Istnieje wiele powodów, dla których cena miedzi w długim horyzoncie będzie rosła – mówi Piotr Krzyżewski, wiceprezes zarządu ds. finansowych w KGHM Polska Miedź w rozmowie z Bankier.pl.


Andrzej Stec: Wiele się dzieje na świecie – geopolitycznie, a nawet u nas ostatnio politycznie. Czy Pana zdaniem możemy mówić o nowym, światowym ładzie, który się właśnie tworzy?
Piotr Krzyżewski: Myślę, że warto przypomnieć sobie słowa Josepha Chamberlaina: "Obyś żył w ciekawych czasach". Te słowa nabierają obecnie nowego znaczenia. To, co obserwujemy, to moim zdaniem koniec świata jednobiegunowego. Gdzie będą nowe ośrodki zarządzania? Okaże się w najbliższym czasie, ale już dziś widać, że na pewno będzie ich więcej niż jeden, a geopolityka będzie dalej się zmieniała. Dla spółek takich jak KGHM dywersyfikacja i zarządzanie logistyką są kluczowymi wyzwaniami, które towarzyszą nam niemal każdego dnia.
Warto też pamiętać, że każde ryzyko niesie ze sobą nisze i szanse, które udało nam się bardzo dobrze wykorzystać w pierwszym kwartale tego roku, gdy nasze wyniki sprzedażowe i przychodowe wzrosły ponadprzeciętnie.
Czy jednym słowem, "business as usual" jeszcze w ogóle funkcjonuje, patrząc nie tylko z perspektywy KGHM, ale ogólnie w gospodarce?
Ostatnio, rozmawiając z kolegami, wszyscy potrafili wypowiedzieć się, jak metale zachowają się w średnim bądź długim horyzoncie, ale nikt nie potrafił odpowiedzieć, co będzie się dziać w krótkim okresie czasu. Coś się zmieniło, i to diametralnie. Ten biznes zupełnie się przewartościował. Na pewno, z punktu widzenia finansów - kwestie zarządzania i budżetowania – wszystko stało się bardzo dynamiczne. Trzeba się do tego dostosować.
W KGHM dysponujemy już takimi narzędziami i informacjami, które pozwoliły na pewne przekalibrowanie. Jednakże, kultura organizacji musi być jeszcze bardziej elastyczna, aby móc oddziaływać i wykorzystywać zjawiska, które nam towarzyszą.
Jak sobie radzi tak potężna, globalna grupa jak KGHM, działająca na kilku kontynentach, rozliczająca się w dolarze, biorąc pod uwagę zmienność cen surowców i silnego złotego?
To bardzo ciekawy aspekt. Z jednej strony wykorzystujemy korelację – ta między rynkiem miedzi a dolarem jest ujemna, co w pewnym stopniu amortyzuje, choć w niewielkim. Oczywiście, stosujemy naturalny hedging, mamy dużą część zadłużenia w dolarach. Obecnie są one rozłożone w różnych szerokościach geograficznych, aby nie skupiać ryzyka na pojedynczych bankach czy podmiotach. Naturalnie też część zakupów wykonujemy w dolarach. Niemniej jednak, silny złoty jest dla nas, jako dużego eksportera, trudnym zagadnieniem, które wymaga jeszcze większej dyscypliny kosztowej.
Do tego wszystkiego dochodzi wasz główny klient, Chiny, i cała awantura z cłami. W jakim stopniu ten temat Was dotyka?
Jesteśmy największym polskim eksporterem do Chin. Cła pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami w zakresie koncentratu pojawiły się już parę lat temu. Była przewidziana specjalna klauzula wyłączenia, gdzie nasz chiński odbiorca mógł aplikować o zwolnienie z tych opłat. Do tej pory to działało, ale w wyniku obecnych zawirowań, deklaracje przestały być wydawane. W związku z tym musieliśmy realokować zasoby. Wyprzedzając pewne zdarzenia, ulokowaliśmy zasoby w bardzo dobrych cenach w innej destynacji. Na pewno wymaga to od nas bardzo dużego zaangażowania w planowanie, zarządzanie i międzykontynentalną logistykę.
Co dalej przewidujecie? Czy ta wojna amerykańsko-chińska będzie się zaostrzać, czy raczej to jest takie wywrócenie stołu, po którym siądziemy i dogadamy się?
To jest moim zdaniem jedno z kluczowych pytań. Trudno mi się wypowiedzieć. Odnoszę wrażenie, że Stany Zjednoczone i ogólnie rozwinięte gospodarki zdały sobie sprawę, że nawet najbardziej zaawansowana technologia - czy to software’owa jak AI, czy hardware - wymaga stworzenia i wybudowania. W procesie produkcji zaawansowanych produktów metale ziem rzadkich i miedź są produktami niezbędnymi. Stany Zjednoczone zdały sobie z tego sprawę, że nie są w stanie rozwijać się, wytwarzając najnowsze technologie, bo wcześniej czy później trafiają na bariery, których mogą nie pokonać.
Na pewno ten kierunek, w którym zmierzamy, żeby te gospodarki w jakimś stopniu zamykały się w "balonach", to jest nowy ruch. Trudno powiedzieć, dokąd to zmierza. Natomiast moim zdaniem słowo dywersyfikacja jest tym, które będzie nam teraz przez najbliższe parę lat towarzyszyło. Uważam, że wszystkie firmy - duże i mniejsze, powinny ją stosować. Czasami to też jest inwestycja i koszt, ale uważam, że z czasem z pewnością się zwróci.
Czy dalej jest tak, że miedź to surowiec przyszłości?
Tak, wszyscy to podkreślają. Ostatnio w raporcie ONZ pokazano, że między rokiem 2023 a 2040 zapotrzebowanie na miedź wzrośnie o 40%. Te dane są zbieżne z naszymi obserwacjami - że wszystkie nowoczesne technologie, a zwłaszcza szeroko rozumiana energetyka, wymagają stosowania dużej ilości miedzi. Do wyprodukowania samochodu elektrycznego potrzeba trzykrotnie więcej miedzi niż do aut spalinowych. Podobnie z superładowarkami – tu również mówimy o dwu-trzykrotnie większym zapotrzebowaniu na surowiec w porównaniu do ładowarek konwencjonalnych. Wszystkie inwestycje offshore, kablowe, wysokie napięcia wymagają olbrzymiej ilości miedzi. To powoduje, że produkt, który wytwarzamy, ma bardzo pozytywną perspektywę i widzimy, że z czasem ceny surowca powinny rosnąć.
Należy założyć, że ceny będą rosły bo krzywa wytworzenia jest coraz wyższa. Zawartość miedzi w rudzie (head grade) na świecie w kopalniach już istniejących czy nowych jest dużo niższa. Schodzimy na dużo większe głębokości. Pojawiają się też obiektywne czynniki związane z ESG. Te czynniki także będą mieć wpływ na wzrost cen miedzi w długim horyzoncie czasowym.
Jeśli wspomniał Pan Prezes o ESG, czy czuć tutaj taką trochę odwilż, jeśli chodzi o ten temat globalnie wśród klientów, inwestorów?
To w ogóle ciekawe, gdzie ta wajcha się zatrzyma. W Europie, podążając mocno wytyczoną ścieżką ESG, zakładaliśmy, że nasza kultura rozszerzy się na inne kontynenty. Tak się jednak nie stało. Mogę obiektywnie powiedzieć, działając na różnych kontynentach, że ESG jest różnie traktowane – zarówno z punktu widzenia poszczególnych państw, jak i inwestorów. Niejednokrotnie inwestorzy z rynku azjatyckiego czy amerykańskiego pytają mnie, czy będę inwestował w technologię z jednocyfrową stopą zwrotu, zniechęcając mnie do tego i mówiąc: "Inwestuj w działalność podstawową, gdzie stopę zwrotu masz na poziomie 20, 30, 40%". Moim zdaniem prawda leży pośrodku.
Musimy dbać o środowisko, niemniej jednak, trzeba powiedzieć, że działalność wydobywcza obwarowana jest pewnymi obciążeniami środowiskowymi. Działamy zgodnie z regulacjami prawnymi, wyznaczonymi standardami, które są bardzo wysokie, często dużo wyższe niż na innych kontynentach. Tutaj cały czas uważam, że słowo "konkurencyjność", które jest tak mocno powtarzane w Komisji Europejskiej, będzie miało przełożenie na to, żeby sektor wydobywczy i ogólnie przemysł mógł się rozwijać w sposób łatwiejszy, by być konkurencyjnym na arenie międzynarodowej.
Wróciliśmy z Europejskiego Kongresu Finansowego z Sopotu, z debaty z bankami prywatnymi, dużymi globalnymi. I wszystkie… niemal garną się do finansowania, do inwestowania w sektorze zbrojeniowym, w energetykę, nawet w węgiel.
To pokazuje, że banki pewnie też rozumieją, że to duży biznes i z drugiej strony - duże inwestycje, które będą wymagały sporego kapitału, w tym również zewnętrznego finansowania.
Co słychać w samym KGHM-ie? Pokazaliście wyniki pierwszego kwartału. Dobre wyniki, dobrze były przyjęte, aczkolwiek troszkę inwestorów chyba zasmuciła informacja o braku dywidendy.
Może najpierw dwa słowa o samych wynikach. W pierwszym kwartale – mimo relacji dolara do złotego, która w nas uderzała, a także znacznej reorganizacji sprzedaży – od strony przychodowej i kosztowej zachowaliśmy dynamikę i efektywność, którą już pokazaliśmy w poprzednim kwartale. W roku 2024 rozpoczęliśmy program optymalizacji kosztów. To nie jest jakieś krótkie zdarzenie, ale coś, co chcemy wpisać w DNA KGHM. Realizujemy szereg projektów. Oczywiście rok 2024 był o tyle łatwiejszy, że te "low hanging fruits" zostały przez nas zebrane. Teraz wchodzimy w bardziej skomplikowane i złożone projekty, ale nadal widzę duży potencjał od strony kosztowej, jak i przychodowej. Mam też nadzieję, że zmiany w podatku od wydobycia niektórych kopalin również zwiększą dźwignię inwestycyjną.
Wracając do tematu dywidendy, to nie jest tak, że zmieniliśmy politykę dywidendową. Na pewno nie. Chciałbym, i zadeklarowałem to na konferencji wynikowej, spotkać się z analitykami i inwestorami, porozmawiać o modelu finansowym, pokazać free cash flow, jaki capex jest wymagany, i wtedy możemy już rzeczowo porozmawiać o długofalowym podejściu do dywidendy. Zależy mi na takiej komunikacji z rynkiem, aby nikogo nie zaskakiwać i pokazać, jak spółka będzie wyglądała w długim horyzoncie. Natomiast te wszystkie inwestycje, które realizujemy, mają dość wysoką stopę zwrotu, więc widzimy zasadność, żeby inwestować. Mimo dobrego roku 2024, jak się spojrzy na przepływy, kapitał, który wypracowaliśmy z działalności operacyjnej, zainwestowaliśmy. Dodanie podatków i innych opłat spowodowało, że free cash flow był blisko zera, a tak naprawdę lekko ujemny - musieliśmy się delikatnie jeszcze do tego zadłużyć.
Czy te zmiany podatkowe, o których Pan wspomniał, jeśli chodzi o miedź w Polsce, one są już pewne?
To pytanie do Ministerstwa Finansów, ale rozumiemy, że złożona przez obu ministrów deklaracja oznacza, że powinien pojawić się projekt ustawy, na który czekamy. Zakładamy, że to jest dobry kierunek, który spowoduje, że inwestycje w Polsce po naszej stronie zostaną zidentyfikowane.
Przejdźmy do strategii. Jest jakiś deadline, kiedy ją poznamy?
Jeżeli będziemy mieć pewność co do zapisów w ustawie, pozwoli nam to dodać określone wartości do naszego modelu finansowego.
Na koniec, nie pytam o szczegóły, bo to pewnie będzie w strategii. Jakieś najważniejsze wyzwania, szanse, zagrożenia na najbliższe lata dla KGHM, dla grupy?
Widzimy duży potencjał od strony przychodowej. KGHM wydobywa ponad 40% miedzi w Europie. Obserwuję także, że w ostatnim czasie – w pierwszym kwartale roku, a także w kwietniu i maju, kontrahenci nawiązują z nami długoterminowe relacje i kontrakty. Jednym z ważnych, jeśli nie kluczowych elementów, jest to, że jesteśmy zintegrowani – od kopalni, nawet do walcówki, nie tylko do katody. Wytwarzamy wszystkie produkty i jesteśmy w stanie dostarczyć je do naszych kontrahentów, a ta pewność dostaw jest zdecydowanie wyróżnia KGHM. Uważam, że to jest wartość unikatowa w Europie i na pewno warto w nią inwestować, ponieważ budujemy w ten sposób potężną przewagę konkurencyjną na tle innych podmiotów, gdzie ryzyko braku czy zaburzenia łańcucha dostaw może spowodować, że pewne produkty nie pojawią się na rynku europejskim.
Jeszcze jedno pytanie na koniec, bo Polska Miedź sama w nazwie ma "Miedź", ale nie wszyscy wiedzą, że przecież jesteście też producentem srebra i złota, gdzie panuje hossa. Korzystacie?
Korzystamy. Natomiast może zabrzmieć dość dziwnie, ale u nas srebro jest, można powiedzieć, i złoto produktem towarzyszącym produkcji miedzi. Szlam anodowy to podstawa do odzyskiwania srebra. Bodajże 70% wydobycia srebra na świecie stanowi "by product". Tak jesteśmy bardzo znaczącym graczem, w światowym rankingu World Silver Survey KGHM zajmuje drugie miejsce wśród producentów tego kruszcu. Co do złota, to produkujemy je w Polsce, w Hucie Miedzi Głogów, a także w naszych aktywach amerykańskich i chilijskich. Tak, korzystamy, jesteśmy w procesie podpisywania umów z dystrybutorami tu w kraju. Będziemy dystrybuować, małe sztabki dla klientów indywidualnych w zakresie srebra i złota. Także myślę, że nasze produkty pojawią się nie tylko w wersji przemysłowej na poziomie B2B, ale też będzie można je nabyć na rynku polskim.
Dziękuję za rozmowę.