowodować wzrost kursu euro do poziomów nieobserwowanych od czasu rosyjskiej inwazji w 2022 r.
"Jeśli jest jakiekolwiek prawdopodobieństwo, że możliwe jest zawarcie porozumienia pokojowego, a nawet tymczasowego zaprzestania walk w Ukrainie, możemy być świadkami spadku kursu dolara i, w szczególności, umocnienia euro" - powiedział Barrow.
Strateg widzi potencjał, aby euro - po raz pierwszy od 2021 r. - znalazło się w przedziale 1,20-1,25 USD, wobec obecnych ok. 1,16 USD.
„Guardian”: Putin ma złożyć Trumpowi oferty finansowe za poparcie USA w sprawie Ukrainy
Zorganizowany na prośbę Putina szczyt będzie pierwszym takim spotkaniem od 2007 roku. Według gazety już samo spotkanie twarzą w twarz, bez żadnych uprzednich ustępstw ze strony Rosji jest dyplomatycznym sukcesem Putina. „To dla niego krok w kierunku wpływania na przyszłość Ukrainy wspólnie z Waszyngtonem” - ocenił brytyjski dziennik.
Powodując się na doradcę Kremla Jurija Uszakowa gazeta podała, że kluczowym tematem rozmów ma być „ogromny, niewykorzystany potencjał” w rosyjsko-amerykańskich stosunkach gospodarczych.
- Celem jest wymiana poglądów na temat rozwoju współpracy dwustronnej, w tym w sferze handlu i gospodarki - powiedział Uszakow.
W rosyjskiej delegacji oprócz dyplomatów znajdą się również prominenci ze świata gospodarki, jak minister finansów Anton Siłuanow, który odpowiadał za reakcję Rosji na zachodnie sankcje.
Gazeta cytuje anonimowego, byłego rosyjskiego urzędnika wysokiego szczebla, który stwierdził, że Putin, wiedząc o biznesowym podejściu Trumpa do świata, zaproponuje pokój na swoich warunkach jako furtkę do lukratywnych możliwości.
„Guardian” nie podał szczegółów ewentualnej propozycji. Analitycy sugerują jednak, że spotkanie zorganizowane w tak krótkim czasie prawdopodobnie nie przyniesie znaczącego przełomu.
Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt określiła szczyt jako „ćwiczenie w słuchaniu”. Sam Trump zbagatelizował oczekiwania, nazywając rozmowy „procesem nasłuchiwania”.
„Guardian” przypomniał jednocześnie, że Kijów stanowczo odrzucił warunki stawiane przez Moskwę w sprawie zawieszenia broni, w tym wycofanie się Ukrainy z kluczowych regionów i rezygnację z dążeń do członkostwa w NATO.
Niemiecki historyk: Alaska może stać się drugim Monachium
Narzucenie Ukrainie przez Trumpa i Putina pokoju, będącego w rzeczywistości dyktatem, może mieć fatalne skutki dla Europy, porównywalne z rozbiorami Polski i układem monachijskim z 1938 r. – ostrzega niemiecki historyk Martin Schulze Wessel.
Agenda spotkania Władimira Putina i Donalda Trumpa na Alasce wskazuje na możliwość powrotu do dyplomatycznych zwyczajów sprzed II wojny światowej, co miałoby fatalne następstwa dla bezpieczeństwa Europy – pisze Schulze Wessel w komentarzu opublikowanym w piątek na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Autor zwrócił uwagę, że w 2014 r. Zachód nie zdobył się na zdecydowany sprzeciw po aneksji Krymu przez Rosję i proklamowaniu samozwańczych republik w Ługańsku i Doniecku. Ograniczone poparcie, udzielone przez Zachód zaatakowanej Ukrainie, doprowadziło do militarnego pata i wysokich strat osobowych.
Obecnie, gdy celem Trumpa jest dwustronne porozumienie z Putinem, układ sił zmienił się na niekorzyść Europejczyków. Podczas gdy w 2014 r. chodziło o europeizację Ukrainy, to obecnie zarówno Ukrainie, jak i Europie grozi utrata suwerenności w polityce zagranicznej – pisze niemiecki historyk.
Doświadczenia środkowo-wschodnich Europejczyków z ostatnich kilkuset lat, przede wszystkim Polski, Czech, Słowacji i Ukrainy, polegające na tym, że decyduje się o nich bez nich, dotyczą obecnie całej UE. Jeżeli Ukraina zostanie zmuszona przez Moskwę i Waszyngton do pokoju, będącego w rzeczywistości dyktatem, bezpieczeństwo i wolność Europy będą zagrożone – ostrzegł Schulze Wessel.
Jego zdaniem ewentualne ustępstwa terytorialne Ukrainy okażą się jedynie wstępem do dalszych rozbiorów. Mówiąc o wymianie terytoriów, Trump zapowiedział „absolutystyczną politykę”, ignorującą zasadę samostanowienia. Zdaniem historyka „wymiana terytoriów” to eufemizm, gdyż trudno oczekiwać, by Putin oddał jakieś tereny Ukrainie. Zapowiedź wymiany terytoriów jest powrotem do „absolutystycznych wzorców polityki”, które już w XVIII wieku były uważane za kontrowersyjne.
W tym miejscu Schulze Wessel wspomniał o rozbiorach Polski. Zacytował brytyjskiego konserwatystę Edmunda Burke, który nazwał rozbiory „pierwszym wielkim wyłomem w nowoczesnym systemie politycznym Europy”.
Schulze Wessel porównał układ monachijski z 1938 r. i zniszczenie Czechosłowacji z rosyjską polityką wobec Ukrainy. W obu przypadkach - tłumaczy - mamy do czynienia z „instrumentalizacją praw mniejszości narodowych” - w 1938 r. Niemców sudeckich, a obecnie Rosjan we wschodniej Ukrainie, w celu realizacji „imperialnego projektu”.
Niemiecki historyk przypomniał, że gdy Hitler zażądał od rządu w Pradze odstąpienia terenów zamieszkałych przez Niemców sudeckich, mocarstwa zachodnie pozostawiły Czechosłowację „na lodzie”, a w dodatku zapewniły Trzeciej Rzeszy prawne uznanie aneksji poprzez podpisanie umowy monachijskiej.
Podobnie jak rozbiory Polski, wydarzenia z 1938 r. były „wielkim wyłomem w systemie międzynarodowym” – ocenił Schulze Wessel. Dziś znów należy obawiać się powtórki z historii, jeżeli zabór ukraińskiej ziemi przez Rosję uzyska uznanie międzynarodowe.
Przypadek Czechosłowacji pokazuje też konsekwencje zaboru ziem. W 1938 r. Czechosłowacja nie była może państwem idealnym, ale jedynym oprócz Szwajcarii państwem demokratycznym na wschód od Renu. Wyróżniała się, podobnie jak dziś Ukraina, „aktywnym społeczeństwem obywatelskim”. Po umowie monachijskiej czechosłowacka demokracja szybko się załamała – przypomniał historyk. Do głosu w Czechosłowacji doszły antydemokratyczne tendencje i antysemickie nastroje. Umowa monachijska oznaczała utratę przez Zachód demokratycznego sojusznika.
„Europa straci Ukrainę i jej demokratyczny ustrój, jeżeli pozostawi ją samą sobie” – ostrzegł Schulze Wessel. Historyk pozytywnie ocenił ostatnie działania szefów państw i rządów krajów UE, a mianowicie zajęcie przez nich stanowiska, którego „jednoznaczność nie pozostawia cienia wątpliwości”. Jak przypomniał, zawiera ono obietnicę militarnej i finansowej pomocy, a także postulat, że Ukraina sama musi wybrać swój los, wraz z przynależnością do sojuszu wojskowego.
Decydujące dla Ukrainy, ale także dla wolności i bezpieczeństwa Europy będzie jednak to, czy Europejczycy zdołają przeforsować swoje stanowisko – pisze w konkluzji Schulze Wessel, historyk z Uniwersytetu im. Ludwiga Maximiliana w Monachium.
Jacek Lepiarz
lep/ szm/
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowols
aj/