REKLAMA
»

Markiewicz: Rozwój giełdy to kwestia polskiej racji stanu

2018-02-07 15:00
publikacja
2018-02-07 15:00

O problemach polskiego rynku kapitałowego i drogach do naprawy sytuacji rozmawiamy z Waldemarem Markiewiczem, prezesem Izby Domów Maklerskich.

Adam Torchała, Bankier.pl: Ostatni rok był rokiem hossy na GPW, jednak fundusze akcyjne nie dość, że nie notują napływu kapitałów, to dodatkowo miały problemy z pobiciem WIG-u. Jak się Pan na to zapatruje?

fot. / / Materiały dla mediów

Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów  Maklerskich: Są tutaj dwa aspekty. Po pierwsze klient detaliczny się rozczarował  rynkiem, a zaufanie odzyskuje się bardzo mozolnie. Dlatego też klienci są ostrożni. Po drugie w Polsce brak jest polityki zachęcającej do inwestowania. Mamy tzw. podatek „Belki”, który w takim samym stopniu opodatkowuje zyski z bezpiecznych odsetek bankowych, jak i zyski z ryzykownych inwestycji takich jak np. akcje. W efekcie blisko 50 proc. oszczędności gospodarstw domowych leży na rachunkach bankowych. Ta struktura oszczędności jest niekorzystna zarówno dla przedsiębiorstw, jak i samych oszczędzających. Najbardziej dynamiczne i innowacyjne przedsiębiorstwa mają ograniczony dostęp do środków na rozwój poprzez rynek kapitałowy, a społeczeństwo nie korzysta w wystarczającym stopniu z owoców wzrostu gospodarki. A przecież obywatele mogliby w tym partycypować właśnie poprzez  udział w akcjonariacie przedsiębiorstw.

O tym, jak rynek kapitałowy jest ważny z punktu widzenia gospodarki, nie trzeba nikogo przekonywać. W Ameryce to głównie on finansuje przedsięwzięcia innowacyjne, bowiem to one są obarczone większym ryzykiem, więc kredyt bankowy jest dla nich ograniczony. Przecież to rynek kapitałowy finansuje Dolinę Krzemową.

Droga do realizacji strategicznych celów państwa ogłoszonych przez premiera Morawieckiego w Planie na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju wiedzie przez rynek kapitałowy. SOR zakłada zwiększenie produktywności polskiej gospodarki, której źródłem jest innowacyjność. To wymaga jednak znacznego zwiększenia finansowania przedsiębiorstw przez rynek kapitałowy i zmniejszenie uzależnienia od kredytów bankowych .

Niski udział rynku kapitałowego w zaspokajaniu potrzeb finansowych przedsiębiorstw dotyczy większości krajów UE. W Zielonej Księdze KE pt. "Unia Rynków Kapitałowych" zawarta jest teza, że w całej Europie należy znacznie zwiększyć rolę rynku kapitałowego dla pobudzenia wzrostu gospodarczego. Zauważono przy tym, że powiększa się luka w produktywności między gospodarką amerykańską a europejską i stwierdzono, że źródłem tej luki jest właśnie znacznie niższy udział rynków kapitałowych w finansowaniu europejskich przedsiębiorstw w stosunku do amerykańskich. W Europie jest on dwa razy mniejszy niż w Stanach, w Polsce zaś prawdopodobnie trzy razy mniejszy niż w Europie. Zwiększenie roli rynku kapitałowego w finansowaniu gospodarki dla zwiększenia produktywności i innowacyjności polskiej gospodarki to więc kwestia polskiej racji stanu.

Jednak Kowalski, który chciałby zainwestować na giełdzie, wybór ma ciężki. Jeszcze nie czuje się na tyle pewnie, żeby wejść samodzielnie w akcje, gdy zaś spogląda na fundusze, to widzi jednak, że te nie potrafią pobić WIG-u. A jeszcze ma świadomość, że pobierają one opłatę za aktywne zarządzanie, które ma niby pobić benchmark. To też nie zachęca.

Koszty też są jednym z czynników, natomiast te dwie rzeczy – zaufanie i brak zachęt – są kluczowe. Po trzecie Kowalski niekoniecznie musi inwestować bezpośrednio. U nas w Polsce i tak bezpośrednie kupowanie akcji przez inwestorów indywidualnych jest relatywnie duże w stosunku do innych rynków. W Europie Zachodniej, na rynkach rozwiniętych, dominują formy pośrednie, czyli przez fundusze inwestycyjne czy emerytalne. Przeciętny oszczędzający tylko wpłaca pieniądze i daje ekspertom działać. Dywersyfikują oni inwestycje w różne klasy aktywów i geograficznie: część w akcje, część w nieruchomości, część w obligacje, część w Chinach, część w Stanach Zjednoczonych.

Ja sam nie zachęcam Kowalskiego do bezpośredniego inwestowania na giełdzie. Jest on tam narażony na ryzyko, które nie do końca może być przez niego zidentyfikowane. Potem kupi sobie przykładowo akcje konkretnej spółki, które bardzo spadną i co? Mamy inwestora, który dużo stracił i zraził się do giełdy. Potem nawet jak będą wzrosty, to on będzie trzymał pieniądze w banku.

Dlatego należy stwarzać zachęty, żeby Polacy inwestowali pośrednio przez fundusze. Trzeba zlikwidować podatek „Belki” w przypadku inwestowania w TFI , stworzyć mocniejsze zachęty podatkowe do oszczędzania długoterminowego, w tym do tworzenia pracowniczych funduszy emerytalnych.

Skoro doszliśmy do kwestii programów pracowniczych, zatrzymajmy się na chwilę przy reformie emerytalnej. Nieuchronnie zbliża się rozwiązanie kwestii OFE. Jak Pana zdaniem powinno to zostać zrobione, aby dla rynku kapitałowego było jak najlepiej?

Demontaż OFE zaczął się dawno i przy jego okazji zostało załamane pewne zaufanie do państwa. Polacy odkładali pieniądze i nagle okazało się, że nie wiadomo, czy one należą do nich. Teraz rynek kapitałowy czeka na zmiany legislacyjne w systemie emerytalnym zgodnie z podstawowymi założeniami określonymi w „Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”, które wzmacniają III filar, co byłoby zgodne z interesami zarówno przyszłych emerytów, jak i polskich przedsiębiorstw. 75 proc. środków z obecnych portfeli OFE byłoby zapisane na kontach indywidualnych Polaków. Kluczowe jest prawne zagwarantowanie zmiany charakteru środków zgromadzonych w OFE z publicznych na prywatne, pozostawienie ich w zarządzaniu przekształconych towarzystw emerytalnych, rozszerzenie katalogu lokat inwestycyjnych oraz utrzymanie opłat na niskim poziomie. Alternatywą jest zabranie tego do Funduszu Rezerwy Demograficznej, ale to będzie miało jednoznacznie negatywny wpływ na rynek kapitałowy i giełdę w Polsce oraz jej zdolności do finansowania rozwoju polskich przedsiębiorstw.

Mógłbym prosić o rozwinięcie?

Przesunięcie środków z OFE do FRD spowodowałoby załamanie zaufania inwestorów oraz przedsiębiorców do polskiego rynku krajowego, skutkujące marginalizacją polskiej giełdy w Europie i ograniczeniem kapitału na rozwój dla polskich prywatnych firm na kolejne lata.

OFE są akcjonariuszami ponad 250 giełdowych spółek, mają ponad 20 proc. udziału w kapitalizacji GPW i 43 proc. udział we free-float. Udział OFE w wielu spółkach wynosi 30, 40 czy nawet 50 proc. Teraz to się dzieli na różne fundusze i mamy zróżnicowaną strukturę własności. Kiedy akcje te trafią do FRD, to po pierwsze nagle pojawiłby się jeden właściciel i to państwowy. Po drugie od razu ograniczyłby się free-float i zapewne mielibyśmy wyprzedaż akcji, a ich ceny gwałtownie by spadły.

Wartość akcji w wolnym obrocie stanowi o procentowej wadze polskiej giełdy w światowych indeksach giełdowych. Spadek tej wagi o ponad 40 proc. wywołałby natychmiastową wyprzedaż polskich akcji przez międzynarodowe pasywne fundusze inwestycyjne (tzw. ETF), dopasowujące swój portfel do indeksów w sposób automatyczny. Drastyczna przecena akcji polskich spółek na giełdzie mogłaby doprowadzić́ do dużej wyprzedaży wśród pozostałych inwestorów oraz do masowego wycofywania środków z krajowych funduszy inwestycyjnych.


Taki transfer miałby katastrofalne skutki dla giełdy, marginalizując znaczenie polskiego rynku kapitałowego z wielką szkodą dla polskich przedsiębiorców, dla dobrobytu Polaków.

Kibicuję zatem realizacji tego, co zostało zapisane w planie Morawieckiego. Z początku zresztą mają być wprowadzone pracownicze plany kapitałowe, co też jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Fundusz taki bazuje na wzorach z Ameryki i zapewnia dopływ pieniędzy na rynek.

Rynek ma jeszcze jeden problem - pierwszy raz od czternastu lat spółek na GPW ubywa zamiast przybywać.

Rynek kapitałowy służy głównie do finansowania spółek, które potrzebują kapitału. Jeżeli spółki nie potrzebują kapitału, to nie jest to problem rynku kapitałowego tylko całej gospodarki, która nie ma odpowiedniego zapotrzebowania na inwestycje prywatne.

Ale część znikających spółek to spółki zdrowe, generujące gotówkę, mające swobodny dostęp do kredytów, które obecnie są tanie. Jeżeli główny właściciel stwierdził, że spółka jest już na tym etapie, że skorzystała z rynku kapitałowego, zrobiła krok do przodu i już rynku nie potrzebuje, może podjąć decyzję o wyjściu z giełdy. Oczywiście zawsze jest gorzej, jeżeli w sklepie jest mniej produktów, bo sklep, który ma więcej produktów, jest bardziej atrakcyjny dla inwestora.

Czyli to jest taki naturalny cykl?

Tak, jest to absolutnie naturalne. Ważniejsze od tego, ile spółek odchodzi, jest to, ile nowych przedsiębiorstw przychodzi. Bo kto potrzebuje kapitału na rynku kapitałowym? Ten, kto w stosunku do potrzeb rozwojowych ma niewystarczające kapitały własne. Dotyczy to głównie najbardziej dynamicznych, najbardziej innowacyjnych przedsiębiorstw dla których, kredyt bankowy, ze względu na etap rozwoju czy charakter inwestycji lub tez duży już stopień skorzystania z finansowania bankowego jest niedostępny. Patrzmy jednak na liczbę nowych IPO, bo to ona świadczy o witalności gospodarki.

W ostatnim czasie widzimy, że giganci wchodzą raczej po to, by właściciele się spieniężyli, ale jest też wiele nowych, mniejszych spółek, inwestujących właśnie w nową gospodarkę, nowe technologie…

Albo technologię ogólnie. To nie musi być coś bardzo innowacyjnego albo biznes, który w kilka miesięcy się podwoi bądź potroi. Ale może firma widzi gdzieś okazję, a bank nie chce jej dać dużego kredytu, bo się boi, że to zbyt agresywny ruch? Albo pracujemy nad jakimś nowym produktem i nie jesteśmy pewni, czy nam się uda osiągnąć sukces.

W tym kontekście chciałbym przypomnieć słowa Adama Górala, prezesa Asseco, który wielokrotnie mówił, że bez rynku kapitałowego nie zbudowałby takiej firmy. Banki nie dają pieniędzy na przejęcia, a on był nastawiony na wysoką dynamikę. Po to są właśnie rynki kapitałowe i dlatego na nie wchodzą najbardziej dynamiczne spółki.

Dlatego mówiłem o zmianie modelu rozwoju właśnie w powiązaniu z giełdą. Żeby rosła produktywność i konkurencyjność polskiej gospodarki, potrzebne są innowacje, a do innowacji potrzebny jest rynek kapitałowy. To jest fundament budowy gospodarki opartej na wiedzy i innowacjach, jest to klucz to uniknięcia tzw. pułapki średniego dochodu.

A przypomnę, że pułapka średniego dochodu jest zdefiniowana przez specjalistów Banku Światowego jako stan, w którym kraj nie nadrabia zaległości do krajów wyżej rozwiniętych. Czyli innymi słowy, my przez wiele lat nadrabialiśmy zaległości, ale w momencie, kiedy u nas ta stopa wzrostu będzie porównywalna z zachodem albo niewiele wyższa, to znaczy, że przestaniemy nadrabiać. Jak tego uniknąć? Trzeba przestać konkurować w oparciu o proste produkty, niskie koszty pracy, a konkurować innowacjami, nowymi pomysłami. Do tego potrzebne jest spełnienie szereg warunków, a wśród nich podstawowym jest zwiększenie udziału rynku kapitałowego w finansowaniu polskiej gospodarki.

Źródło:
Tematy
Wyjątkowa Wyprzedaż Forda. Hybrydowe SUVy już od 88 900 zł.
Wyjątkowa Wyprzedaż Forda. Hybrydowe SUVy już od 88 900 zł.

Komentarze (4)

dodaj komentarz
aleks__
Podatek "Belki" to dwa razy opodatkowane te same pieniądze. Pierwszy raz spółka płaci podatek a potem udziałowiec znów podatek jak chce je wyciągnąć w postaci dywidendy. Gdzie tu jest moralność ???

Druga rzecz to jakość spółek na GPW moim zdaniem bardzo mizerna. Dobre spółki albo w ogóle nie wchodzą albo są ściągane
Podatek "Belki" to dwa razy opodatkowane te same pieniądze. Pierwszy raz spółka płaci podatek a potem udziałowiec znów podatek jak chce je wyciągnąć w postaci dywidendy. Gdzie tu jest moralność ???

Druga rzecz to jakość spółek na GPW moim zdaniem bardzo mizerna. Dobre spółki albo w ogóle nie wchodzą albo są ściągane wykupywane itd. Patrz Uniwheels, Synthos, Robyg.
Zostają spółki które żyją z kolejnych emisji akcji i okradania akcjonariuszy bo jak inaczej można nazwać taki proceder>?
mhm
„Ja sam nie zachęcam Kowalskiego do bezpośredniego inwestowania na giełdzie”
— heh, fajnie, gdy coś takiego mówi prezes Izby Domów Maklerskich ;)

Bardzo ciekawe jest to, co mówi o przesunięciu środków z OFE do FRD...
marathonman
Otóż nie, panie Markiewicz!

Giełda z polską racją stanu nie ma nic wspólnego.

Pan kosi szmalec dzięki giełdzie, biurom maklerskimi obrocie - nie dziwi więc pańska fałszywa teza.

Ale żeby dziennikarz łykał naiwnie te pana bajki z mchu i paproci - toż to wstyd i blamaż dla dziennikarza...
bentley66
Jak dobre zyski to tylko Hot forex

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki