Czwartkowy poranek przyniósł zdecydowane osłabienie złotego. Kurs euro poszedł w górę o ponad dwa grosze. W podobnym tempie rosły notowania franka szwajcarskiego i dolara amerykańskiego.


O 10:09 euro kosztowało 4,4728 zł i było o 2,1 grosza droższe niż dzień wcześniej. W środę kurs euro poszedł w górę o blisko 2,5 grosza. Notowania pary euro-złoty odbijają się przy tym od najniższych poziomów od prawie trzech lat.
- Lokalnie uwaga inwestorów skoncentrowana będzie na publikacji komunikatu podsumowującego lipcowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Znajdą się w nim bowiem fragmenty dotyczące najnowszej projekcji makroekonomiczne (…). Zakładamy, iż wydźwięk kończącego się dziś posiedzenia, jak i jutrzejszej konferencji prezesa NBP pozostanie łagodny, co już jest w dużym stopniu uwzględnione w rynkowych wycenach - napisano w raporcie Banku Millennium.
- Uwzględniając bilans ryzyk, widzimy możliwość kontynuacji osłabienia PLN w nadchodzących tygodniach w kierunku 4,15 dla USD/PLN i 4,52 dla EUR/PLN, szczególnie jeśli lokalne maksima z czerwca znajdujące się odpowiednio na 4,12 i 4,49 zostałyby pokonane - oceniają ekonomiści PKO BP.
Tymczasem notowania franka szwajcarskiego zwyżkowały o prawie 2,5 grosza, osiągając poziom 4,5901 zł. Są to najwyższe poziomy od połowy czerwca. Przez poprzednie dwa tygodnie helwecka waluta podrożała już o blisko 10 groszy.
Za dolara amerykańskiego w czwartek rano trzeba było zapłacić 4,1224 zł, a więc także o dwa grosze więcej niż w środę wieczorem. W trzy dni „zielony” zyskał ponad 6 groszy po tym, jak dwa tygodnie temu były notowany najniżej od wybuchu wojny na Ukrainie.